Uczeń jednej z kieleckich szkół podstawowych zaginął po wyjściu z autobusu szkolnego. Nie został dopilnowany przez opiekunów zapewnionych przez szkołę. Rodzice boją się o bezpieczeństwo swoich dzieci. O sprawie informuje portal echodnia.eu.
Gimbus miał być pomocą dla rodziców, ale niestety nie jest. Coraz częściej dowiadujemy się o koszmarach jakie przeżywają małe dzieci i rodzice.
Kilka przykładów:
1. 5-latkę zostawiono 1,5 km od domu. Szkolny autobus odwożący dzieci ze szkoły i zerówki w Żelistrzewie nie dowiózł Natalii na miejsce. Opiekun wysadził dziewczynkę na złym przystanku.
2.W Starym Polu (powiat malborski) opiekunka nie zauważyła śpiącej w gimbusie dziewczynki. 3-latka została zamknięta w środku na 4 godziny i nie poszła do przedszkola.
3. Na 78 skontrolowanych na Dolnym Śląsku gimbusów i autobusów szkolnych w aż 23 przypadkach inspektorzy transportu drogowego musieli zatrzymać dowody rejestracyjne.
Tym razem doszło do innej niebezpiecznej sytuacji. Uczeń szkoły podstawowej wysiadł z gimbusa, wsiadł do autobusu miejskiego i pojechał do babci. Nikt początkowo nie zauważył, że dziecka nie ma. Rodziców chłopca zaalarmowała wychowawczyni, która stwierdziła, że chłopiec jest nieobecny, a inni uczniowie mówili, że był w gimbusie. Dziecku nic się nie stało. Ale sytuacja w której małoletni znika, a opiekunowie tego nie zauważają nie powinna mieć miejsca.
Anna Królikowska, wicedyrektor szkoły tłumaczy, że rano przed szkołą jest zawsze duże zamieszanie.
Zajście miało miejsce przed pierwszymi zajęciami w szkole o godzinie 8. W autobusach szkolnych jeździ wtedy około 50 dzieci, dużo uczniów przychodzi do szkoły z rodzicami. Zamieszanie przed szkołą jest wtedy bardzo duże
—tłumaczyła dyrektor w rozmowie z portalem echodnia.eu.
Matka dziecka nie nie ma pretensji do szkoły, ale inni rodzice są zaniepokojeni.
Na początku roku szkolnego odbywały się zebrania i zapewniano nas, że autobus jest bezpiecznym rozwiązaniem. W czasie jazdy dzieci są pod opieką jednej pani. Z tego co widziałam, tego dnia, gdy doszło do opisywanego zdarzenia, autobusem jechało około 40 dzieci. Nie dziwi mnie, że jedna osoba nie potrafi upilnować takiej grupy, władze szkoły powinny tę sprawę stosownie rozwiązać
—mówi jedna z matek, której dziecko korzysta z gimbusa.
Niejednokrotnie zdarzyło się, że dzieci nie wysiadały na swoich przystankach i jechały dalej
—dodaje.
Dyrektor szkoły twierdzi z kolei, że dzieci są bezpieczne.
Autobus szkolny wjeżdża na teren szkoły i dzieci mają dosłownie kilka kroków do placówki. Pod pojazd podchodzi nauczycielka ze świetlicy i zabiera wszystkich do szkoły
—mówi i relacjonuje jak wyglądają powroty ze szkoły:
Dzieci nie mają prawa wyjść z autobusu, jeśli na przystanku nie czeka na nich opiekun.
Pewności dotyczącej bezpieczeństwa rodziców nie podzielają jednak rodzice. Wiedzą dobrze, że dzieci nie zawsze mają zapewnioną wystarczającą opiekę, widzą przepełnione, pracujące na zmiany szkoły i świetlice w których nie mieszą się maluchy.
ann/echodnia.eu
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/lifestyle/215054-uczen-zaginal-przez-zamieszanie-w-poblizu-szkoly-winnych-nie-ma
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.