Zwierzęta Świętego Mikołaja

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. FreeImages
fot. FreeImages

O tym niezwykłym świętym w grudniowe wieczory rozprawia niemal cały świat. Jego gesty dobroci, zaskakujące prezenty, gramolenie przez komin i podniebne harce stylowymi saniami zaprzężonymi w pełne magii renifery, stały się baśnią, legendą, podaniem oraz fabułą niejednej animacji. I każdy, bez wyjątku, oczekuje jego pełnej tajemnic wizyty.

W rzeczywistości ten niezwykły dobrodziej pochodził z Miry (tereny obecnej Turcji). Szybko jednak zaskarbił sobie rzesze ludzkich serc. Za jego przyczyną zrodził się niebanalny motyw wręczania podarunków, który do nas przywędrował z Niemiec. Początkowo przewijał się jedynie na szlacheckich dworach. Upominkami obdarowywano głównie najmłodszych członków rodziny, a wśród prezentów prym wiodły medaliki, krzyżyki, książki i święte obrazki. Jednak pod koniec XVIII uznaniem cieszyły się ptaszki w klatkach, wręczane dzieciom, by pobudzać w nich empatię i miłość do zwierząt.

Ten zwierzęcy motyw w zasadzie dziwić nie powinien bowiem Święty Mikołaj był czczony jako opiekun pasterzy, chroniący trzodę przed drapieżnymi zwierzętami. Stąd właśnie, tradycyjnie, 5 grudnia pasterze pościli, a w sam dzień świętego Mikołaja zamawiali nabożeństwa w intencji opieki nad zwierzętami domowymi.

Wkrótce grono Mikołaja powiększyło się o stado reniferów. Sam święty nieco zmienił wizerunek, sięgnął po niezwykłe sanie i z zaprzęgiem rogatych stworzeń począł przemierzać przestworza, by trafić z prezentami nie tylko do najmłodszych.

W zasadzie przyjęło się, że magiczny zaprzęg reniferów stanowią dorodne osobniki płci męskiej, na co wskazują ich imiona: Kometek, Amorek, a nawet Rudolf, ten z czerwonym nosem. Tymczasem, jak pisze na jednym z portali Andrzej Biesek:

Kreowany powszechnie obraz tych reniferów jest niewłaściwy, ponieważ posiadają one poroże, które renifery płci męskiej zrzucają na zimę, jako całkowicie zbędne im o tej porze roku. W poroże zimą wyposażone są jedynie łanie-i to także nie wszystkie, lecz tylko te, które są ciężarne. Ciężarnym łaniom poroże potrzebne jest zimą, jako źródło wapnia, dla prawidłowego rozwoju cielęcia.

Pozostając jednak przy kreowanych przez lata postaciach, tu prym z pewnością wiódł Rudolf. Najmłodszy, nieco krnąbrny, ale bardzo dzielny. Z rozmachem dołączył do doświadczonych reniferów za sprawą popularnej piosenki Rudolph the Red-Nosed Reindeer. W rzeczywistości zaś pojawił się znacznie wcześniej, bo w 1939 jako bohater wierszem pisanej opowieści autorstwa Roberta L. Maya. Co więcej, autor długo wahał się co do jego imienia. Wśród tych wielu spisanych na kartce pomysłów przewijał się: Rodney, Roddy, Romeo, Roland, czy Reginald. Świadczą o tym szkice, które May wraz z odręcznym pierwszym projektem i zilustrowanymi makietami przekazał do Dartmouth, przed śmiercią w wieku 71 w 1976 roku. Natomiast imiona pozostałych, są zasługą Clementa C. Moorea.

Ich latanie niekoniecznie jest efektem magii. Wiadomo, że renifery potrafią z pełną gracją poruszać się na śniegu. Ot taki cud natury. Z kolei na północy istnieje podobne zjawisko, jak te obserwowane na pustyniach, które następuje w wyniku różnicy temperatur. Na jednym z portali dr Mirosław Nakonieczny tłumaczył, iż wówczas powierzchnia śniegu nagrzewa się od słońca, a nagrzane powietrze wznosi się do góry. W sytuacji, gdy granica między śniegiem a horyzontem jest słabo zaznaczona, obserwując z daleka renifera ciągnącego sanie, można odnieść wrażenie, że unosi się on nad powierzchnią ziemi.

Dziś u najpiękniejszych sań stają niekwestionowane symbole świątecznego okresu. Ulubieńcy dzieci. Zabawni bohaterowie. Renifery samego Św. Mikołaja: Kometek (Comet), Amorek (Cupid), Błyskawiczny (Blitzen), Fircyk (Dasher), Pyszałek (Prancer), Tancerz (Dancer), Złośnik (Vixen), Profesorek (Donner) i oczywiście Rudolf czerwononosy (Rudolph). Nie pozostaje zatem nic innego, jak wyczekiwać choćby najmniejszych upominków.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych