Rada Ministrów przyjęła rządowy program „Bezpieczna i przyjazna szkoła”. Jest on kontynuacją programu realizowanego w latach 2008-2013. Jego głównym założeniem jest:
Dalsze zwiększenie skuteczności działań wychowawczych i profilaktycznych na rzecz bezpieczeństwa i tworzenia przyjaznego środowiska w szkołach
— czytamy na stronie men.gov.pl.
Projekt przyjęty na lata 2014-2015 zakłada, że warunkiem zminimalizowania agresji i przemocy w placówkach edukacyjnych jest kształtowanie prawidłowych relacji miedzy uczniami, nauczycielami i rodzicami oraz tworzenie przyjaznego klimatu społecznego opartego na wzajemnym zaufaniu i szacunki.
Koordynatorem programu jest minister Joanna Kluzik-Rostkowska, a w skład Zespołu Koordynującego wejdą przedstawiciele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Komendy Głównej Policji, Ministerstwa Sprawiedliwości, Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, Głównego Inspektoratu Sanitarnego, Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwa Sportu i Turystyki, Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Agencji Rynku Rolnego.
Założenia są szczytne i ambitne, tym bardziej, że poprzednia szefowa resortu szkolnictwa, Krystyna Szumilas, w ramach pierwszego etapu tego programu, skupiła się raczej na wspieraniu finansowym mainstreamowych mediów, płacąc im krocie za puszczanie propagandowych spotów, informujących o tym, że na sześciolatki czeka kolorowa i bezpieczna szkoła. Tym razem cele są bardzo ładnie wyłuszczone i ubrane w górnolotne hasła o szacunku i współpracy z rodzicami. Na szczęście, ministerstwo przyzwyczaiło nas do uważnego patrzenia mu na ręce i czytania między wierszami. Dzięki temu można znaleźć absurdy, które urzędnicy upchnęli między pięknymi słówkami. I tak w założeniach programu „Bezpieczna i przyjazna szkoła” można przeczytać:
warunkiem zmniejszania agresji i przemocy w szkole jest (…) otwartości szkoły na współpracę ze środowiskiem zewnętrznym.
Dalej na stronie Ministerstwa Edukacji czytamy, że na program przeznaczono dofinansowanie z rezerwy celowej z budżetu państwa w wysokości 6 mln zł na rok 2014. A zadania programu na poziomie centralnym będą finansowane lub dofinansowane w ramach dotacji oraz realizowane przez zakup usług, które będą sprzedawać szkołom organizacje pozarządowe.
Ministerstwo spisało też oczekiwane rezultaty projektu rządowego. I tutaj znajdujemy między innymi takie hasła:
zwiększenie poczucia akceptacji uczniów;
zmniejszenie wykluczenia społecznego;
zwiększenie otwartości szkoły na współpracę z instytucjami i podmiotami, które mogą wspierać działania szkoły w środowisku lokalnym.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie tocząca się od kilku miesięcy gorąca dyskusja dotycząca wprowadzenia do placówek edukacji seksualnej i usilne naciski promotorów gender dotyczące wdrożenia ich ideologii do podstawy programowej na wszystkich szczeblach szkolnictwa. Zwłaszcza, że organizacje takie jak „Ponton” czy wszelkiej maści bracie feministyczne i genderowe od dawna czekają na zielone światło od ministerstwa. Niestety, często bywa, że tego typu „podmioty zewnętrzne” współpracują z innymi, które zajmują się ochroną środowiska, czy właśnie walką z przemocą.
Dla przykładu - Fundacja na Rzecz Bezpieczeństwa i Współpracy w Szkole - Falochron, jak sama nazwa wskazuje, zajmuje się tematyką jak najbardziej odpowiednią dla rządowego programu i jest świetnym kandydatem do „sprzedawania usług” placówkom szkolnym. Ale uwaga! Jest ona ściśle powiązana z Nieformalną Grupą Edukatorów Seksualnych - Nawigator, która prawdopodobnie tylko czeka, by pod płaszczykiem „siostry- fundacji” edukować dzieci w zakresie bezpieczeństwa podczas uprawiania seksu.
Być może jestem zbyt podejrzliwa, a ministerstwo ma szczere intencje. Jednak, kiedy czytam o tym, że warunkiem zminimalizowania agresji wśród uczniów i stworzenia szkoły przyjaznej jest zwiększenie dostępności do dzieci instytucji i podmiotów zewnętrznych, to trudno nie zauważyć nielogiczności. Czyżby otwartość szkół na organizacje pozarządowe miała zagwarantować podopiecznym placówek bezpieczeństwo? Według mnie, te dwie rzeczy kompletnie się wykluczają.
Poprosiłam minister Kluzik-Rostkowską o sprecyzowanie zadań programu i ewentualną listę organizacji, które będą miały w ramach projektu możliwość edukowania uczniów. Skorzystałam w tym celu z Twittera, jako, że to najszybsza forma skontaktowania się z panią minister, a ona sama dość często i chętnie z niej korzysta, robiąc na przykład sondy na temat edukacji. Mimo, że z ogromnym oddaniem ministra konwersowała na temat błędów Jarosława Kaczyńskiego, moje pytania postanowiła zignorować. Jak widać, nie wszystkich równo obdarza swoim zainteresowaniem i łatwiej jest dyskutować o błędach innych polityków niż wytłumaczyć się z własnych. Pytania przesłałam również drogą urzędową, ale na odpowiedź, jak sądzę, przyjdzie mi trochę poczekać…
Katarzyna Kawlewska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/lifestyle/204285-rzadowy-program-bezpieczna-i-przyjazna-szkola-bezpieczenstwo-w-szkolach-czy-furtka-dla-ideologow