Świat obiegła informacja o zatruciu psa podczas międzynarodowej wystawy psów rasowych Crufts, największej tego typu imprezy na świecie od ponad 100 lat, odbywającej się w brytyjskim Birmingham.
Co więcej, objawy zatrucia zauważono także u kolejnych 5 psów, które uczestniczyły w zawodach. Temat poruszyły największe zagraniczne media, w tym CNN, BBC,The Telegraph i Reuters.
Właściciele Jaggera, pięknego, trzyletniego setera irlandzkiego, który podczas nieszczęsnych zawodów zajął drugie miejsce w swojej klasie, są zrozpaczeni stratą czworonożnego przyjaciela. Poinformowali media o zajściu z pełnym przekonaniem, iż pies został otruty, ponieważ w jego brzuchu weterynarz znalazł kawałki steku wołowego, w którym ukryto truciznę — prawdopodobnie trutkę na ślimaki lub szczury.
Jednocześnie przez portal społecznościowy wystosowali do sprawcy list.
Mamy nadzieję, że potrafisz zasnąć ze świadomością, że zamordowałeś naszą miłość, członka rodziny i najlepszego przyjaciela naszego syna.
Sugerują również, iż Jaggera być może otruto przez przypadek, a celem był inny pies biorący udział w wystawie.
To oczywiście skrajny przypadek, ale dotyczy ogromnej, międzynarodowej wystawy, gdzie w grę wchodzą wielkie pieniądze i znaczenie hodowli na skalę światową. W rodzimej zagrodzie dzieje się podobnie, choć bez aktów mordu. Jeżdżąc po wystawach, obserwowałam grupy zapalonych, szczerze oddanych tematowi właścicieli czworonogów, troskliwie zajmujących się pupilami, tworzących zintegrowane grupy, wspólnie udających się na kolejne show, wzajemnie się wspierających, dbających o podopiecznych. Niestety dane mi było oglądać również hodowców, którzy bez pardonu prowadzili produkcję kolejnych miotów w mało godziwych warunkach. Wystawców, którzy przed ringiem malowali psom nosy, by były czarne, a nie różowe, strzygli psią sierść, by zakryć krzywiznę łap w daleko niehumanitarny sposób i nie stronili od nieuczciwej konkurencji, drażniąc inne czworonogi.
Próby pracy też nie były łatwe. Już przywiezienie suczki w czasie rui okazywało się dla wielu czworonogów płci męskiej sporym wyzwaniem. Mnie jednak zaskakiwał fakt, jak łatwo było ludziom zażądać odsprzedania psa, tylko dlatego, że jest dobry podczas prób pracy, nie bacząc, iż jest czyimś przyjacielem, uzasadniając to faktem jego nieuchronnego „zmarnowania”. Przykre, ale prawdziwe.
Poprosiłam o wypowiedź jedną z hodowczyń. W odpowiedzi napisała:
Wolałabym się nie wypowiadać. To bardzo delikatny temat. Na wystawach nie jest kolorowo, a ja w tym środowisku „siedzę”, mój pies dobrze radzi sobie teraz na wystawach i nie chciałabym, aby krótka wypowiedź na temat wystaw była podpisana moim nazwiskiem. To jest bardzo złożony problem i myślę, że wiele osób skrzywdziłabym negatywną wypowiedzią, w której trudno przedstawić sedno problemu. To temat rzeka, na pewno nie na kilka zdań. Pewnie wielu na moim miejscu po prostu napisałoby, że jest przyjazna atmosfera, nic złego się nie dzieje, ale to byłoby wbrew mnie.
I oto puenta. A ja teraz udam się na spacer, bo mój pies myśliwski z doskonałymi notami, próbami pracy, planuje upolować szczęście w polu, z dala od ringu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/lifestyle/236893-podczas-miedzynarodowej-wystawy-otruto-psa