Wygwizdał ZUS! Przedsiębiorca z gwizdkiem w ustach stanął do boju z ubezpieczeniowym molochem

Fot.zdjęcie ilustracyjne freeimages.com
Fot.zdjęcie ilustracyjne freeimages.com

Przedsiębiorca budowlany z gwizdkiem w ustach stanął do pojedynku z ubezpieczeniowym molochem. I wygrał.

To był niecodzienny protest i pracowników ZUS- u na pewno wyprowadził z równowagi. Czesław Obara przez 4 godziny gwizdał i zakłócał spokój pracownikom oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Stalowej Woli. Przedsiębiorca domagał się zwrotu nadpłaconych składek. Ubezpieczyciel proponował mu „wyzerowanie składek”, na co pan Czesław nie chciał się zgodzić. Jego historię opisuje serwis supernowości24.pl.

Obara zdecydował się na indywidualny protest, gdy pokonał wszelkie szczeble prawnego dochodzenia należnych pieniędzy. Miał nawet prawomocny wyrok sądu, ale ZUS z sobie tylko wiadomych powodów nie chciał Obarze oddać pieniędzy. A chodziło o ponad 7 tys. zł

—czytamy w portalu.

Nadpłata powstała w 2009 r. Jak każdemu przedsiębiorcy Obarze należał się dwuletni okres preferencji składkowej. ZUS, nie wiadomo na jakiej podstawie, uznał jednak, że należy mu się tylko rok preferencji. Obara za drugi rok zapłacił składki bez zniżek, ale później postanowił o swoje pieniądze i sprawiedliwość walczyć w sądzie. Wygrał.

W ZUS-ie dokładnie wiedzieli, że preferencje należą mi się za dwa lata, ale chyba liczyli, że ja pokornie zapłacę i będę cicho siedział

—mówił Obara dla portalu supernowosci24.pl.

Okazało się, że mimo sądowego wyroku ZUS pieniędzy nie chce zwrócić.

Zdeterminowany mężczyzna wymyślił niecodzienny protest. Stanął z plakatami i gwizdkiem przed ZUS-em. Po 4 godzinach protestu pan Obara został zaproszony do budynku, gdzie czekał na niego dokument o zwrocie pieniędzy.

Nie rozumiem ZUS-u. Jak może stawiać się ponad prawem?

—pyta rozgoryczony przedsiębiorca.

Na takich przykładach najwyraźniej widać, że państwo istnieje tylko teoretycznie.

ann/http://supernowosci24.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych