17 marca barwi się pięknym zielonym kolorem. W pubach podaje się irlandzką whiskey i zielone piwo, a w tle słychać charakterystyczne celtyckie dźwięki.
Najsłynniejsze budowle świata, jak Krzywa Wieża w Pizie czy Empire State Building w Nowym Jorku, potrafią zabłysnąć zielenią. W Polsce zielone akcenty pojawią się m.in. na Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, Stadionie Miejskim we Wrocławiu, Tauron Arenie w Krakowie, czy na Ratuszu w Poznaniu. Wszystko za sprawą irlandzkiego święta o wymiarze narodowo-religijnym, którego patronem jest Święty Patryk.
Dzień ten jest wolny od pracy i to nie tylko w Irlandii, bo również w Nowej Fundlandii, Labradorze i Montserracie. Jednak najbardziej uroczyste obchody Dnia Świętego Patryka odbywają się właśnie w Irlandii. W końcu tu święto narodowe, któremu jednocześnie towarzyszą ważne uroczystości religijne. Przy okazji organizowane są liczne festyny i zabawy uliczne. Tradycyjnie każdy przywdziewa zielone barwy, nawiązujące do szczęśliwej koniczyny, symbolu wyspy, czyli shamrock. Obok rodzinnych spotkań i wielkich obchodów dzieje się niemal bajkowa magia. Ludzie szukają czterolistnych koniczynek, składają sobie życzenia, ozdabiają na zielono cały otaczający świat. Wszystko by przywołać szczęście.
Irlandczycy co roku bardzo hucznie obchodzą Dzień Świętego Patryka. Całe miasta udekorowane są w irlandzkich kolorach zieleni. Piją piwo barwione na zielono. I wszędzie widać parady. Przeróżni ludzie, rozmaicie poprzebierani, uśmiechnięci, przyjaźni nastawieni. Taka wielka impreza na ulicy. Jedzą beef and guinness. Taki gulasz: wołowina na Guinnessie. I szukam też skarbu, zawsze, kiedy wychodzi tęcza — opowiadała mi Paulina Frelek mieszkająca w Irlandii.
Dzień świętego Patryka został ustanowiony ku czci misjonarza i biskupa, który krzewił wiarę chrześcijańską w Irlandii. Żył on na przełomie IV i V wieku, wsławił się swoją działalnością duszpasterską, dokonywaniem rozmaitych cudów oraz szczególnym darem wykładania prawd wiary. Tłumaczył bowiem dogmat o Trójcy Świętej na przykładzie trójlistnej koniczyny, która stała się emblematem świętego i bezsprzecznym symbolem irlandzkich uroczystości.
Ten niestrudzony misjonarz przemierzył całą Irlandię w ciągu 30 lat. Działalność św. Patryka spowodowała ogromny rozkwit klasztorów w Irlandii, gdzie prowadzono życie prawe i bardzo ascetyczne, a także nastawione na ewangelizację
—opowiadał w roku ubiegłym o św. Patryku ks. dr Grzegorz Kadzioch, rektor Wyższego Międzydiecezjalnego Seminarium Duchownego w Opolu.
Szczyptę pozytywnej emocji dostarcza nietuzinkowe poszukiwanie zabawnych, brodatych skrzatów, odzianych w zielone kubraczki i kapelusz z koniczynką oraz szewski skórzany fartuch. Irlandczycy zwą je Leprikonami. Ponoć noszą przy sobie dwie magiczne sakiewki oraz młotek. Legenda głosi, że to one zostawiają garnek ze złotem na końcu tęczy. W związku z tym w Irlandii stawia się przed domem pułapki na Leprikony, wszystko po to, by poznać tajemnicę ich ukrytego skarbu.
Wieczór jeszcze długi, noc niezwykle zielona, warto zatem sięgnąć „dzban Patryka”, czterolistną koniczynkę, by w towarzystwie przyjaciół zapolować na szczęście i Leprikona, w rytm celtyckiej muzyki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/lifestyle/285544-o-sw-patryku-i-obchodach-tego-wyjatkowego-dnia