Jest kolorowy i od września 2014 roku będzie służył polskim pierwszoklasistom. „Darmowy elementarz” nie sprawia jednak wszystkim takiej radości, jak chciałaby szefowa resortu edukacji Joanna Kluzik - Rostkowska.
Bałaganu od września spodziewają się nauczyciele, dyrektorzy szkół i samorządowcy. O swoich obawach i wątpliwościach dotyczących elementarza mówiło ponad pół tysiąca nauczycieli i dyrektorów podstawówek na konferencji, która odbyła się w Targach Kielce. „Darmowy podręcznik” to tylko początek dużych zmian dotyczących edukacji. Oprócz niego szkoły otrzymywać będą dotacje na zakup podręczników dla uczniów wszystkich klas podstawówek i gimnazjów. Na spotkaniu w Kielcach mówiła o tym Małgorzata Szybalska, dyrektor departamentu jakości edukacji w ministerstwie edukacji narodowej.
Z punktu widzenia rodziców podręczniki będą bezpłatne. Takie jest założenie zmian. Pod koniec sierpnia do szkół powinna dotrzeć pierwsza część tego podręcznika –
mówiła Szybalska.
Rodzice i nauczyciele są jednak mocno zaniepokojeni.
Liczba zmian jest porażająca, wszystko dzieje się za szybko, a tak nie można działać w edukacji. Najciekawsze jest to, że wprowadzamy rzecz, która jeszcze prawnie nie funkcjonuje –
mówił w czasie konferencji Andrzej Sygut, zastępca prezydenta Kielc.
Projekt „ustawy podręcznikowej” dopiero w piątek, 30 maja został przyjęty przez sejm, teraz zajmie się nim senat, potem prezydent.
Szkoły jeszcze w czerwcu muszą przekazać informację o liczbie pierwszoklasistów, mimo, że nabór trwa praktycznie do pierwszych dni września. Bałagan jest tym większy, że w tym roku do pierwszej klasy idzie pół rocznika sześciolatków urodzonych do 30 czerwca 2008 roku. Mogą też iść dzieci urodzone w późniejszych miesiącach tego rocznika i wielu rodziców do ostatnich dni sierpnia zwleka z ostateczną decyzją.
Na szkoły i samorządy przerzucono całą biurokrację, która wiąże się przede wszystkim z dotacjami, które będą oni otrzymywać na zakup podręczników.
Dotacja oznacza, że trzeba się dokładnie rozliczać, kontrolować, prowadzić monitoring. Będziemy musieli chyba zatrudnić dodatkowych pracowników do tego zadania. Nauczyciele mają uczyć i wychowywać, a nie rozliczać dotacje –
podkreślał Andrzej Sygut.
Jego zdaniem, lepiej sprawdziłoby się inne rozwiązanie. Rząd powinien przekazywać pieniądze na podręczniki w formie subwencji, a nie dotacji celowej. Nauczyciele mają też inny kłopot. Jak się okazało, nie dostaną oni swojego egzemplarza darmowego podręcznika.
Będziemy pożyczać od uczniów, albo kserować –
mówili w czasie konferencji w Targach Kielce.
MEN będzie i tak zadowolony. Sukces został już przecież odtrąbiony i nic tego nie zmieni…
ann/echodnia.eu
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/lifestyle/198962-nieustajacy-zachwyt-men-u-nad-darmowym-elementarzem-o-wiele-mniej-ciesza-sie-nauczyciele-i-samorzady-wiedza-jaki-czeka-ich-balagan