Z Józefem Czapskim, legendarnym kurierem z Katynia, czy ściślej z obozów w Starobielsku i Griazowcu, gdzie przebywał „na nieludzkiej ziemi”, jak głosi tytuł jego książki o poszukiwaniach oficerów z Katynia na początku lat 40. w sowieckiej Rosji na polecenie generała Andersa. Dotarł wtedy najwyżej jak można i dowiedział się z ust Stalina, że w wielkim Związku Sowieckim można się łatwo zgubić, prawdopodobnie jednak polscy oficerowie uciekli do Mandżurii.
Czapski znał dobrze dawniejszą Rosję, urodził się w zaborze rosyjskim, pochodził z rodziny arystokratycznej, skoligaconej z domami w całej Europie, w tym z rosyjskimi (o tym bliżej w książce jego siostry Marii Czapskiej „Europa w rodzinie”), znał wcześniej język rosyjski (obok kilku innych) niż język polski. Z rodzinnego majątku w Przyłukach koło Mińska (dziś na Białorusi) został wysłany do szkół w Petersburgu. Widział dwie rewolucje w 1917 roku i w 1918 wybrał odrodzoną Polskę. Dorastał do polskości dzięki lekturom z literatury polskiej, poznawaniu tradycji polskich rugowanych wcześniej pod zaborami. Zaczął utożsamiać się ze stroną pokrzywdzoną przez zaborczych sąsiadów. W 1920 roku wstąpił do polskiego wojska, by jej bronić przed tą rewolucją, która już widział w Rosji.
Po zakończeniu kilku już wojen chciał przede wszystkim zostać malarzem. Najpierw przeszedł kursy malarskie w Warszawie, potem rozpoczął już regularne studia malarskie w Krakowie u Józefa Pankiewicza, a później przeniósł się z kolegami do Paryża, gdzie założyli Komitet Polski, w skrócie KP, od czego wzięła się nazwa grupy kapistów. Szybko wszedł też w tamtejsze środowisko artystyczne, tworzące od lat już najważniejsze zjawiska w malarstwie Francji i w ogóle Zachodu.
Józef Czapski urodził się 130 lat temu
W przyszłym roku zapowiedziano Rok Czapskiego na 130 rocznicę jego urodzin. Cóż jednak szkodzi już teraz zapowiedzieć pierwszą obszerną biografię tego zasłużonego na wielu polach malarza i pisarza. Szkoda tylko, że musiała ona powstać dopiero pod piórem amerykańskiego malarza i eseisty Erica Karpelesa, a nie polskiego autora, jednego z wielu, jacy współtworzyli legendę paryskiej „Kultury” i jej założyciela Jerzego Giedrojcia. Józef Czapski to przecież nieodłączna postać środowiska „Kultury” i Maisons-Laffitte.
Rzeczywiście jednak postać Czapskiego mogła onieśmielać niejednego biografa, bo choć jego malarstwo było na ogół znane, to już jego książki „Na nieludzkiej ziemi”, „Wspomnienia starobielskie”, liczne artykuły o sztuce i literaturze były też nieźle znane, natomiast pozostałe w rękopisach zapiski w formie dziennika, mogły budzić u niejednego badacza przerażenie. Były bowiem pisane tak drobnym, nieczytelnym pismem, że oczytanie ich stawało się naprawdę benedyktyńską pracą. Dopiero od niedawna są one stopniowo odczytywane i publikowane, bez nich zaś trudno sobie wyobrazić przedstawienie pełniejszej sylwetki Czapskiego, malarza, ale też pisarza i świadka epoki.
Dlatego może łatwiej było amerykańskiemu autorowi poważyć się na tak śmiałe dzieło, nie mając wielu psychicznych (i bibliograficznych) obciążeń. Wykonał zresztą ogromna pracę, zbierając rozproszone materiały o Czapskim, wspomnienia jego rodziny, relacje bliskich i znajomych, opinii malarzy, pisarzy, dziennikarzy. Przy tym jego biografia jest bardzo osobista; autor opisuje własne poszukiwania śladów Czapskiego, ludzi, którzy go znali, wypowiedzi o nim i oczywiście poszukiwania jego obrazów w posiadaniu wielu ludzi, których przy tej okazji poznawał. Było to właściwie tropienie Czapskiego po wielu latach, bo już po jego śmierci w 1993 roku. Autor dowiedział się o istnieniu Czapskiego jako człowieka i malarza przypadkowo z jakiegoś przypisu w publikacji o Marcelu Prouście, którym się akurat interesował. Ślad ten doprowadził go do wspomnień Czapskiego o jego pobycie w obozach sowieckich, gdzie dla zabicia czasu prowadził dla kolegów swego rodzaju wykłady o francuskim pisarzu.
Amerykański biograf zaczął szukać kontaktów z ludźmi, którzy znali Czapskiego, ale sam jako malarz chciał przede wszystkim poznać jego malarstwo. Poszukiwał więc jego obrazów, co nie było łatwe, bo nie trafiały one do publicznych galerii czy muzeów, lecz były rozproszone głównie w zbiorach prywatnych. Zaczął przyjeżdżać do Polski, gdzie poznał dalszą rodzinę Czapskich i mógł oglądać te prace, które posiadali. Tropił miejsca, w których Czapski przebywał, gdzie pozostały jego obrazy, wypytywał o wspomnienia ludzi, którzy go jeszcze pamiętali. Przypominało to trochę pracę detektywa, który dociera do zatartych śladów przeszłości, z których stara się odtworzyć dawniejszą, utraconą, jak u Prousta, rzeczywistość.
Zagłada dawnego świata, zarówno wrogów ludu, jak i samego ludu
Biografia Karpelesa zachowuje jednak ramy chronologiczne, przedstawia w kolejności biografię Czapskiego, jego pochodzenie, wyjście z Rosji, udział w wojnach, powołanie malarskie. Pokazuje bogate, wszechstronne życie Czapskiego jako świadka epoki, nie tylko artysty, który jak wielu, oddaje się tylko swej pasji, ale i jako człowieka, który uczestniczy całym sobą w doświadczeniach totalitarnej epoki, przyjmuje ten los, który był udziałem milionów wojennych ofiar. Chce jako świadek zaświadczać o tym także na piśmie, uwiecznić w książkach, artykułach historycznych, wspomnieniach. Zatem portret Czapskiego powinien być niejako podwójny, malarza i pisarza – świadka historycznego. Nie wystarczało mu samo malarstwo, potrzebne mu była także świadectwo myślowe, słowne, wspólnotowe. Rozdzielał jedno i drugie: malarstwo traktował jako sztukę autonomiczną, samą w sobie, która nie potrzebuje dodatkowych ‘treściowych’ środków wyrazu, literatura zaś przekazuje słownie i myślowo indywidualne przeżycia ludzkie i doświadczenia zbiorowe, w których jednostka uczestniczy.
By uzyskać portret Czapskiego niejako w ruchu, w czasie, biografia Karpelesa rekonstruuje także tło jego epoki, wydarzenia polityczne i historyczne, koloryt i nastroje życia środowisk artystycznych, także poniekąd schyłkowych arystokratycznych, w którymi zubożały Czapski ma jeszcze związki, czy też tak jest kojarzony. Schyłek epoki zrównuje wszystkich do poziomu potencjalnych ofiar, przedmiotów totalitarnej przemiany dziejów. Czapski wraca z Paryża do Warszawy na początku lat 30., gdy jeszcze nic nie zapowiada kolejnej wojny, choć później się okaże, że to był tylko antrakt między wojnami coraz bardziej totalitarnymi. Chce przenieść do Polski doświadczenia artystyczne z Paryża, stworzyć środowisko artystów, zakłada pismo, pisze artykuły o sztuce, wydaje książkę o pierwszym swym mistrzu Józefie Pankiewiczu. Przychodzi wrzesień 1939 roku. Zmobilizowany trafia po 17 września do sowieckich obozów w Starobielsku, Pawliszczewie-Borze, Griazowcu. Unika Katynia, a później w misji generała Andersa poszukuje oficerów stamtąd po całej Rosji. Podróżuje po Rosji innej niż ta, którą znał w młodości, ale nie rozpoznaje zapewne jeszcze tej nowej rzeczywistości łagrów, obozów pracy i powolnej śmierci – organizowanych nie tylko dla wrogów, ale i dla własnych obywateli. Może wyrwać się z Rosji jeszcze raz…
Odwieczna Rosja
Czapski poszukiwał polskich oficerów w Rosji nie pierwszy raz. Karpeles przytacza wzmiankę, która była znana z wcześniejszych biografii malarza, tyle że zaświadczoną bardziej szczegółowo. W listopadzie 1918 roku, tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości (a niedługo przed wojną polsko-bolszewicką) szeregowiec Czapski otrzymał od swych władz wojskowych polecenie znalezienia pięciu polskich oficerów zaginionych w Rosji podczas działań wojennych. Wyznaczono go ze względu na jego dobrą znajomość rosyjskiego, Było już po rewolucji bolszewickiej. Czapski dotarł do Piotrogrodu i władz bolszewickich. Reprezentowała je komisarz Jelena Stasowa. Obiecała pomoc w poszukiwaniach. Po kilku dniach odpowiedziała, że polscy oficerowie nie żyją, zostali straceni z wyroku sądu rewolucyjnego jako kontrrewolucjoniści. Widząc wzburzenie Czapskiego, dodaje w zupełnie dobrej wierze dla uspokojenia młodocianego żołnierza, że to była konieczna ofiara dla zwycięstwa idei światowego proletariatu. Pożegnała go słowami: „Niech pan wróci za dwadzieścia lat, przekona się pan, jakiego dokonaliśmy postępu”. Wrócił. Postęp rzeczywiście postęp był straszliwy…
Podwójna samotność artysty
Swą biografię Józefa Czapskiego Karpeles zapowiada zasłyszaną anegdotą, która wyjaśnia też tytuł książki. Podczas jakiegoś wernisażu późnych prac artysty dziennikarz przeprowadzający z nim wywiad dziwił się dość banalnej treści jego obrazów przedstawiających „samotnych ludzi, stoliki w opustoszałych kawiarniach, na wpół ukryte twarze w metrze, stare i niepiękne osoby w zalatujących stęchlizną, obitych pluszem fotelach teatralnych lub ponurych pasażach. Drobne codzienne zdarzenia ujrzane w przelocie”. A także „jasne pejzaże i na pozór nieistotne przedmioty, takie jak stolik nocny z kawałkiem sznurka na blacie”. Czapski tak odpowiedział na sugestie zawarte w opisie dziennikarza: „Tak, to prawie nic. Ale to ‘prawie nic’ oznacza wszystko”.
Czyżby było dwóch Czapskich, ten od Katynia i ten samotny malarz emigracyjny z Paryża? Którzy nie dochodzą w końcu do niczego, ale do wszystkiego zarazem?
Ta pierwsza i tak obszerna biografia Józefa Czapskiego została starannie wydana przez Wydawnictwo Noir sur Blanc z dodatkowym materiałem poglądowym w postaci zdjęć z epoki, reprodukcji rysunków i zapisków malarza, a przede wszystkim z osobną częścią ilustracyjną, stanowiącą album wielu nadal mało znanych obrazów Józefa Czapskiego.
Eric Karpeles, Prawie nic. Józef Czapski. Biografia malarza, przekład Marek Fedyszak, Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2025
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/746152-exlibris-z-czapskim
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.