Ta książka pokazuje życiorys człowieka, który z katolicyzmu wywodził wnioski dla Polski i dla siebie. Konstanty Turowski był chłopskim dzieckiem, które dzięki własnej wytężonej pracy i wyrzeczeniom rodziców „poszło do szkół”.
Wykształcił się (ukończył Katolicki Uniwersytet Lubelski) i jeszcze przed wojną został znanym działaczem katolickim („Odrodzenie”), chrześcijańskich związków zawodowych (Chrześcijańskie Zjednoczenie Zawodowe), a także publicystą głoszącym katolickie poglądy na urządzenie życia społecznego (m. in. „Głos Narodu”).
Katolicka nauka społeczna (wtedy oparta na dwóch encyklikach społecznych (Rerum novarum Leona XIII i Quadragesimo anno Piusa XI) nie była – wbrew temu, co twierdzili marksiści – obroną istniejących porządków. Ta doktryna oceniała krytycznie zarówno porządek gospodarczego liberalizmu, wtedy dominujący w cywilizowanym świecie, jak i gospodarczy kolektywizm, obecny w Rosji od 1917 roku.
Młody Konstanty Turowski, jako orędownik katolickiej nauki społecznej, starł się w latach 30-tych z systemem kapitalistycznym, a dokładnie z jego polską odmianą: kraju cywilizacyjnie zapóźnionego. Postulował cały szereg reform socjalnych (np. zbiorowe układy pracy) mających na celu dowartościowanie – jak by powiedział Jan Paweł II – „pracy przed kapitałem”. Był więc w opozycji wobec tego porządku, a politycznie w opozycji wobec rządów sanacyjnych.
Po wojnie (spędzonej w oflagu) Turowski jest dalej orędownikiem katolickiej nauki społecznej, tyle, że radykalnie zmienia się otoczenie, w którym przychodzi mu działać. Zamiast kapitalizmu mamy budujący się komunizm, a zamiast rządu sanacyjnego mamy rząd komunistyczny. Rząd przedwojenny nie kochał takich jak Turowski, ale i ich jakoś tam tolerował, pozwalał publikować w gazetach i gardłować na zebraniach robotniczych. Rząd powojenny miał inne obyczaje, raczej bizantyjskie, wschodnie, bo tam (w Rosji sowieckiej) były jego źródła. Po krótkim epizodzie uznawania opozycyjnych partii politycznych, przystąpiono do robienia porządków „na tym odcinku”.
Konstanty Turowski należał do grupy przywódców Stronnictwa Pracy. Żywot SP był jeszcze krótszy niż egzystencja Polskiego Stronnictwa Ludowego, wyeliminowanego po sfałszowanych wyborach (1947 rok). Komuniści wykorzystują rozłam w partii, jaki dokonał się jeszcze w latach okupacji, i manipulując mniejszościową frakcją Feliksa Widy-Wirskiego i Zygmunta Felczaka, paraliżują działania grupy kierowniczej, skupionej wokół Karola Popiela. W rezultacie Popiel zawiesza już w lecie 1946 działalność Stronnictwa, licząc, że wznowi jego prace, gdy pozbędzie się grupy rozłamowej. Tak się nie dziej, bo to rozłamowcy przejmują rządy w SP, a grupa Popiela jest już tylko obiektem działań policji politycznej – w tej liczbie także Turowski. Skazany na 15 lat więzienia m. in. za działania zmierzające do obalenia siłą istniejącego ustroju (co było szyderstwem z faktów, bo SP działała jako legalna opozycja), wyszedł na wolność w 1956 roku – jak większość więźniów politycznych tamtej doby.
Ponieważ władza deklarowała polityczną odwilż, Turowski, jak i inni chadecy, sądził, że będzie możliwe jakieś publiczne zaistnienie. Trzy grupy katolików świeckich (Znak, PAX i ChSS) dostają taką szansę, chadecy jej nie dostają. Z tych trzech nurtów Turowskiemu było najbliżej do Znaku (z Jerzym Turowiczem zetknął się przed wojną w „Głosie Narodu” oraz w 1945 r. u samych początków „Tygodnika Powszechnego”), ale to nie znaczy, że mógł się do Znaku przyłączyć. Różnice były zbyt duże.
W roku 1945 Turowski (podobnie jak ks. Jan Piwowarczyk) stał na stanowisku tzw. maksymalizmu katolickiego, które oznaczało ambicję wysunięcia katolickiego programu politycznego, konkurencyjnego wobec marksizmu. Turowicz i Stanisław Stomma byli zwolennikami poglądu przeciwnego, nazwanego minimalizmem katolickim: głosił on, że starcie z marksizmem oznacza pewną klęskę, a w związku z tym zalecał publiczne propagowanie jedynie tego, co najcenniejsze (kultury chrześcijańskiej i samej wiary).
Po roku 1956 dawni „minimaliści” z „Tygodnika Powszechnego” stanowili trzon grupy Znak. Nie mówili już o „minimalizmie”, ponieważ w jakimś sensie zaangażowali się w oficjalne życie polityczne, co wiązało się także z publicznym akceptowaniem, a niekiedy uroczystym popieraniem polityki Gomułki (i – mniej chętnie – Gierka). Ich dawni oponenci (także Turowski) byli na marginesie życia publicznego i – nie ma co ukrywać – żywili mniejszą czy większą urazę do tamtych za monopolizowanie opinii katolickiej.
To się zmienia od 1967 r., kiedy powstaje Ośrodek Dokumentacji i Studiów Społecznych – namiastka ugrupowania chadeckiego, a szczególnie od 1976 r., kiedy ludzie z ODiSS zastępują w Sejmie PRL grupę Znaku. Znak coraz bardziej wiąże się z jawną (choć nielegalną) opozycją, głównie ze środowiskami KOR-wskimi, ODiSS tymczasem wchodzi na salony komunistycznej władzy (szeroko rozumianej) opuszczone przez Stommę. * I tu mamy konfuzję, z której książka Jarosława Rabińskiego, nie zdaje nam relacji. Janusz Zabłocki i jego grupa (w niej także Turowski, który jednak nie zostaje posłem) zarzucają Stommie, Turowiczowi, Mazowieckiemu i innym „minimalizm” w sytuacji, gdy tamci są coraz bardziej w opozycji do systemu, a Zabłocki et. cons. współpracują z komunistami. Autor słusznie zauważa, że posłowie PZKS-u nie poparli uchwały sejmowej akceptującej dekret o wprowadzeniu stanu wojennego, ale nie dodaje, że PZKS był sygnatariuszem PRON-u, instytucji będącej wręcz symbolem polityki stanu wojennego.
Takie to były zawiłości politycznych ambicji katolików w PRL-u. Oprócz rywalizacji idei (np. „maksymalizm” vs „minimalizm”) była to też kwestia, na ile uchodzi wiązać się z komunistami. Wszyscy, którzy próbowali publicznie zaistnieć, jakoś się umoczyli. Może dlatego, że – jak głosił tytuł jednej z książek Andrzeja Micewskiego – byli w dziejowym potrzasku. Ale to ich szamotanie się miało (zwykle) inny jeszcze cel niż tylko udział we władzy. A postać Konstantego Turowskiego na pewno zasługuje na przypomnienie.
Roman Graczyk
Jarosław Rabiński, Konstanty Turowski 1907-1983. Życie – działalność – myśl społeczno-polityczna, Wydawnictwo Unia, Katowice 2008
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/78854-zawilosci-politycznych-ambicji-katolikow-w-prl-u
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.