Przedstawiciele płci brzydkiej zazwyczaj niechętnie reagują na perspektywę obserwowania narodzin ich dziecka. A co dopiero w przypadku, gdy chodzi o odbieranie porodu! Michał Staszak z Piły podjął jednak trudne wyzwanie i wyszedł z niego zwycięsko.
37-letni ojciec oczekiwał z żoną narodzin ich drugiego synka. Szczęśliwi rodzice nie spodziewali się jednak, że malec zdecyduje się na nieco wcześniejsze przyjście na świat.
Około drugiej w nocy Daria obudziła mnie i powiedziała, że się zaczęło i musimy jechać do szpitala – wspomina pan Michał. Zadzwonili po babcię, by zajęła się starszym synkiem i już chcieli wychodzić. Nie zdążyli
— relacjonuje pan Michał w rozmowie z „Faktem”.
Mały Julek już chciał opuścić cało swojej mamy. Jeszcze w domu można było zobaczyć główkę dziecka.
Poród musiał się odbyć w korytarzu, w którym byliśmy. Doradziłem jej, by przykucnęła i nie rodziła na stojąco. Bałem się, żeby synek nie wypadł mi z rąk
— mówi szczęśliwy tata.
Panu Michałowi udało się zadzwonić na pogotowie. Dyspozytor instruował go przez telefon, jak ma postępować. Na szczęście cała operacja zakończyła się powodzeniem. Co ciekawe, cały bohater zamieszania - mały Julek był najmniej zaskoczony.
Co dziwne, on nawet nie płakał. Najnormalniej spał. Tak jakby nie zauważył różnicy
— mówi tata spokojnego malca.
Na szczęście domowy poród w żaden sposób nie zaszkodził dziecku, a jego rodzice mogą zbierać gratulacje. W tym przypadku, najwięcej pochwał jest składanych na ręce… taty.
gah/”Fakt”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/lifestyle/198739-odebral-porod-syna-mezczyzna-zachowal-zimna-krew-i-stanal-na-wysokosci-zadania-w-kryzysowym-momencie