Serce nie do pary" - to tytuł książki, poświęconej ks. Janowi Twardowskiemu, autorstwa Waldemara Smaszcza, długoletniego przyjaciela i interpretatora twórczości księdza-poety. Smaszcz opowiada o życiu ks. Twardowskiego oglądanym przez pryzmat jego wierszy.
Ksiądz Jan Twardowski sam siebie nazywał „starszym panem z odrąbaną młodością”. Przez długie lata opowiadał czytelnikom o swoim życiu wyłącznie poprzez wiersze. Waldemar Smaszcz idzie tym samym tropem, nie stara się w życiu księdza Twardowskiego szukać sensacji, powiedzieć więcej, niż zdradził sam autor. Wychodząc od cytatów z jego wierszy, rozwija zawarte w nich wątki, dopowiada to, co w wierszach się nie zmieściło. Waldemar Smaszcz przyjaźnił się z księdzem Twardowskim przez 23 lata, i uznaję te znajomość za jedną z najważniejszych w swoim życiu.
Szczególną uwagę, poświęca autor stosunkowi ks. Twardowskiego do kapłaństwa i sztuki porównując jak ten dylemat rozwiązywali inni duchowni-artyści. Brat Albert całkowicie zerwał z malarstwem, poeta i dramaturg Karol Wojtyła pisał wiersze jeszcze jako papież. Jan Twardowski - jak zwraca uwagę Smaszcz - też nie zrezygnował z twórczości, ale rygorystycznie stosował się do zasady, by pisać wiersze wyłącznie w czasie wakacji i uważał, że mają sens tylko w jednym przypadku, który wyjaśniał prof. Konradowi Górskiemu:
Wiersze moje pomagają mi w pracy kapłańskiej, ułatwiają kontakty z ludźmi, dlatego nie umiem się od nich jeszcze oddalić.
Wybitny poeta, świetny kaznodzieja gromadzący tłumy na mszach u wizytek, serdeczny człowiek o niezwykłym poczuciu humoru. Napisał ponad 50 książek. Był najchętniej cytowanym współczesnym autorem. A wers "Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą" znają chyba wszyscy.
Udało się, jakoś wyskoczyło mi z głowy to zdanie -
mówił skromnie ksiądz. I dodawał:
Spotykam je w nekrologach. Często bez mojego nazwiska, ale i tak się cieszę, bo najważniejsze jest to, co napisałem, a nie, że to ja napisałem. Trzeba się pospieszyć z kochaniem innych nie tylko dlatego, że grozi nam rozstanie z kimś bliskim z powodu śmierci, lecz dlatego że ludzie odchodzą od siebie, gdy życie jest w pełnym biegu. Zmieniają partnerów, opuszczają rodziny, skazują bliskich na samotność. Być może dochodzi do tych rozstań, bo właśnie spóźniliśmy się z okazaniem uczuć, nie dość kochaliśmy, nie daliśmy odczuć bliskiej osobie, że jest wyjątkowa.
Dużo uwagi poświęcał też takim wartościom jak życie i miłość.
Bo w życiu najważniejsze jest samo życie. A zaraz potem miłość. Naprawdę chodzi o miłość. Pragniemy jej od urodzin po śmierć. Niezależnie, czy jesteśmy młodzieńcami czy ludźmi starszymi, niezależnie od wieku chcemy być kochani i dawać miłość. Różne bywają jej rodzaje: miłość do Boga, młodych zakochanych, matki do dziecka, dziadka do wnuczka, profesora do uczniów. Są nie tylko cierpienia młodego, ale i starego Wertera. Człowiek czułby się oszukany, gdyby miłości nie zaznał. Niektórzy się dziwili, dlaczego stary ksiądz pisze o miłości. Ale to był mój temat. I teraz, gdy piszę już mniej, sam lubię te wiersze czytać - tłumaczył.
Książka "Serce nie od pary. O księdzu Janie Twardowskim i jego wierszach" Waldemara Smaszcza ukazała się nakładem Instytutu Wydawniczego ERICA.
AC/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/87331-miedzy-ksiedzem-a-poeta