Śniadoskóra, długowłosa Maria Nieves marzyła o legalnej pracy w Niemczech. Wiedziała nawet gdzie: w jednym z burdeli. Bo specjalnością tej obywatelki Kolumbii są usługi cielesne. Wprawdzie świadczyła je w RFN od dawna, lecz „na czarno”. Po legalizacji prostytucji postanowiła to uporządkować i wysłała stosowne podanie do Urzędu do Spraw Obcokrajowców o zgodę na zatrudnienie…
Niemieccy urzędnicy rozłożyli jednak ręce: to pierwszy przypadek, by cudzoziemka otwarcie prosiła o „Arbeitserlaubnis” (zezwolenie na pracę) w pozycji horyzontalnej.
Jak uzasadniła wnioskodawczyni, chciała uzupełnić lukę, jako że w kraju naszych zachodnich sąsiadów podaż „egzotycznych kobiet” jest znacznie mniejsza niż popyt. Co racja to racja, w miłosnej branży panuje w RFN wręcz kryzys zatrudnienia. Tylko po kontrolach w domach publicznych we Frankfurcie nad Menem deportowano ponad tysiąc pracujących na czarno prostytutek z importy. W efekcie, „pokrycie miejsc pracy spadło do 36 proc.”, obliczyli lokalni urzędnicy z niemiecka dokładnością.
Adwokatka praworządnej Kolumbijki Ana Llanos Rodriguez dorzuciła kolejne argumenty na poparcie jej wniosku: że usługujące w burdelach Latynoski się starzeją i bez napływu młodej kadry z Ameryki Łacińskiej miłosny geszeft padnie w ogóle. A przecież prostytutki płacą podatki, czyli na ograniczaniu dostępu do tego zawodu ucierpią wszyscy: zmaleją wpływy na rzec fiskusa, wzrośnie bezrobocie, a tym samym wydatki państwa na zasiłki - uzasadniała Rodrigues. Szkoda, że nie wspomniała o wzroście społecznego niezadowolenia - wedle znawców seks-branży, z rozszerzonej oferty ok. 400 tys. zarejestrowanych w RFN, zawodowych nałożnic korzysta milion klientów dziennie…
W języku urzędowym najstarszy zawód świata określany jest w RFN jako „świadczenie usług” („Dienstleistung”). Legalizacja prostytucji uznana została za „przełom w odbiorze publicznym”, gdyż „nikt nie może decydować za kobiety, komu mogą udostępniać swe ciała i na jakich warunkach” - cieszyła się lewicowa posłanka (SPD) Christel Humme, do ubiegłego roku rzeczniczka Grupy Roboczej Rodziny, Seniorów, Kobiet i Młodzieży w Bundestagu. Prócz uzyskania praw pracowniczych, kobiety zatrudnione w domach publicznych mogą wybierać klientów oraz zakres usług, niezależnie od życzeń pracodawców, zaś rola tych ostatnich ogranicza się do zadbania o bhp.
Jak wywodzili politycy, chodziło o „zapewnione normalnych warunków pracy i bezpieczeństwa socjalnego” w branży horyzontalnej. Ale, że jeszcze się taki nie narodził(a), co by wszystkim dogodził(a), wkrótce pojawiły się skargi z drugiej strony: a co z prawami konsumentów - interpelowali klienci - do kogo mają odwoływać się niezadowoleni z pracy prostytutek i kto ma orzekać, czy wykonują ją zgodnie ze sztuką erotycznego rzemiosła? Odpowiedzi się nie doczekali.
Na odpowiedź czekają też członkinie związku zawodowego Berufsverband Sexarbeit, które zażądały ostatnio ustalenia godnej, minimalnej płacy. W ich imieniu przemówiła bremeńska senatorka do spraw socjalnych, dzieci, młodzieży i kobiet Anja Stahmann z partii Zielonych. Jeśli płaca minimalna przysługuje urzędnikom, powinna też objąć „sektor usług seksualnych”, przekonuje. Niemieccy politycy mają teraz kolejny dylemat: jak sprawiedliwie ustalić taryfikator dla usługodawczyń, a przy tym uniknąć dyskryminacji, skoro do jednej garnie się tylu klientów, że nie wyrabia się z robotą, podczas gdy inne leżą odłogiem?
Jak znam Niemców, coś uradzą bo porządek musi być. Co do Marii Nieves, Urząd ds. Obcokrajowców wystąpił do Izby Przemysłowo-Handlowej z pytaniem, „czy istnieje potrzeba zatrudnienia kolumbijskiej ubiegającej się”. Izba odpowiedziała, że wydanie takiej opinii wymaga czasu, bowiem musi ją poprzedzić badanie, czy usługi te może świadczyć bezrobotna Niemka lub obywatelka z krajów UE, które powinny mieć pierwszeństwo przy „naborze”. W tym kontekście nasuwa mi się jeszcze jedno pytanie: jeśli prostytucja jest zawodem jak każdy inny, czemu niemieckie Agencje Pracy nie wystawiają bezrobotnym Niemkom skierowań do burdeli?
Tymczasem oczekująca na urzędniczą decyzję Maria Nieves musiała zawiesić swe robocze dessousy i lateksy na kołku. Według działacza związku zawodowego Ver.di Gerda Niesa, „odkryminalizowanie nieunijnych prostytutek byłoby przesadą”. Co na to rzecznicy praw człowieka? Podanie Nieves poparła natomiast jej koleżanka po fachu Juanita Henning ze zrzeszenia „Doña Carmen”. Jej zdaniem prostytutki spoza UE powinny dostawać „okresowe zezwolenia na pobyt i pracę”. A fe, babcia zrobiła swoje, babcia może odejść…? Nazistka jakaś! A poza tym, wszyscy zdrowi…
Klaser
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/lifestyle/209185-niemieckie-prostytutki-zadaja-prawa-do-placy-minimalnej-felieton-klasera
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.