Znana feministka o macierzyństwie: "nawet jeśli matka ma doktorat, dwie specjalizacje i wymyśliła lek na nowotwór, to jej największym dokonaniem jest dziecko". A tak nie jest?

Fot. Facebook
Fot. Facebook

Sylwia Chutnik, pisarka i prezes Fundacji MaMa, opowiada o trudach współczesnego macierzyństwa. Jej zdaniem winę za uciemiężanie matek ponosi przede wszystkim katolicyzm.

Tygodnik „Newsweek” zapytał znaną feministkę, czy matka może się nie wyrabiać z obowiązkami i nie mieć poczucia winy.

W Polsce? Nie. Bo to katolicki kraj, gdzie panuje kultura poświęcenia się macierzyństwu. A nawet jeśli matka ma doktorat, dwie specjalizacje i wymyśliła lek na nowotwór, to jej największym dokonaniem jest dziecko. Żyjemy w dobie dzieciocentryzmu - dla dobra dziecka wszystko. To idealny sposób na szantażowanie matek

— odpowiada Chutnik.

Nie wiadomo jednak dlaczego wszystkiemu ma być winny katolicyzm, bo jako przykład swojej niedoli pani Chutnik podaje sytuację ze szpitala:

Pamiętam taką sytuację: syn rozbił sobie łuk brwiowy. W szpitalu pani z rejestracji poprosiła mnie o jego PESEL. Pamiętałam tylko pierwsze cyfry, w wtedy usłyszałam prychnięcie: „Matka. Nie pamięta nawet PESEL-u dziecka”

— żali się.

Okazuje się, że niedoli matek winne są także inne matki.

25 lat po transformacji nadal dźwigamy siaty z zakupami, nawet jeśli mamy ekstrafuchę w dużym mieście. (…) Nie ma mowy, by któraś z powiedziała: „Pier…lę, nie robię tego wszystkiego. Biorę nianię, bo kompletnie nie wiem, o co w tym perfekcyjnym macierzyństwie chodzi”. No i wszystkie bardzo boimy się ocen innych matek, bo Rada Nadzorcza Piaskownicy zawsze działa, podobnie jak Komisja ds. Fajności Matki, w przedszkolu. Każda matka wychwyci u dziecka innej źle zawiązanego buta, przybrudzoną koszulę, czy delikatne spóźnienie. I jeszcze to okrutne poczucie, że moje dziecko zapomniało wziąć do szkoły kredek, a przecież to moja wina

— zauważa.

Nie przyszłoby nam do głowy, że za swoje macierzyńskie frustracje można obciążyć odpowiedzialnością kościół i inne matki, ale widać zbyt słabą mamy wyobraźnię.

MG/Newsweek

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych