Co było pierwsze, jajo czy kura? - nie wiadomo, ale jedno jest pewne, że jaja są w kulturach świata ważnym symbolem. Według fińskiej „Kalevali” z jaj powstało niebo, ziemia, słońce i księżyc. Jeśli oprzeć się judaizmie, jajo symbolizuje cykliczność życia i bezkres trwania.
Gdy ktoś umiera, Żydzi jedzą na stypach jajka, które utwierdzają ich w wierze, że może i nieboszczyk odszedł był w zaświaty, lecz trwa nadal. My, chrześcijanie, dzielimy się jajem przy stole wielkanocnym, co też ma wyrażać nadzieję na wieczne życie. Muzułmanie wypisywali na jajach nauki Mahometa, Egipcjanie malowali na nich podobizny władców, Chińczycy - kwiaty i ptaki, australijscy Aborygeni rzeźbili jaja strusie… - jednym zdaniem, bez jaj ani rusz. Jaja są elementem dekoracyjnym w obrzędach różnorakich kultur, za wyjątkiem jednej: kultury politycznej.
Przekonał się o tym niedawno kandydat na prezydenta Ukrainy Oleg Cariow, na którego posypał się grad jaj w Mikołajowie. Pewien mieszkaniec Zaporoża potraktował także w ten sposób - tak w ramach przyjaźni ukraińsko-polskiej… - naszego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Nie on pierwszy i nie on jeden miał taką przygodę, że wspomnę jajeczne wspomnienia byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego z Francji. Podobne ma m.in. eksprezydent Niemiec Christian Wulff; ten musiał oddać garnitur do czyszczenia po wiecu w Wiesbaden. Doznania z jajami pozostaną również w pamięci zarówno kanclerz Angela Merkel, obrzuconej nabiałem w Oldenburgu, czy jej chadeckiego poprzednika Helmuta Kohla, który oberwał od rodaków z byłej NRD na masówce w Halle. Nawiasem mówiąc, ochroniarze musieli włożyć sporo wysiłku, by powstrzymać rozjuszonego „ojca zjednoczenia” przed pobiciem… protestujących. W polityce jaja nie są wyrazem „nadziei na wieczne życie”, a wręcz przeciwnie - niechęci i nadziei na rychły koniec polityków. Gdyby prezydent Nicolas Sarkozy poważniej potraktował zarzuty francuskich chłopów i zbuki, które przygotowali na spotkanie z nim w Bayonne, a nie kwitował tego zdarzenia, jako „przejawu hańby ze strony cepów”, być może uniknąłby późniejszej klęski wyborczej. Przykładami „dzielenia się” ludu jajkami z przedstawicielami władzy można sypać jak z rękawa. Można rzec, polityk to zawód publiczny, a gdzie drwa rąbią, tam… jaja lecą - jeśli taki robi sobie jaja z wyborców, ci mogą odpłacać mu pięknym za nadobne.
Obrywanie jajami wiąże się z zawodem polityka
— skomentowała brytyjska minister oświaty Ruth Kelly, gdy pewien rozjuszony rodak zrobił jej maseczkę z żółtek.
A propos, Brytyjczycy nie są wcale tacy zrównoważeni i flegmatyczni, za jakich uchodzą w świecie. Gdy parę lat temu na wiecu w Walii pewien rolnik stłukł jajo na czole premiera Johna Prescotta, ten przyłożył mu lewym sierpowym jak Dariusz Michalczewski veil „tiger” w czasach, gdy inni się go bali. Ale rolnik też nie był wymoczkiem i po chwili siedział okrakiem na premierze…
I tu jestem w kropce. Niby zgadzam się z komentarzem Ruth Kelly, że „obrywanie jajami wiąże się z zawodem polityka”, jednak powodowany troską o naszych sejmitów muszę wyrazić sprzeciw. Bo, gdyby u nas, w Polsce, zastosować zasadę brytyjskiej minister oświaty, największą frakcję parlamentarną tworzyliby… czerwonoskórzy o bardzo zdrowej cerze.
Co zrozumiałe, sami politycy tej formy częstowania ich jajami przez wyborców nie lubią i się boją. Zapewne tylko prezydent Władimir Putin nie zaprząta sobie tym głowy, bo - po pierwsze, rosyjski lud przecież kocha swego „cara”, a po drugie, na taki czyn au naturel wobec byłego agenta KGB mógłby zdobyć się jedynie szaleniec. Prawo posługiwania się jajami przysługuje wyłącznie jemu, panu na Kremlu, a on łaskawie z niego korzysta. Jak wtedy, gdy zapowiedział był w rozmowie z prezydentem Francji, że „powiesi prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego za jaja”, co ujawnił dziennik „Le Nouvel Observateur”. Dzięki Bogu, Saakaszwili nie zawisł na swych precjozach, a Putin znalazł sobie tymczasem innych kandydatów do powieszenia - na Ukrainie…
Nie da się ukryć, politycy nierzadko robią sobie jaja z wyborców. A, jak mówi mądrość ludu, czym wojujesz, od tego giniesz. Kto jajem wojuje, ten od jaja… - ech, chciałem wzniośle i radośnie o jajach są w kulturach świata, a wyszło jak zwykle. Więc, mając na uwadze interes ogółu, życzę wszystkim, z politykami włącznie, większej przytomności umysłów, abyśmy jajami dzielili się tylko przy wielkanocnym stole. W końcu Triduum Paschalne to weekend chwały na wysokości i nadziei…
Klaser
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/lifestyle/192204-jaja-w-polityce-swiateczny-felieton-klasera
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.