Osobliwe niczym bohaterowie jednej z bajek, urocze i nad wyraz eleganckie. Pingwiny. Zabawne nieloty, które w przeuroczy sposób maszerują, epatując wykwintnym surdutem z czarno-białych piór. Dziś mówi się o nich jeszcze głośniej, nie tylko za sprawą filmowej premiery, ale akcji „Dzianina dla pingwina”. Bo jeśli chcesz uratować jednego maluszka, wydziergaj mu sweterek.
Pingwiny małe występujące tylko w Australii i Nowej Zelandii. Mierzą zaledwie 40 cm wysokości i ważą ok. 1,1 kg. Ich los, jak los wielu zwierząt na ziemi, zależy od poczynań człowieka. Wszelkie zanieczyszczenia wód, plamy ropy choćby wielkości paznokcia, to dla zwierzęcia wyrok rychłej śmierci. Ptaki najczęściej umierają z głodu, olej bowiem oblepia ciało pingwina, zakłócając naturalną strukturę jego piór, a to powoduje utratę ciepła, zwiększenie masy ciała i problemy z pływaniem oraz zdobywaniem pokarmu. Chore osobniki trafiają do Kliniki Wildlife, do Phillip Island Nature Parks, gdzie otrzymują konkretną pomoc medyczną oraz osobliwe, malutkie sweterki, które niczym zbroja rycerska, chronią je przed zimnem i niebezpiecznymi toksynami. Projekt „dzianina dla pingwina” (pinguin knit) działa już od 1990 roku i według przedstawicieli rokrocznie ratuje setki nielotów.
Co więcej, jednym z autorów sweterkowego designu jest najstarszy Australijczyk, pan Alfred Date, liczący sobie już 109 lat, ojciec 7 dzieci i 20 wnucząt. Dziewiarstwem zajmuje się od 80 lat, więc nawet mimo wieku, z przyjemnością przyłączył się do projektu. Dziś brzegi australijskich wód zdobią osobliwie kroczące, ciekawskie świata i zabawnie kolorowe malutkie pingwiny.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/lifestyle/233639-sweterek-dla-pingwina