Alfabet Szczerego Przywódcy. Dziś litera P - jak Palikot Janusz, Pawlak Waldemar, Piskorski Paweł i Podsłuchowa afera. Część 1

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
fot.PAP/Tomasz Gzell
fot.PAP/Tomasz Gzell

Palikot Janusz

Mój przyjaciel, wynalazca i prekursor nowego trendu w obywatelskiej demokracji sterowanej, który zostanie zapisany w annałach politologii jako „niszczenie podstaw godnościowych”. Bardzo wyrafinowane i pożyteczne narzędzie wpływu na wyborców, a Janusz dał mu twarz i praktyczny wyraz. Co prawda pisowscy nienawistnicy nazywają to po swojemu – przemysł pogardy – ale przecież nie o uczucia czy emocje w postpolityce chodzi, lecz o efekt, a ten był oszałamiający. Teraz z powodów politycznych przyjaźnimy się z Januszem jedynie w skrytości ducha, potrzeba etapu jest taka, gdyż pisowcy chcą zabić tę przyjaźń. Jak pamiętam, spotkałem Janusza jakoś tak jesienią, przed wyborami w 2005 roku i zupełnie przypadkowo wyznałem, że mam zamiar napisać książkę, która wstrząśnie naszym społeczeństwem. I wtedy Janusz od razu mnie ujął swoim kalibrem moralnym, więc ujawniłem mu tytuł „Wściekłość i Solidarność”, czy jakoś podobnie, bo już mi wyleciało z pamięci. Ludzie, żebyście widzieli, jak on się zapalił, jakim szczerym ogniem zapału zapłonął, jakie emocje nim targnęły! Paweł  to aż się żachnął i powiedział mu, żeby przestał się wygłupiać, bo ludzie się na nas oglądają. Mówi więc wtedy do mnie Janusz, że książkę trzeba wydać jak najszybciej, bo nie można ludzi pozbawiać skarbów mojej wewnętrznej jaźni. I dalej w te słowa, że choćby miał ostatni samolot zastawić w lombardzie, to nie spocznie, dopóki ta perła nie ujrzy światła dziennego. Nie możemy pozwolić – mówił – żeby twoje diamenty przeciekały przez sito; że nie po to jest światło, żeby pod korcem stało i takie tam inne sentencje starożytne. Ale pomyślałem sobie według znanego porzekadła ludowego: Nie chwal dnia przed świtem, bo do rana daleko. No i wyobraźcie sobie, że wychodzę któregoś dnia z kancelarii, a tu na wielkim bilbordzie kłuje w oczy tytuł „Solidarność i Nienormalność”, czy jakoś tak. Mieszają mi się trochę tytuły, bo tyle tego naskrobałem, że nie sposób pamiętać na wyrywki. A obok moja skromna podobizna jako twórcy dzieła. Oczywiście potem nienawistnicy próbowali zohydzić moją myśl geopolityczną zawartą w książce, że to niby  pic na wodę i fotomontaż przedwyborczy, ale zawistnych nigdy nie brakuje. A co do Janusza, wziąłem go od razu na listę lubelską do parlamentu. Co tam się w tym Lublinie działo! Wdowy, studenci i emeryci masowo wpłacali uciułane przez całe życie oszczędności na jego kampanię! Paweł mówi, że jedna rencistka rwała nawet złoty ząb dla Janusza, ale nie jestem pewien, czy on tak na serio, czy półżartem. W każdym razie Aśka z Lublina, ta sama co ją później rzuciłem na sport, opowiadała na rządzie, że pomagała niewidomym staruszkom wypełniać przekazy w banku, a kasjerka to rzewne łzy na klawiaturę roniła, gdy widziała to poświęcenie najuboższych warstw społecznych dla Janusza. Także potem oddał nieocenione usługi, choćby jego pomysł komisji „Przyjazne Państwo”, gdzie biznesmeni całymi stosami przynosili projekty ustaw. Do dzisiaj zresztą Janusz bardzo współpracuje z nami, lecz dyskretnie, bo teraz przerabiamy inny wariant współpracy. Chociaż nasze drogi z Jasiem się trochę rozwidliły, jak to w życiu bywa - mogę na nim polegać jak  na przysłowiowym Brutusie. Postać na miarę racji stanu III RP. Zresztą, atrament jest w tym wypadku bezsilny, żadne opisy nie oddadzą monumentalnej osobowości Jasia Palikota.

Pawlak Waldemar

Inżynier z wykształcenia, strażak z zamiłowania, polityk z powołania, rolnik z urodzenia. Renesansowa postać, co tu dużo pisać. W rządzie to żeśmy beczkę soli zjedli, nie wspominając już o zakąskach. Mnie on szczególnie zaimponował, kiedy rozpoczął urzędowanie jako mój wicepremier i w pierwszej kolejności przyjął Gromka Czempińskiego, jednego z naszych ojców założycieli partii obywatelskiej i w ogóle III RP. To świadczy o formacie człowieka, Waldek pokazał klasę i rozum polityczny, czym mnie ujął od razu. Trochę jest małomówny jak na potrzeby mojego rządu, ale za to ma wielkie serce dla rodziny i przyjaciół, to on mnie zainspirował do programu „Rodzina na swoim”.

Piechociński Janusz

Kiedy patrzę na niego i resztę tych jego chłopów z ulicy Wiejskiej w Warszawie, to doznaję jakiejś atawistycznej tęsknoty za feudalizmem. Waldek to jednak był chłop szczery jak złoto, a ten tutaj to co najwyżej leśnik jakiś, bo grzyby zbiera w patologicznych ilościach. Teraz zgrywa Katona i z tym swoim krokodylim uśmiechem łazi od Komorowskiego do Kaczyńskiego, że to niby ojczyzna w potrzebie i on ją ratuje. Szkoda tylko, że Paweł mówi, że najgorzej to z takimi, co to się najpierw pisać nauczą, zanim czytać potrafią.

PIR, czyli Polskie Inwestycje Rozwojowe

Jeśli ktoś pragnie poznać bliższe szczegóły, to polecam hasło „Jesienna ofensywa legislacyjna”. Natomiast w sposób bardzo skondensowany opisał to Bartek Sienkiewicz, a mianowicie skrótem myślowym „Ch…, d… i kamieni kupa”.

Piskorski Paweł

No, my się jeszcze z nim policzymy i to będą porachunki w polskich pieniądzach – mówi Paweł. A jak Paweł mówi takie rzeczy na poważnie, to nawet mnie jakieś ciarki przechodzą. Tak, że ja nie widzę dużej przyszłości przed Piskorskim, ani w polityce, ani w biznesie. Takie mam jakieś dziwne przeczucie, że to fantastyczne szczęście, jakie on miał w ruletce już do niego nie wróci. Już miałem iść do sądu za te niemieckie pieniądze, co to niby przynosili nam Niemcy w reklamówkach, ale towarzysze mi poradzili, żebym odpuścił, bo to różne rzeczy się zdarzają w sądach, zwłaszcza gdy sprawa jest publiczna. Po co pompować łobuza przed wyborami, a sobie zrobić krzywdę, powiedział mi Paweł, zatem odpuściłem. Pisowskie media miały z tego powodu używanie i kto wie, czy on w ten sposób nie przyczynił się do wyborczego remisu w mandatach. Ale nic straconego, bo jak mówi Paweł: Co ma wisieć, to nie utonie, a co się odwlecze, to nie uciecze. Poczekaj no, Piskorszczaku!

Podsłuchowa afera

Angela właśnie do mnie dzwoniła: Czy to prawda, że jacyś kelnerzy mój rząd przez lata podsłuchiwali, kto był oberkelnerem w tej grupie i czy  w Polsce już nie ma normalnych ludzi, że ja wziąłem jakichś furmanów do rządu, którzy klną jak szewcy w poniedziałek? Myślałem, że mnie szlag trafi na miejscu! Usiłowałem ją przekonać, że to spiskowa grupa przestępcza, która z zemsty za uniemożliwienie intratnych interesów chce obalić mój rząd. Ale, bo to przekona się babę, kiedy się uprze?! A ona z tą niemiecką patologiczną dociekliwością pyta: To w końcu grupa spiskowa czy przestępcza? Aż mnie skręciło na fotelu! I jak to jest w takim razie, że jakaś banda może nagrywać latami rząd dużego państwa w środku Europy – przesłuchuje mnie dalej. No i znowu gadam, jak dziad do obrazu, że za nimi stali szczwani biznesmeni z pieniędzmi i możliwościami, i że to był spisek w celu obalenia rządu siłą, w dodatku rządu legalnie wybranego w demokratycznych wyborach. Ale jakbym do ściany gadał, ona ciągle o tych kelnerach i co ja przez te siedem lat robiłem, gdzie są nasze służby ochrony rządu i dalej w ten deseń. No przecież można się pochlastać z taką wścibską heterą! Mówię więc: Angela, za tymi kelnerami stoją te same siły, co dokonały anszlusu Krymu! No to ona się z kolei wściekła, żebym jej kłuł w oczy anszlusem, bo ona dobrze wie, jakie siły wtedy stały i gdzie. Weź tu i gadaj z zakompleksioną kobietą. Ale Paweł mnie po cichu zmitygował, więc ja spokojnie na nowo jej wyjaśniam: Angela, to nie jest kwestia warszawskich kelnerów, lecz spisku zawiązanego przez grupę przestępczą, za którą stoi handel rosyjskim węglem, a kto wie, może szykuje się nowa aneksja i raczej spodziewam się pomocy od niej niż wyrzutów. Na to ona, żebym się w końcu zdecydował, kto chce mnie obalić, to chętnie pomoże. Ręce mi normalnie opadły, a Paweł to aż napić się musiał z tych nerwów. Potem wbiła mi szpilę, czy to ja daję taki przykład, że mój minister knuje przeciwko opozycji w knajpie i dlaczego ja wciąż trzymam takiego dummer August w swoim rządzie? Siódme poty na mnie biły. Wreszcie ją udobruchałem, że rozprawię się z tymi durniami, jak tylko ogarnę całość.

Przyjazne Państwo

Patrz hasło: jesienna ofensywa legislacyjna

Za tydzień część 2 haseł na literę P.

Seaman

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych