Rodzice ofiary katastrofy w Topolowie: Nasz syn kochał ryzyko, dlatego zginął

fot. PAP/Waldemar Deska
fot. PAP/Waldemar Deska

Adam Strużyk zginął w sobotę w katastrofie samolotu w Topolowie. Był komandosem, który walczył w Afganistanie i byłej Jugosławii.

Uwielbiał adrenalinę, nawet po odejściu z wojska szukał mocnych wrażeń. Szkolił skoczków spadochronowych, pojawiał się na lokalnej strzelnicy.

Kiedyś powiedział nam, że jak ma mu się coś stać, to może mu się stać w każdej chwili, na ulicy, w samochodzie. Że jak ma zginąć, to woli już na misji czy podczas skoku. I tak się stało…

— mówi matka komandosa, Teresa Strużyk.

Były żołnierz zginął w katastrofie samolotu, którym lecieli skoczkowie spadochronowi.

Myślę sobie, że on nie miał szans tego przeżyć. Gdyby była jakaś możliwość, na pewno zdołałby się uratować. Był w świetnej formie, był doświadczony w skokach

— podkreśla jego ojciec.

Mimo, że rodzice nie mogli zaakceptować tego jak Adam spędza wolny czas, on nie porzucił swoich pasji. Doprowadziło to do tragedii. Adam Strużyk zostawił żonę i osierocił córkę. Jego pogrzeb odbędzie się Lublińcu, miejscu stacjonowania jednej z elitarnych jednostek Wojska Polskiego.

tk/se.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych