Dzisiejsze wyczyny działaczy Platformy Obywatelskiej, to nic innego, tylko wynik całkowitej bezradności tej partii wobec nowej sytuacji politycznej w Polsce.
Poprzednio mieli wszystko, ale nie tu należy szukać źródeł obecnej degrengolady. Najbardziej niszczącym elementem, całkowicie druzgocącym kontakt z rzeczywistością była wiara w to, że tak będzie jeszcze przez długie lata. Taką perspektywę roztaczał przed swymi pretorianami Donald Tusk, a ci niezdolni byli do jakiejkolwiek własnej refleksji, albowiem taka jest ich intelektualna uroda. Zamiast swój gniew kierować ku swemu byłemu magistrowi, który całkowicie oduczył ich myślenia, zdemoralizował własnym przykładem, stale niszczył nawet najcichsze odgłosy samodzielności, nagradzając za posłuszeństwo i bezmyślność państwowymi, samorządowymi stanowiskami, swą nienawiść skoncentrowali ku zwycięzcom wyborów.
Tusk wytresował całe to towarzystwo w bezwzględnym posłuszeństwie, kierując równocześnie swych oponentów pod sprawny topór kata. Raptem przed oczami platformersów pojawiła się wizja katastrofy. Najpierw wizja, a potem i sama ona. Główny sprawca tej sytuacji, kłamca i cynik, karierowicz i tchórz nadal ma się świetnie, bo doskonale orientując się w biegu spraw, uciekł w popłochu z kraju, korzystając z polisy ubezpieczeniowej, podpisanej przez Angelę Merkel. Niemiecka kanclerz przewiozła go swym pancernym pojazdem do Brukseli, wmawiając europejskim politrukom, że to zdolny facet. Jeśli przyjąć wzorce obowiązujące w tamtym rejonie, to można się nawet zgodzić. Kariery Junckera, Schulza, Timmermansa, także tzw. polskich komisarzy, jak choćby Lewandowski czy Bieńkowska jawnie określają mętne kryteria doboru na najważniejsze stanowiska w Unii ludzi o wielce podejrzanych życiorysach.
Nałożyły się te objawy partyjnej bezmyślności na ogólniejszej natury sprzeciw wszystkich środowisk postkomunistycznych wobec zmian zaproponowanych i realizowanych przez PiS. Świetnie i zwięźle to ujął Paweł Kukiz, że przeciwko wszystkiemu, co wprowadza PiS jest cała balcerowszczyzna. Krótko mówiąc grabiąca wspólnota utworzona przy tzw. okrągłym stole, więc zastępy byłej bezpieki, wojskowych służb informacyjnych, wybranych towarzyszy z PZPR, potem ich dziatwy, bo przecież jej się też coś dożywotnio należy. Zabrała się do tego grona również pewne część działaczy Solidarności, ale na lodzie pozostała ogromna ich większość. Wałęsa zapowiadał, że puści w skarpetkach złodziei i szalbierzy Polski, ale wykonał swą groźbę wyłącznie wobec tysięcy swych związkowych kolegów.
Przesłuchania przed sejmową komisją śledczą w sprawie Amber Gold są przejrzystą ilustracją stanu państwa zorganizowanego przez Tuska i jego następców. Gdyby brać na poważnie słowa przesłuchiwanych, to trzeba by dojść do wniosku, że w prokuraturach, sądach pełno było kompletnych głupców i umysłowo niedorozwiniętych. Ale to nie tak. To świetnie zorganizowana, zdegenerowana sitwa. Cyniczna do ostatniego tchu. Wszak człowiek, nawet po najmarniejszych studiach, nie może być aż takim debilem, jakiego obraz wyłania się podczas przesłuchań. To szczególny dobór kadr jest sprawcą oglądanego zjawiska.
I tak Tusk grał do samego końca. Wszak wszyscy wiedzieli, że powierzenie Ewie Kopacz jakiegokolwiek stanowiska państwowego urąga inteligencji wielu jej partyjnych kolegów. Lecz w ten sposób Tusk poniewierał konkurencją we własnych szeregach. A potem zbiegł. W pewnym momencie Schetyna rozpoczął czyszczenie swego środowiska, ale prędko przekonał się, że to mało możliwe. W odwecie sam otrzymał środki przeczyszczające i musi teraz śpiewać razem z Muchą. Żadnego wroga aż tak bym nie ukarał.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/lifestyle/322988-tusk-zniszczyl-takze-platforme-zdeptal-zdemoralizowal-wycwiczyl-w-posluchu-czyli-w-bezmyslnosci