Kto ma rację? Aktor atakuje Pana Yapę: "Jest zwykłym chamem i złodziejem"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Krzysztof Janczak, który przed laty rozśmieszał najmłodszych jako Pan Yapa, mocno naraził się aktorowi Mariuszowi Czajce. „To megaloman i mitoman, jest chodzącym zerem” - oburza się Czajka w rozmowie z „Faktem”. Twierdzi, że został oszukany przez Janczaka.

W 2014 r. Janczak opublikował w internecie niezbyt udany teledysk do swojego starego hitu „Rap Pana Yapy”, za który mocno oberwał od komentujących. Postanowił się odgryźć, dlatego poprosił o pomoc kolegę po fachu, działacza teatralnego Mariusza Czajkę, współpracującego z Januszem Józefowiczem.

Żal mi się człowieka zrobiło, łzy miał prawie w oczach. Powiedziałem, że czas odpowiedzieć tym skur… i coś zrobić razem. Zdradził mi swój pomysł: stary aktor, czyli on, siedzi ze swoim kotem Lulem i rozmawiają

— opowiada Czajka.

Do pracy nad programem przystąpili we wrześniu.

Po paru dublach przeraziłem się, bo Yapa odwalił totalną amatorkę. Pomyślałem, że trzeba to ratować i zacząłem reżyserować cały projekt

— relacjonuje aktor.

To on podłożył głos pod postać kota.

Pierwszy odcinek trafił do internetu 6 stycznia i odniósł wielki sukces. Janczak został zaproszony do „Dzień dobry TVN”.

Wziął kukiełkę pod pachę i poszedł do telewizji, gdzie nie wspomniał nawet o mnie. Powiedziałem mu, że powinniśmy we dwóch bywać w mediach. Odparł, że mam aspiracje jak wielki artysta, a dla niego jestem, tu cytat, „psikutek”

— żali się Mariusz Czajka.

Twierdzi, że podpisał z Janczakiem umowę na wspólne działania artystyczne.

Po kolejnej awanturze telefonicznie zerwał tę umowę. W ten sposób pozbawił się praw autorskich do projektu, ale odcinków z internetu nie wycofał. (…) Janczak jest zwykłym chamem i piep… złodziejem

— grzmi Czajka i zaznacza, że zamierza walczyć o należne mu wynagrodzenie.

Tymczasem Pan Yapa nie widzi żadnego problemu.

Nie wiem, o co chodzi. Nic się nie dzieje. Pracujemy, jak pracowaliśmy

— ucina w rozmowie z tabloidem.

Ktoś tu nie ma racji. Czyżby głos w całej sprawie musiał zabrać Lulo? Może jednak lepiej nie, bo w zamieszczonych w internecie filmach kot i jego pan klną aż uszy więdną. I to ma być pomysł na nowego Pana Yapę?

bzm/fakt.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych