17 października 1849 roku odszedł Fryderyk Chopin. 176. rocznica jego śmierci wypada podczas XIX Konkursu Chopinowskiego, a więc w chwili, gdy pamięć o najwybitniejszym polskim kompozytorze można uczcić wyjątkowo uroczyście. Jak co roku w bazylice św. Krzyża, gdzie spoczywa serce wirtuoza, wybrzmi „Requiem” Mozarta. I tu pojawia się kolejny zgrzyt. Okazuje się, że zaraza remontów, która dotknęła Filharmonię Narodową i Pomnik Chopina, ma swoją mutację. Do kościoła nie można się swobodnie dostać, ponieważ warszawski ratusz wydał zgodę na zamknięcie tej części Krakowskiego Przedmieścia przez ekipę filmową „Lalki”. Nawet na niedzielną Mszę Świętą do bazyliki trzeba wchodzić przez zakrystię. Wątpliwości budzi też sam koncert, którego charakter NIFC zmienia od kilku lat. Zamiast podniosłego wykonania „Requiem” przez orkiestrę, chór i solistów, co miało miejsce przez dziesięciolecia, usłyszymy fortepianowe solo. Rodzą się więc kolejne pytania o stracone szanse, o utrzymanie chopinowskich tradycji i przyszłość konkursowego dziedzictwa. Powiedzmy wyraźnie, najsłynniejszy na świecie Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny, odbywający się co 5 lat w Warszawie i ściągający do Polski ludzi z całego globu, powinien być wydarzeniem absolutnie centralnym. To niepowtarzalna szansa promocji Polski, której nie zdołają zrównoważyć żadne kosztowne działania PR-owe. Jeśli wydaje się 19 milionów zł na organizację wydarzenia, obowiązkiem jest wykorzystanie wszystkich jego możliwości, a co za tym idzie należyte przygotowania miasta na przybycie gości. To podstawa, którą rozumie cały świat. Konkurs Chopinowski powinien stać w centrum wydarzeń. Dlaczego Rafał Trzaskowski nie jest w stanie tego pojąć? Czy chaos koordynacyjny i tak spektakularny kretynizm organizacyjny może być dziełem przypadku. Dopełnieniem tego barbarzyńskiego obrazu jest stan grobu rodziców Fryderyka Chopina na Warszawskich Powązkach.
„Ciało w Paryżu, serce w Warszawie”
Fryderyk Chopin zmarł w Paryżu, gdzie został pochowany. Odchodząc, wyraził kilka ważnych próśb. Chciał, by ludzie w przyszłości uprawiali tylko wartościową muzykę, by na pogrzebie zagrano mu „Requiem” Mozarta, by jego serce wróciło do Ojczyzny, a do grobu złożona została ojczysta ziemia, którą przywiózł do Paryża.
Nie było łatwo spełnić te życzenia w ówczesnych realiach, a jednak tego dokonano. Serce przewiozła potajemnie do Warszawy siostra artysty, Ludwika Jędrzejewiczowa, w wypełnionym alkoholem słoju, który ukryła pod ubraniem. Przekazała je do kościoła św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu, parafialnej świątyni rodziny Chopinów, gdzie trzymano je w skrzynce złożonej w katakumbach. W 1879 roku, w tajemnicy przed władzami rosyjskimi, serce umieszczone w podwójnej puszce (ołowianej i drewnianej), wmurowano w jeden z filarów w nawie kościoła. Ozdobiono go marmurowym popiersiem kompozytora dłuta Leonarda Marconiego i tablicą z napisem: „Fryderykowi Chopinowi – rodacy” oraz cytatem z Ewangelii św. Mateusza: „Gdzie skarb Twój, tam serce Twoje”.
W czasie Powstania Warszawskiego serce ukryto w Milanówku, a cała historia jego przechowania i ocalenia to materiał na odrębną opowieść. Dość powiedzieć, że okupujący Polskę Niemcy uznawali Chopina za niebezpieczny symbol polskości. Jego pomnik w Łazienkach Królewskich był bodaj pierwszym, który w maju 1940 r. wysadzono w powietrze na polecenie gubernatora Hansa Franka. Dodatkowo pocięto go na części i wszczęto akcję zniszczenia wszelkich jego kopii. Odbudowany po wojnie jest jednym z trzech głównych miejsc „pielgrzymek” wielbicieli polskiego kompozytora, obok bazyliki św. Krzyża i Filharmonii Narodowej. O tym, jak przygotowano te miejsca na XIX Konkurs Chopinowski, wie dziś cały świat. W powyższym kontekście sprawa nabiera dodatkowego niesmaku.
17 października – Requiem i modlitwa przy sercu Chopina
17 października 1945 r., w 96. rocznicę śmierci kompozytora, serce Fryderyka Chopina w asyście przedstawicieli władz państwowych oraz tysięcy warszawiaków wróciło do kościoła św. Krzyża. Co roku, zgodnie z jego życzeniem i pielęgnowaną tradycją, w bazylice wybrzmiewa koncertowe wykonanie Requiem d-moll Wolfganga Amadeusa Mozarta. Jak będzie w tym roku?
Po pierwsze, od niemal pierwszych dni trwania Konkursu Chopinowskiego nie ma swobodnego dostępu do kościoła, ponieważ od 9-22 października trwają zdjęcia do „Lalki”. Nawet na Mszę Świętą trzeba wchodzić przez zakrystię. Być może na czas trwania koncertu filmowcy przesuną plan zdjęciowy i odblokują wejście do bazyliki, ale fakt jest taki, że na co dzień ta część Krakowskiego Przedmieścia jest zamknięta. Można oczywiście uznać to za atrakcję, ale czy naprawdę nie da się tak skoordynować działań, by godnie przyjąć ludzi przyjeżdżających na Konkurs Chopinowski często tylko raz w życiu? Dlaczego nie można było przygotować miasta tak, by mogli poczuć i poznać Chopina bez absurdalnych ograniczeń?
Po drugie, przez dziesięciolecia w dniu śmierci Chopina, „Requiem” wybrzmiewało w pełni – z chórem i orkiestrą. Tak, jak chciał tego sam Chopin i jak pielęgnowała to tradycja. Od pewnego czasu Narodowy Instytut Fryderyka Chopina dokonał zasadniczej zmiany, rezygnując z rozmachu. Przed rokiem – w 175 rocznicę – zaprezentowano arcydzieło Mozarta w transkrypcji na fortepian solo. Na fortepianie historycznym zagrał ukraiński pianista Vadym Kholodenko. Rok wcześniej chór i orkiestrę ograniczono do kwartetu smyczkowego. Tym razem także usłyszymy solową wersję fortepianową w wykonaniu tego samego, ukraińskiego pianisty.
A przecież rocznica śmierci kompozytora podczas Konkursu Chopinowskiego powinna zostać uczczona w sposób szczególnie podniosły. Jesienny termin został wybrany 100 lat temu nieprzypadkowo. Właśnie dlatego, by co 5 lat pianiści i wielbiciele Chopina gromadzili się na wspólnej zadumie i modlitwie przy jego sercu. Widać jednak, że wydarzenie to jest kameralizowane z premedytacją.
Ostatnie chwile życia Chopina
Chwila śmierci Fryderyka Chopina jest równie poruszająca jak jego muzyka. Różnie było z wiarą w jego życiu. Po wyjeździe do Paryża traktował ją raczej swobodnie. Jednak w obliczu śmierci, zapałał pragnieniem nawrócenia, co opisał szczegółowo jego przyjaciel, kapelan Wielkiej Emigracji, ks. Aleksander Jełowicki:
„W końcu on, co zawsze był wykwintnym w mowie, chcąc mi wyrazić całą wdzięczność swoją, a oraz i nieszczęście tych, co bez Sakramentów umierając, nie wahał się powiedzieć: „Bez ciebie, mój drogi, byłbym zdechł — jak świnia!”. W samym skonaniu jeszcze raz powtórzył Najsłodsze Imiona: Jezus, Maria, Józef, przycisnął krzyż do ust i do serca swego i ostatnim tchnieniem wymówił te słowa: „Jestem już u źródła szczęścia!…” I skonał. Tak umarł Chopin! Módlcie się za nim, ażeby żył wiecznie”
— pisał ks. Jełowicki w liście do Ksawery Grocholskiej, informując że na Chopin wyspowiadał się i przyjął Najświętszy Sakrament.
Patriotyzm i polska „soft power”
Muzyka Fryderyka Chopina tętni polskością. „Gdyby car rosyjski był człowiekiem rozumnym, powinien by zabronić w Polsce grywania polonezów i mazurków Chopina. To nie muzyka - to zarzewie powstańcze” – twierdził XIX wieczny muzyk austriacki. Z kolei Ignacy Jan Paderewski, wybitny pianista, kompozytor i premier II Rzeczypospolitej, jeden z ojców polskiej niepodległości, w Filharmonii Lwowskiej 23 października 1910 roku mówił tak:
„Zabraniano nam wszystkiego: mowy ojców, wiary przodków, czci dla świętych przeszłości pamiątek, strojów, obyczajów, pieśni narodowych… Słowackiego, Krasińskiego, Mickiewicza. Nie zabroniono nam tylko Chopina. A jednak w Chopinie tkwi wszystko, czego nam wzbraniano: barwne kontusze, pasy złotem lite, posępne czamarki, krakowskie wyzywające rogatywki, szlacheckich brzęk szabel, naszych kos chłopskich połyski, jęk piersi zranionej, bunt spętanego ducha, krzyże cmentarne, przydrożne wiejskie kościółki, modlitwy serc stroskanych, niewoli ból, wolności żal, tyranów przekleństwo i zwycięstwa radosna pieśń. Przez długie lata udręczeń, męki i prześladowań, przez długie lata znękanych myśli naszych najtajniejsze nici z nim się wiązały, ku niemu się tuliły zbolałe serca nasze. Ileż ich on ukoił, pokrzepił… a może i nawrócił”…
W muzyce Fryderyka Chopina wybrzmiewa wszystko, co polskie. Jak pisał Marian Hemar, „Polakom, gdy będą bezdomni, on muzyką ojczyznę zastąpi”. Zastępował, krzepił i jednoczył i umacniał rodaków, którzy nigdy nie rezygnowali z działań na rzecz sprawy polskiej i przywracania ojczyźnie niepodległości. To wielki przywilej mieć w narodzie ludzi wybitnych, których podziwia i za którymi chce podążać cały świat. Zachowanie nienaruszalności tego dziedzictwa jest oczywistym obowiązkiem. Nie może być przyzwolenia na jego rozmywanie, odpuszczanie, oddawanie w ręce wąskiego grona, które wykorzystuje wielkie sprawy do realizacji małych interesów. Jeśli więc odpowiedzialne za chopinowską spuściznę instytucje, polski rząd i władze Warszawy do tej pory nie rozumieją, że marnują kolejną wielką szansę na wzmacnianie siły Polski, to znaczy że nie są zdolni myśleć w kategoriach narodowego interesu.
Post scriptum
Po publikacji tego tekstu, otrzymałam informację, o tym jak wygląda dziś grób rodziców Fryderyka Chopina - Mikołaja i Justyny z Krzyżanowskich - na Warszawskich Powązkach. Czy w tej nawale rażących zaniedbań można jeszcze mówić o przypadku??…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/743304-rocznica-smierci-chopina-i-kolejny-zgrzyt-ciche-requiem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.