W Toruniu działają już dwie jadłodzielnie, a niedługo mają być cztery. Autorzy pomysłu na dzielenie się nadwyżkami żywności mają w planach otworzenie całodobowego punktu w pobliżu Starego Miasta oraz następnego - zlokalizowanego na Wydziale Prawa i Administracji UMK.
Pierwsza jadłodzielnia w mieście powstała w sierpniu. Zlokalizowano ją na targowisku Manhattan na Rubinkowie. Każdy może przynieść tam jedzenie i każdy może je stamtąd wziąć. Za darmo. Nie wolno zostawiać alkoholu i świeżego mięsa, które może się popsuć. Oddać można wszystko to, czego mamy w domu za dużo - mąkę, cukier, makaron, owoce, warzywa, jogurty, a także gotowe potrawy - zupy czy drugie dania.
Miasto ma obecnie ok. 180 tysięcy mieszkańców, więc cieszymy się, że nasz projekt się tak mocno rozwija. Jadłodzielnie są już dwie - na Manhattanie i, od dosłownie kilkunastu dni, w akademiku nr 3. Planujemy otwarcie kolejnych w najbliższym czasie. Ludzie dzielą się jedzeniem, chcą wspomóc innych, a także mają coraz większą świadomość tego, że jest alternatywa do wyrzucania dobrych produktów na śmietnik
— powiedziała PAP pomysłodawczyni punktów Sylwia Kowalska.
Kolejne miejsce, w którym będzie można zostawić nadwyżkę żywności, zlokalizowane zostanie w centrum miasta - w pobliżu Starówki.
Będzie to pierwsza w Toruniu jadłodzielnia działająca przez całą dobę. Śmiejemy się, że będzie podobna do McDriva, bo jest tam tyle miejsca, że każdy będzie mógł podjechać samochodem. Jest to powrót do pięknej polskiej tradycji szanowania jedzenia. Naszym babciom nie śniło się nawet, że można wyrzucać chleb*
— dodał współtwórca przedsięwzięcia Michał Piszczek.
Rozmówcy PAP wskazywali, że jedną z ich motywacji jest również chęć wsparcia osób, których nie stać na pełnowartościowe posiłki. Sylwia Kowalska, społeczniczka, a także toruńska radna, podkreśliła, że „teraz jedzenie przynoszą już wszyscy”. Dodała, że drobne rzeczy, np. woreczek z cukrem, trochę kawy czy ugotowaną zupę oddają mieszkańcy, ale są również duzi dostawcy, którzy przywożą np. 1,5 tony śmietany, dziesiątki jogurtów czy kilogramy warzyw.
Od niedawna na korytarzu Domu Studenckiego nr 3 stanęła specjalna lodówka. To ona pełni rolę jadłodzielni w akademiku. Nie wszyscy studenci mają bowiem czas i środki, żeby się dobrze żywić.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W Toruniu działają już dwie jadłodzielnie, a niedługo mają być cztery. Autorzy pomysłu na dzielenie się nadwyżkami żywności mają w planach otworzenie całodobowego punktu w pobliżu Starego Miasta oraz następnego - zlokalizowanego na Wydziale Prawa i Administracji UMK.
Pierwsza jadłodzielnia w mieście powstała w sierpniu. Zlokalizowano ją na targowisku Manhattan na Rubinkowie. Każdy może przynieść tam jedzenie i każdy może je stamtąd wziąć. Za darmo. Nie wolno zostawiać alkoholu i świeżego mięsa, które może się popsuć. Oddać można wszystko to, czego mamy w domu za dużo - mąkę, cukier, makaron, owoce, warzywa, jogurty, a także gotowe potrawy - zupy czy drugie dania.
Miasto ma obecnie ok. 180 tysięcy mieszkańców, więc cieszymy się, że nasz projekt się tak mocno rozwija. Jadłodzielnie są już dwie - na Manhattanie i, od dosłownie kilkunastu dni, w akademiku nr 3. Planujemy otwarcie kolejnych w najbliższym czasie. Ludzie dzielą się jedzeniem, chcą wspomóc innych, a także mają coraz większą świadomość tego, że jest alternatywa do wyrzucania dobrych produktów na śmietnik
— powiedziała PAP pomysłodawczyni punktów Sylwia Kowalska.
Kolejne miejsce, w którym będzie można zostawić nadwyżkę żywności, zlokalizowane zostanie w centrum miasta - w pobliżu Starówki.
Będzie to pierwsza w Toruniu jadłodzielnia działająca przez całą dobę. Śmiejemy się, że będzie podobna do McDriva, bo jest tam tyle miejsca, że każdy będzie mógł podjechać samochodem. Jest to powrót do pięknej polskiej tradycji szanowania jedzenia. Naszym babciom nie śniło się nawet, że można wyrzucać chleb*
— dodał współtwórca przedsięwzięcia Michał Piszczek.
Rozmówcy PAP wskazywali, że jedną z ich motywacji jest również chęć wsparcia osób, których nie stać na pełnowartościowe posiłki. Sylwia Kowalska, społeczniczka, a także toruńska radna, podkreśliła, że „teraz jedzenie przynoszą już wszyscy”. Dodała, że drobne rzeczy, np. woreczek z cukrem, trochę kawy czy ugotowaną zupę oddają mieszkańcy, ale są również duzi dostawcy, którzy przywożą np. 1,5 tony śmietany, dziesiątki jogurtów czy kilogramy warzyw.
Od niedawna na korytarzu Domu Studenckiego nr 3 stanęła specjalna lodówka. To ona pełni rolę jadłodzielni w akademiku. Nie wszyscy studenci mają bowiem czas i środki, żeby się dobrze żywić.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/lifestyle/326779-w-toruniu-beda-cztery-jadlodzielnie-jest-alternatywa-do-wyrzucania-dobrych-produktow-na-smietnik