Małe, mocno przepełnione i pod napięciem, klatki. Kąpiele psów we wrzątku, ściąganie skóry z żywej, przytomnej istoty, to nic innego jak oblicza bestialstwa serwowanego przez człowieka, w imię okrutnej tradycji.
Tak kończy tysiące psów i kotów ubijanych na festiwalu „Dog Meat Festival” w Yulin. W trakcie odbywającej się od 2010 roku dorocznej imprezy ginie ich ok. 10 000. Niestety rząd i lokalne władze zdają się nie dostrzegać problemu, nawet pomimo petycji powstałej on-line podpisanej przez pół miliona ludzi. Sprawę nieustannie porusza się na arenie międzynarodowej ze względu na okrucieństwo wobec zwierząt.
To obraz świętowania przesilenia letniego wypadającego 21 czerwca oraz trwających trzydniowych targów, których historia sięga XIV wieku, odbywających się w Chinach. Tym samym dla wielu czworonogów była to ostatnia niedziela. Wystraszone psiaki sprzedawano, co więcej, serwowano okraszane liczi. Licznie zebrani aktywiści blokowali ulice, wykupowali zwierzęta z rzeźni, ratując je od pewnej śmierci. Ricky Gervais, brytyjski reżyser i aktor komediowy, stworzył hasztag „StopYuLin2015” i na Twitterze publikował wiele postów potępiających imprezę.
Z kolei 65-letnia Yang Xiaoyun, już po raz kolejny przemierzyła ponad 2 tys. kilometrów z miasta Tiencin, aby uratować psy przed wrzącym kotłem. Jednocześnie liczy, iż znajdzie im nowe domy. Aby wykupić 100 bezpańskich psów, wydała całe swoje oszczędności, dokładnie 4 200 złotych.
To straszne, ale tu jedzenie psiego mięsa jest zupełnie legalne. Oficjalne zwierzęta powinny pochodzić z hodowli i posiadać odpowiednie certyfikaty. Jednak na festiwalu giną najczęściej psiaki bezdomne lub skradzione właścicielom, co więcej, niektóre z nich znajdując się w klatkach, nadal posiadają obroże.
W Chinach, psie mięso postrzegane jest jako smakołyk. Spożywa się je głównie w ziemie. Znawcy powiadają, że ma ono charakterystyczny smak podobny do koziny, i tradycyjnie wierzy się, że rozgrzewa w ziemie. Z kolei suszone psie penisy uważane są za afrodyzjak, dostępny są na rynku w tysiącach sztuk. Inaczej jest w Korei Południowej, gdzie psie mięso jedzone jest głównie latem, w celu schłodzenia organizmu. Ot, takie dwie sprzeczne tradycje na jednym kontynencie.
Zgodnie z tradycją, pies jest bity na śmierć, w celu uczynienia mięsa bardziej delikatnym. Ponoć, im więcej adrenaliny krąży po ciele, tym lepszy smak mięsa. Tym samym powszechny jest tam widok psów umierających powoli, na oczach innych czworonogów. Choć wcześniej pies zostaje ogłuszony, jednak nie na tyle, by stracił przytomność. Budzi się całkowicie zdezorientowany i próbuje wstać, ślizgając się na krwi, jaką spływa rzeźnia, gdzie stoją inne przerażone psy. Dostaje kolejny cios w nos, siada i zaczyna skomleć żałośnie, zastanawiając się, co się dzieje. Z nosa i pyska płynie mu krew i śluz. Powiedziano nam, że chodzi o to, aby w chwili śmierci, serce psa biło bardzo szybko, aby szybko się wykrwawił. To potworne.
Niestety, psie mięso dostępne jest w wielu chińskich supermarketach, zapakowane próżniowo oraz na stoisku ze świeżym mięsem. Niektóre sklepy mają „psi” dział, gdzie wiszą całe zwierzęta, można poprosić o konkretny kawałek, a pracownik go odcina. Widzieliśmy również wiele różnych ziół i przypraw do przygotowania „dog hot pot” – gulaszu z psa. W niemal każdej chińskiej księgarni, w dziale „hodowla”, dostępne są pozycje o tym, jak „hodować psy”. Poza tym, w Chinach nie istnieją absolutnie żadne prawa zwierząt, zatem najbardziej osobliwe i drastyczne traktowanie zwierząt jest dozwolone
— te i inne informacje znajdziemy m.in. na stronie Animals Freedom.
W epoce Mao, Komunistyczna Partia potępiła zwierzęta jako produkt uboczny burżuazyjnej dekadencji, a psi rynek jest częścią targów odbywających się już przed wiekami. To tradycja biesiadowania pochodząca z XIV wieku. Wówczas to nakazano ubić wszystkie psy w Jinhua, ponieważ ich szczekanie ostrzegło rebeliantów przez zbliżającą się armią.
Choć dziś oficjalnie podaje się, iż zaledwie w roku 2014 podczas obchodów zginęło 10000 psów i 4000 kotów, to rzeczywistość wygląda znacznie gorzej. Aby zapobiegać i zakazać, a przede wszystkim uzmysłowić ludziom absurd tego rytuału Animals Asia postawiło na nowatorskie rozwiązanie. Ocaliło psa przeznaczonego na mięso i wyprodukowało z nim film obrazujący okrucieństwo festiwalu i prawdziwe oblicze czworonoga, jako przyjaciela człowieka, w filmie „Dr Eddie – Przyjaciel… czy pokarm?”.
Kilka lat temu uratowano małego pieska czekającego na ubój. Nadano mu imię Eddie, co stanowiło skrót od angielskiego słowa ‘edible’ – jadalny. Psiak trafił do Hongkongu, zyskał miano psiego doktora a na podstawie jego historii stworzono 16-minutowy film „Dr Eddie – Przyjaciel… czy pokarm?”. Za pomocą tego obrazu twórcy wraz z Eddiem relacjonują podróż zwierzaka od psa przeznaczonego na mięso do psiego terapeuty, wspominając straszliwy rynek, z którego został zabrany. Film niesie przesłanie: „Chcemy ci pomóc, czy ty pomożesz nam?” Zmusza też widza do zmiany w postrzeganiu psów I kotów
— informują na swojej stronie działacze z Animal Freedom.
Niestety, jak widać, wśród społeczności lokalnej postrzegany jest on inaczej. Jeden z blogowiczów, Gong Wangping, napisał:
Osobiście uważam, że psie mięso jest jak alkohol. To elementy naszej kultury starożytnych Chin.
Tegoroczny festiwal obserwowało wielu działaczy na rzecz zwierząt, min dyrektor projektu Duo Duo, Andrea Gung Welfare i kamerzysta Eric Peltiera. Opowiadali mediom, iż spędzili całą noc, czekając, by udokumentować okrucieństwo wobec zwierząt, jednak wściekli mieszkańcy wypędzili ich, wymachując kijami, na których widniały nabite wnętrzności zwierząt.
Mimo XXI wieku w Chinach nadal pozwala się na hodowle oraz ubój psów i kotów. Ich mięso nie jest tu zakazane, choć regulatory bezpieczeństwa żywności coraz częściej mówią o zagrożeniach dla zdrowia. Co więcej, wiele z tych zwierząt jest zwyczajnie podkradanych innym ludziom z domowych posesji. A łapanie kaczek z okazji obchodów Smoczych Łodzi to kolejna dziwna inicjatywna fetowania w Chinach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/lifestyle/256886-okrutny-festiwal-w-chinach-zabijaja-tysiace-kotow-i-psow-uwaga-drastyczne