Dla mnie Chorwata jest kilka fascynujących wątków w ważnej książce Piotra Gursztyna „Dlaczego Rosjanie są inni?”.
Jeden z nich jest związany z moim rodakiem z XVII wieku – księdzem katolickim Jurajem Križaniciem, postacią, którą Gursztyn opisuje jako jednego z ojców słowianofilstwa.
Sojusz z Moskwą
Chorwat Križanić był pewny, że sojusz Słowian południowych z Moskwą pomoże im uwolnić się z terroru obcych imperiów oraz, że podziały religijne między narodami słowiańskimi są szkodliwe i duchowo i politycznie. Križanić, rusofil, ale i krytyk rosyjskiego caryzmu, dwukrotnie był w Moskwie. I po ostatniej wizycie Rosjanie wysłali go na Syberię jako „szpiega Rzymu“. Przebywał tam 15 lat, aż w końcu dotarł do Polski. Zmarł walcząc w bitwie pod Wiedniem przeciwko Turkom w 1683 roku.
Gursztyn słusznie opisuje go jako jednego z tych naiwnych intelektualistów z Zachodu, którzy mieli złudzenia co do Rosji i jej roli w historii. Słowianofilstwo zawsze było w funkcji rosyjskiego imperializmu, uważa polski historyk i dziennikarz, i trudno jest się z nim nie zgodzić. Co ciekawe, Križanić był czczony wśród chorwackich komunistów w czasach komunistycznej Jugosławii.
Główny ideolog chorwackiego komunizmu, pisarz Miroslav Krleža, uważał go za intelektualnego bohatera. Piszę to, ponieważ pewna doza rusofilstwa, niekiedy ukryta pod różnymi maskami, istnieje w Chorwacji do dziś. Dowodem na to jest zachowanie naszego prezydenta, Zorana Milanovicia, człowieka politycznie ukształtowanego w środowisku postkomunistycznym, który niczym papuga powtarza główne tezy rosyjskiej propagandy, jeśli chodzi o agresję wobec Ukrainy.
Innym przykładem jest reakcja środowisk konserwatywnych na skandaliczną wypowiedź zmarłego papieża Franciszka o Piotrze Wielkim i Katarzynie II jako przedstawicielach „wielkiego rosyjskiego Imperium”. Większość intelektualistów katolickich po prostu nie rozumiała, dlaczego wspominanie o tych despotach w pozytywnym kontekście miałoby być problematyczne. I nie było to dla nich jasne, ponieważ nie mieli wystarczającej wiedzy na ten temat.
Właśnie dlatego uważam książkę Gursztyna za potencjalnie ważną nie tylko dla Polaków, ale także dla środowisk intelektualnych w innych krajach Europy Środkowej, zwłaszcza tych, które wciąż nie rozumieją natury rosyjskiego imperializmu.
Gorzki sarkazm
Piotr Gursztyn doskonale wyjaśnia tę naturę w swojej książce. Przede wszystkim jako historyk, przedstawiający precyzyjną i szczegółową chronologię imperializmu Moskwy. Ale i jako publicysta, dodający do tego faktu swoją zwyczajową dawkę zainteresowania i dowcipu, która w tym przypadku często przeradza się w gorzki sarkazm.
W tym sensie uważam, że ta książka stanowi unikatowy wkład w literaturę, która próbuje wyjaśnić (nie tylko z polskiej perspektywy) rosyjski imperializm, oferując jednocześnie rozwiązania i strategie jego rozwiązania. W pewnym sensie jest całkiem zrozumiałe, że to właśnie polscy intelektualiści mają misję „wyjaśniania” Rosji innym narodom Europy Środkowej i demaskowania sztuczek jej propagandy. Ta książka jest temu poświęcona. Niedawno przeprowadziłem wywiad z moim kolegą, redaktorem Piotrem, dla chorwackich mediów, który odbił się szerokim echem w mojej drugiej ojczyźnie.
Jednym z pytań, które mu zadałem, było to, jak widzi przyszłość relacji Europy z Rosją.
Jego odpowiedź cytuję jako zakończenie tej krótkiej recenzji jego książki.
Jestem pesymistą. Rosja jest nastawiona na konfrontację, więc nawet jakiś moment odprężenia we wzajemnych stosunkach byłby dla niej momentem odpoczynku i odbudowy potencjału militarnego. Odprężenie dla Rosji nie jest celem, ale etapem w budowie przewagi militarnej. Oczywiście, nadal jest aktualne stare powiedzenie o Rosji jako o Górnej Wolcie z rakietami. Rosyjska gospodarka, nie licząc pewnych wyjątków, jest zacofana i nieinnowacyjna. Ale przywódcy rosyjscy myślą o Zachodzie z największą pogardą. Czyli, że są to kraje, których mieszkańcy tak bardzo boją się wojny, że skapitulują przed Rosją. Np. wtedy, gdy ta zaatakuje kraje nadbałtyckie to społeczeństwa innych państw NATO będą tak sparaliżowane strachem, że nie udzielą realnej pomocy zaatakowanej Estonii, Łotwie i Litwie. Czy też Polsce bądź Rumunii. Na tym polega pomysł na uzyskanie przewagi. Nie dane statystyczne, bo tu Zachód zawsze będzie górą, ale determinacja i brak strachu przed wojną.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/740723-dlaczego-ta-ksiazka-jest-wazna-i-to-nie-tylko-dla-polakow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.