Powoli zaczynam wierzyć, że może rzeczywiście tym razem się uda. Dostajemy kupę kasy z ministerstwa, więc jeżeliby się udało, zaprocentowałoby to niesamowicie, bo jest to fantastyczna promocja naszego kraju. Uważam, że himalaizm odpowiada duszy Polaka, która jest twarda, potrafi grać zespołowo, a jednocześnie jest wśród nas wielu indywidualistów. I to jest świetne
— mówi Maciej Bedrejczuk, członek Narodowej Zimowej Wyprawy na K2.
Jak znalazł się pan w narodowej ekipie, która jedzie na K2?
Jestem ze środowiska bardziej alpinistycznego niż himalajskiego; robię rzeczy trudne technicznie. Ponieważ jednak oba te środowiska nie są liczne, więc się nawzajem znamy. Janusz Majer, który jest kierownikiem organizacyjnym wyprawy, zadzwonił do mnie i zaproponował mi udział. Wcześniej wielokrotnie pomagał mi w organizacji różnych wypraw.
Jaka była pana pierwsza reakcja na tę propozycję?
Ucieszyłem się. Od razu „podniosło mi się ciśnienie”. Już kiedyś zastanawiałem się nad kwestią, co by było, gdyby taka propozycja nadeszła. Miałem więc wszystko przemyślane. Stwierdziłem tylko, że muszę porozmawiać z żoną.
No i…?
Powiedziała, że na moim miejscu nie zastanawiałaby się ani sekundy. Choć teraz często mi powtarza, jak bardzo się boi, bo chyba dociera do niej coraz bardziej, gdzie jadę. Ale, z drugiej strony, mam jej 100- procentowe wsparcie.
Obawia się, ale wspiera.
Tak. To bardzo ważne. Dla sportowca najważniejsze jest, żeby miał wsparcie w rodzinie, przyjaciołach, żeby na tym polu była stabilizacja. Nie zapominajmy, że sport to tylko wycinek naszego życia.
Ma pan na koncie wiele bardzo trudnych przejść alpinistycznych, ale nigdy nie był pan na ośmiotysięczniku. A tu od razu: najtrudniejsza góra, do tego jeszcze zimą. Nie boi się pan?
Nie bardziej niż zwykle. Na innych moich wyjazdach również ryzykuję życiem. Alpinizm, himalaizm to zarządzanie ryzykiem. Każdy się boi. Ja też się boję, natomiast strach zostawiam na te momenty, kiedy jest mi potrzebny, a nie - kiedy działa na mnie destrukcyjnie.
Ma pan sposoby radzenia sobie ze strachem?
Tak. Jeżeli wspinam się na trudnej ścianie, to im bardziej jest niebezpiecznie, tym mocniej koncentruję się na danej chwili: przechwycie, ruchu itd. Aby opanować strach, nie wolno dopuścić do tego, żeby przygniatało nas to, co będzie za chwilę.
Czy szefowie wyprawy określili bliżej pańskie zadania?
Ponieważ nie mam doświadczenia na dużej wysokości, z całą pewnością moim podstawowym zadaniem będzie pomoc w dolnych partiach, gdzie jest trudniejsze wspinanie. U góry jest łatwiej, trudności techniczne są prawie żadne, przygniata natomiast wysokość oraz problemy z brakiem tlenu, wiatrem i zimnem. Dołączając do składu wyprawy zastrzegłem, że nie wiadomo, do jakiej wysokości będę w stanie pomóc kolegom. Liczę, że to będzie bardzo mocne wsparcie. Oni też na to liczą. Zobaczymy. Dużo się wspinam i z dużą rezerwą podchodzę do tego, co będzie. Jeżeli nie będę czuł się pewnie, to będę musiał „odpuścić”. Najważniejsze jest nie tyle to, byśmy zdobyli szczyt, lecz żebyśmy powrócili z niego bezpiecznie i jako przyjaciele, a nie skłócona grupa.
Jakie są wasze szanse stanięcia na szczycie K2? Pesymiści twierdzą, że nie nastąpi to w tym stuleciu?
Uważam, że nie mają racji. Może teraz, a może dopiero za 5 czy 30 lat, ale K2 zostanie zdobyte zimą. Jestem tego pewien. Trzeba jednak pamiętać, że uprawiamy sport wysokiego ryzyka. Jeżeli zdarza się wypadek, to podnosi się larum. Musimy nauczyć społeczeństwo, że co prawda ryzykujemy życiem, ale też dajemy przykład, że to, co robimy, robimy fachowo. Jestem mile zaskoczony profesjonalizmem całej grupy, jej organizacją. Powoli zaczynam wierzyć, że może rzeczywiście tym razem się uda. Dostajemy kupę kasy z ministerstwa, więc jeżeliby się udało, zaprocentowałoby to niesamowicie, bo jest to fantastyczna promocja naszego kraju. Uważam, że himalaizm odpowiada duszy Polaka, która jest twarda, potrafi grać zespołowo, a jednocześnie jest wśród nas wielu indywidualistów. I to jest świetne.
Rozmawiał Jaromir Kwiatkowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/lifestyle/376456-wywiad-polacy-chca-zdobyc-szczyt-k2-maciej-bedrejczuk-najwazniejsze-bysmy-wrocili-bezpiecznie-i-jako-przyjaciele
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.