Hasselblad wraca w wielkim stylu – zaprezentował pierwszy średnioformatowy bezlusterkowiec o nazwie X1D

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe

Firma Hasselblad zaskoczyła chyba wszystkich i to pozytywnie. Pomna wpadki sprzed kilku lat, gdy zaproponowała klientom rebrandowane aparaty Sony (czyli nieco zmodyfikowane i sprzedawane z logo Hasselblad) po kilkukrotnie zawyżonej cenie, tym razem poszła na całość.

X1D to pierwszy na świecie bezlusterkowiec (czyli aparat pozbawiony mechanizmu lustra, jak w tradycyjnych lustrzankach) o matrycy średnioformatowej, które to do tej pory spotykane były w najdroższych cyfrowych aparatach. W przeciwieństwie do swoich profesjonalnych ”braci” jest też znacznie mniejszy – porównywalny wielkością z lustrzanką.

Cena X1D też jest miłym zaskoczeniem – około 8 tys. euro. Tak, to naprawdę niewiele, biorąc pod uwagę, że profesjonalne aparaty Hasselblada czy innych firm kosztują nawet kilkadziesiąt tys. (Pentax 645Z kosztuje podobnie).

Jeżeli chodzi o specyfikację (dla jednych najnudniejszą część omawiania produktu), to matryca ma 50 Mpix (wielkość sensora to 44 x 33 mm), zakres ISO 100 – 25600. Aparat może też rejestrować filmy Full HD z prędkością 25 kl./s. Na razie dostępne są do niego dwa obiektywy, ale za pomocą przejściówki już niedługo będzie można używać obiektywów systemu Hasselblad H.

Przypomnijmy, że firma Hasselblad to legenda jeśli chodzi o sprzęt fotograficzny. To właśnie aparaty tego producenta dostarczyły pierwszych zdjęć z Księżyca w ramach programu Apollo (1969 r.). Do dziś wielu zawodowców (jak i amatorów) używa aparatów na film Hasselblada do robienia zdjęć. Dlaczego? Ze względu na jakość samych obiektywów jak „puszek”, oraz fakt, że są to aparaty właśnie średnioformatowe, czyli korzystają z filmu typu 120, który jest znacznie większy niż „tradycyjny” 35mm, a co za tym idzie oferuje wyższą jakość zdjęć.

Czy X1D to, jak się mówi po angielsku, „game changer” (czyli coś, co zmienia reguły gry)? Raczej nie, bo nie stanowi przełomu, jeśli chodzi o technologię. Ale jak jeszcze nie tak dawno cyfrowa pełna klatka (czyli aparaty z matrycą odpowiadającą wielkością klatce filmu 35 mm) była marzeniem amatora fotografii, tak dziś widzimy, że i średni format powoli zaczyna być dostępny dla, może niekoniecznie przeciętnego Kowalskiego, ale tego z grubszym portfelem. Pomijając oczywiście fakt, że – na razie – na potrzeby przeciętnego Kowalskiego wystarczy w zupełności zwykła lustrzanka, lub dobry kompakt.

p.gadaczek

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych