Na sam widok robi się zimno! Morsy wzięły kąpiel w Wiśle. ZDJĘCIA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Jacek Bednarczyk
Fot. PAP/Jacek Bednarczyk

Ponad 20 amatorów kąpieli w lodowatej wodzie przepłynęło w niedzielę w Krakowie kilkuset metrowy odcinek Wisły u stóp Wawelu. Jak podkreślali organizatorzy wydarzenia, to nie tylko przełamanie barier i sprawdzenie przez uczestników własnych możliwości, ale zwrócenie uwagi na rekreacyjne atuty rzeki.

II Krakowskim Spływie Morsów uczestniczyły morsy m.in. z Dąbrowy Górniczej, Kędzierzyna-Koźla, Poznania, Starachowic, Tomaszowa Mazowieckiego i Tarnobrzegu oraz gospodarze z Krakowskiego Klubu Morsów Kaloryfer. Temperatura powietrza wynosiła około minus 15 st. C., woda była znacznie cieplejsza, miała plus 2-3 st. C. Ale i tak zanim śmiałkowie wskoczyli do Wisły ratownicy WOPR motorówkami musieli rozbić cienką warstwę lody, by w rzece powstał tor dla płynących.

Pogoda spłatała nam figla. Planowaliśmy, że pokonamy wpław 2 km odcinek Wisły od Salwatora do Mostu Grunwaldzkiego, ale skróciliśmy ten dystans

– mówił dziennikarzom wiceprezes Krakowskiego Klubu Morsów „Kaloryfer” Piotr Jelonek.

Gorąco dopingowane morsy przepłynęły kilkusetmetrowy odcinek, od zakola Wisły pod „Jubliatem” do Mostu Grunwaldzkiego. Z powodu warunków atmosferycznych w spływie nie mogli wziąć udziału kajakarze.

Spływ to przedsięwzięcie dla morsów - twardzieli, osób doświadczonych, które dużo pływają, trenują i potrafią takie odcinki pokonać. Chcemy pokazać miastu, że Wisła jest dobrą rzeką do pływania

– mówił Piotr Jelonek.

Morsem może zostać każdy, kto tylko chce, kto pokona we własnej głowie barierę i zdecyduje się wejść do zimnej wody

– dodał.

Uczestnicy zgodnie twierdzili, że płynąć nie było łatwo, ze względu na znajdujące się wodzie okruchy lodu, ale wszystkim humory dopisywały.

Warunki były ekstremalne trudne i o to nam chodziło. To niezła szkoła nawet dla wprawionych morsów. Utrudnieniem były dla nas kawałki lodu w wodzie. Trochę zmarzły mi ręce i stopy, ale jest super

– powiedział tuż po wyjściu z wody Marcin Ozga z Klubu Morsów Kaloryfer.

Jaka jest recepta na taki wyczyn?

Trzeba trenować, tak jak z nauką języka czy bieganiem, trenuj i będziesz mógł zrobić to, co my zrobiliśmy dzisiaj

– powiedział Ozga.

Mariola Kordeusz z Klubu Morsów Wektor w Starachowicach morsem jest prawie cztery lata.

Płynęło się ciężko, było bardzo dużo kry. Ale ja do „morsowania” podchodzę na luzie i ze spokojem. Daje to satysfakcję, przyjemność, adrenalinę i jest dobre dla zdrowia

– mówiła dziennikarzom pani Mariola.

Uczestnicy niedzielnego spływu otrzymali pamiątkowe puchary. Wydarzenie odbyło się pod honorowym patronatem prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego.

bzm/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych