Tour De Combo, czyli rodzinny „dostawczak” na urlopie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Tomasz Orzeszek
Fot. Tomasz Orzeszek

Jakim samochodem wybrać się na urlop z całą rodziną? Duży, przestronny i dynamiczny VAN – to z pewnością marzenie każdej głowy rodziny i jak to z marzeniami bywa, z reguły jest nieosiągalny. Postanowiliśmy sprawdzić rozwiązanie zaproponowane przez Opla. Auto niezasłużenie zwane jest małym VANem (bo z pewnością minivanem nie jest), a pasuje do niego raczej rzadko używane w tej klasie określenie – furgonetka. Taki jest Combo Tour.

Na wrześniowy urlop wybieramy się w 4 osoby dorosłe i małe dziecko aż na Lazurowe Wybrzeże Francji. Do przejechania mieliśmy ponad 2000 km w jedną stronę - co samo w sobie stanowiło wyzwanie - a do zabrania właściwie pół średniej wielkości mieszkania. Bo przecież dla dziecka musi sporo rzeczy. Ubrania, wózek, fotelik, materac na plażę, kaczuszka do pływania i całe mnóstwo zabawek. Dodatkowo postawiliśmy warunek: jedziemy jednym autem które musi być ekonomicznie.

Wybór pada na Combo Tour ze znakiem Opla wyposażone w dieslowski silnik o pojemności 1,6 litra. Ładne? O gustach się nie dyskutuje. Jest duże to fakt, ale właściwie w linii prostej pochodzi od auta dostawczego. Jak nam będzie się nim jechać? Przecież to nie uniwersalny rodzinny VAN, a furgonetka z dorzuconą tylną kanapą. Ale cóż, spełniała wszystkie inne kryteria.

Po zajęciu miejsca za kierownicą, dość szybko przestaje się zwracać uwagę na niemałe wymiary auta. Siedzi się wysoko, widoczność we wszystkie strony jest niemal doskonała. Dobrze zestopniowana skrzynia z gładko wchodzącymi biegami, silnik ze sporym momentem obrotowym i… cisza, powodują, że ma się wrażenie podróżowania samochodem osobowym. Dodatkowo wyposażenie auta w klimatyzację, sterowanie radiem z koła kierownicy a także radio z systemem bluetooth, pozwala szybko zapomnieć, że człowiek znajduje się za kierownicą auta o rodowodzie nowoczesnego Żuka.

Użyczony Opel okazuje się samochodem niezwykle pakownym, o ogromnej przestrzeni ładunkowej - na tyle dużej, że aby zapakować walizki na sam koniec bagażnika trzeba do niego wejść.

W trakcie pakowania samochodu niezliczoną ilością bagażu zaskakuje użytkowników, że po zapakowaniu wszystkich bagaży na dwutygodniowy wyjazd wraz z wózkiem, po zasunięciu rolety w przestrzeni bagażowej, nic – ale to absolutnie nic - nie „jechało” w części pasażerskiej. Na dodatek wszystko zmieściło się do linii okna. Skoro samochód zapakowany, to ruszamy w drogę.

Ale jazda

Z 2 030 kilometrów, przeszło 1 800 przypada na autostrady. Combo radzi sobie na nich świetnie. Nie blokuje żadnego z pasów, utrzymuje prędkość podróżną maksymalnie dozwoloną w Polsce i przy tym mało pali. Na niemieckich autostradach przyspiesza ochoczo nawet powyżej 140 km/h. Pierwsze wskazania komputera pokładowego wskazują dystans do przejechania na poziomie 840 km, a średnie zużycie ON/100 km na poziomie 7 litrów. To naprawdę nieźle jak na auto o aerodynamice kredensu. Kilometry mijają i w końcu dojeżdżamy do Nicei. Samochód prowadzony przez 2 kierowców dociera do punktu docelowego na dwóch zbiornikach paliwa. Autostrady a także szwajcarskie góry i przełęcze nie zrobiły na nim specjalnego wrażenia.

W trakcie trzeciego tankowania dokonujemy własnego pomiaru zużycia paliwa, niezależnie od wskazań komputera. Okazało się, że nasz Opel pali średnio 6,7 l/100 km (choć komputer wskazywał 7,1 l / 100 km). Po przejechaniu 2 000 km nie dostrzegamy żadnych wad auta. To dobrze, bo zaczynamy urlop. Po kilku dniach decydujemy się na zwiedzanie okolicy. Na naszej trasie wycieczkowej jest Cannes, Saint – Tropez, Monte Carlo, średniowieczne miasto w Alpach Le Castellet oraz Aix-en-Provence. Prawdziwe tour. Tour De Combo. Podczas wycieczek zauważamy niewielkie wady auta. Pierwsza z nich - jakość odtwarzania dźwięku przez radio. Choć odbiornik płynnie zmienia częstotliwości, zgodnie z funkcją AF RDS-u, to jakość dźwięku jest, krótko mówiąc, dramatyczna. Słuchając muzyki można odnieść wrażenie, że słucha się starego Radmora na dodatek schowanego w bagażniku. Może, gdyby producent nie oszczędził 5 euro na głośniki w ogóle byśmy tego nie zauważyli. Drugą wadą auta jest niestety klimatyzacja. Przy temperaturach około 30 stopni C., pasażerowie tylnej kanapy narzekają przez kilka minut, że u nich jest zbyt gorąco. Dopiero po chwili temperatura się wyrównuje. Kierowcy narzekają również na bardzo zbyt długi „martwy punkt” w lusterkach.

Na szczęście są też zalety. Samochód prowadzi się jak osobówka. Ma elastyczny silnik, dobrze zestopniowaną skrzynię, co powoduje, że nie trzeba często do niej sięgać. I co najważniejsze, samochód jest bardzo zwrotny. Po wjechaniu w wąskie i kręte uliczki Cannes samochód zdaje egzamin na ocenę celującą. Manewruje się nim jak dużo mniejszą Corsą, a fabryczne czujniki cofania bardzo ułatwiają parkowanie.

Nasze auto

Po kilku podróżach można obdarzyć sympatią naszego „rodzinnego dostawczaka”. Auto spisuje się nienagannie, jest ekonomiczne, dynamiczne i ciche. Do wad samochodu dodajemy jeszcze jedną – dużą tylną klapę którą ciężko się zamyka. Dodatkowo trzeba pamiętać, aby zaparkować w takiej odległości od samochodu stojącego z tyłu, żeby dało się tę klapę otworzyć. Udaje nam się też obalić mit, jakoby zachodnie paliwo było lepsze od polskiego. Na francuskim paliwie samochód przejeżdża dokładnie tyle samo, co na oleju napędowym zatankowanym w Polsce.

Fot. Tomasz Orzeszek
Fot. Tomasz Orzeszek

Żegnając się z autem w Polsce, zastanawiamy się komu można je polecić? Jeśli prowadzicie mały sklep, wozicie dużo rzeczy, lubicie jeździć w komforcie i macie dzieci, które jak wiadomo potrzebują dużo miejsca – nie warto szukać niczego innego. Odwiedźcie salon Opla i wsiadajcie do nowego Combo.

Fot. Tomasz Orzeszek
Fot. Tomasz Orzeszek

Tomasz Orzeszek

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych