90 lat temu, 9 grudnia 1934 r. urodziła się Irena Santor. „Maleńki znak”, „Embarras”, „Powrócisz tu”, „Tych lat nie odda nikt”, „Już nie ma dzikich plaż” – piosenki śpiewane przez artystkę, określaną mianem pierwszej damy polskiej piosenki, przed laty nuciła cała Polska. „Przyszłość przede mną” – mówi. Życzenia gwieździe polskiej estrady złożył prezydent Andrzej Duda.
Interpretowane przez panią piosenki stały się na trwałe częścią naszego życia – niosą mądrą refleksję, uczą, czym jest sztuka najwyższej próby, dają radość i nadzieję, budują poczucie wspólnoty
— napisał prezydent Andrzej Duda w liście z okazji urodzin Ireny Santor, która dziś kończy 90 lat.
Z okazji jubileuszu proszę przyjąć najlepsze gratulacje i życzenia wszelkiej pomyślności. Jest mi bardzo miło złożyć w imieniu milionów Polaków serdeczne podziękowanie za wspaniałe dary pani talentu i wybitnej osobowości artystycznej, zapisane na trwałe w dorobku naszej kultury narodowej
— napisał prezydent.
„Pierwsza Dama polskiej piosenki”
Przypomniał, że Irena Santor jest uznawana za „Pierwszą Damę polskiej piosenki”.
Już na początku twórczej drogi zachwyciła pani zarówno rzesze słuchaczy, jak i wytrawnych znawców wyjątkowym głosem i muzykalnością. Wstępem do wielkich sukcesów stały się pani występy w legendarnym zespole pieśni i tańca „Mazowsze”, gdzie doskonaliła pani swoje umiejętności, szybko weszła do kręgu najznakomitszych wykonawców i zdobyła serca publiczności w Polsce i wielu innych krajach świata m.in. urzekającym wykonaniem ludowej piosenki „Ej, przeleciał ptaszek”. W poszukiwaniu dalszego artystycznego rozwoju nie zawahała się pani podejmować nowych wyzwań i stanąć samodzielnie w światłach estrady, dzięki czemu muzyka i kultura polska zyskały wspaniałą, unikatową gwiazdę
— podkreślił.
Zwracając się do jubilatki napisał: „Zawdzięczamy pani takie nieprzemijające i wzruszające przeboje, jak ‘Walc Embarras’, ‘Powrócisz tu’, ‘Tych lat nie odda nikt’, ‘Każda miłość jest pierwsza’ czy ‘Już nie ma dzikich plaż’”.
Swoim kunsztem, wrażliwością i indywidualnością nadała pani tym utworom szczególne piękno i głębię. Jeśli zważyć, że miarą formatu piosenkarskiego solisty jest także grono jego współpracowników, to tym bardziej rośnie podziw dla pani dokonań, bo o współpracę z panią zawsze zabiegali najwybitniejsi polscy poeci, autorzy tekstów i kompozytorzy. Interpretowane przez panią piosenki stały się na trwałe częścią naszego życia – niosą mądrą refleksję, uczą, czym jest sztuka najwyższej próby, dają radość i nadzieję, budują poczucie wspólnoty. Nie sposób wprost zliczyć pani osiągnięć i świadectw serdecznego uznania ze strony odbiorców w kraju i za granicą. To tysiące koncertów, wiele spektakli teatralnych i filmów, nagrań i albumów płytowych, prestiżowych nagród i odznaczeń. Dość powiedzieć, że jako pierwsza polska artystka z dziedziny muzyki rozrywkowej otrzymała pani tytuł doktora honoris causa – ten hołd pani talentowi złożyła Akademia Muzyczna w Łodzi
— zwrócił uwagę prezydent.
Prezydent RP wyraził wdzięczność „za rozsławianie Polski i polskiej kultury”.
Często nazywa się panią „słowikiem stolicy”, bo szczególną rolę w pani twórczości odgrywa Warszawa. Pozostaje pani wierna rodzinnemu, chlubiącemu się 800–letnią tradycją Papowu Biskupiemu w ziemi chełmińskiej, ale zawsze podkreśla pani swoją miłość do Warszawy – miasta nieujarzmionego, odrodzonego z ruin i na powrót rozkwitłego, w którego życiu uczestniczy pani od wczesnych lat powojennych. Należy pani do najbardziej zasłużonych i rozpoznawalnych mieszkańców stolicy, czego wyrazem jest godność honorowej obywatelki Warszawy. Dziękuję też za pani zaangażowanie społeczne, za podejmowanie wartościowych inicjatyw i udział w akcjach charytatywnych
— napisał.
W tym szczególnym dniu składam pani serdeczne życzenia zdrowia, pogody ducha, szczęścia i uśmiechu, spełnienia wszystkich planów. Cieszę się, że pozostaje pani stale aktywna, imponuje energią i wnosi do polskiego życia kulturalnego blask swojego talentu oraz ciepły stosunek do ludzi, empatię, otwartość, takt i styl. Niech przyszłość przyniesie pani same dobre dni
— podkreślił prezydent.
Dzieciństwo
Jednej z pierwszych piosenek nauczyła się już w przedszkolu. Były to „Bajki” ze słowami Juliana Tuwima.
Wówczas ten walc w wykonaniu Adama Astona, jednego z najpopularniejszych piosenkarzy dwudziestolecia wojennego, należał do największych przebojów muzyki popularnej. Pewnie dlatego wszedł w skład repertuaru Irenki, z którym występowała na rodzinnych spotkaniach. To była jej pierwsza „zarobkowa” praca
— czytamy w biografii „Irena Santor. Tych lat nie odda nikt” autorstwa Jana Osieckiego.
Artystka przyszła na świat 9 grudnia 1934 r. w Papowie Biskupim, jako Irena Wiśniewska. Dzieciństwo spędziła jednak w niedalekim Solcu Kujawskim, do którego Wiśniewscy przeprowadzili się rok po narodzinach córki. Już od najmłodszych lat przejawiała zainteresowania muzyczne występując przed rodziną, a także, co ciekawe, przed znajomymi sklepikarzami.
Gdy szła do ochronki, po drodze zawsze wstępowała do piekarni i jednocześnie cukierni Klary i Antoniego Zielińskich, czyli moich pradziadków. Oboje lubili ją i wiedzieli, że ma śliczny głos. I gdy dziewczynka pojawiała się, to sama wchodziła albo była sadzana na ladzie i śpiewała, a w nagrodę dostawała sznekę z glancem, czyli drożdżówkę
— wspomina Rafał Kubiak, dyrektor Muzeum Solca im. księcia Przemysła.
Wojenne losy
Beztroskie lata wczesnego dzieciństwa przerwał wybuch wojny we wrześniu 1939 r.
Pochodzę z ubogiej rodziny, która została bardzo okaleczona przez wojnę. Cieszę się, że mogłam wyjść z tego jako tako cało, żyć, być i się rozwijać, bo najbardziej interesuje mnie istnienie - to, by być na świecie. To z tym łączy się wszystko, mogę zdobyć, cokolwiek tylko będę chciała, na ile będzie mnie stać
— opowiadała na antenie Polskiego Radia w 2017 r.
Już siódmego dnia walk do miasta weszli Niemcy, po wkroczeniu których miejscowa ludność niemiecka przystąpiła do antypolskich działań. Służył do tego przede wszystkim Selbstschutz na czele z Karlem Musolfem – opisywanym przez miejscowych sadystą i alkoholikiem. Siedzibą organizacji został budynek byłego hotelu, mieszczący się przy ul. 23 Stycznia. Przetrzymywano i torturowano w nim więźniów. Miejsce to znajdowało się naprzeciwko mieszkania Wiśniewskich.
Ojciec Ireny zginął prawdopodobnie pod koniec października, na skutek zemsty donosiciela, któremu kilka miesięcy wcześniej miał powiedzieć: „Niech tu tylko ten Hitler spróbuje przyjść, to my mu pokażemy!” – cytuje Osiecki. Matka – Helena - by utrzymać rodzinę zmuszona została do pracy w ciężkich warunkach, przez co nabawiła się gruźlicy. Przyczyniło się to do jej przedwczesnej śmierci, kiedy Irena miała zaledwie 16 lat.
Ozdoba „Mazowsza”
Dwa lata wcześniej, w 1948 r. obie zamieszkały w Polanicy-Zdroju. To właśnie tam nastoletnią Irenę zauważył przebywający w uzdrowisku, dyrygent i dyrektor Opery Poznańskiej Zdzisław Górzyński. Talent młodej dziewczyny wywarł na muzyku takie wrażenie, że ten polecił ją Tadeuszowi Sygietyńskiemu, by przyjął uzdolnioną śpiewaczkę do kierowanego przez siebie Państwowego Zespołu Ludowego Pieśni i Tańca „Mazowsze”.
W datowanym na 17 lipca 1951 r. liście polecającym Górzyński napisał: „Drogi Tadeuszu! (…) polecam Twej możnej opiece młode, niezwykle utalentowane dziewczę – Irenę Wiśniewską lat 16. Ładny, czysty sopran, nieprzeciętna muzykalność, prawdziwy, szczery talent, który należy kształcić i otoczyć troskliwą opieką. Jestem głęboko przekonany, że już po roku będzie ozdobą (nie ozdóbką) Mazowsza. Ta młoda osoba dowiedziawszy się, że jestem w Polanicy na kuracji, poprosiła o audiencję. Jej odwaga, bezwzględna uczciwość – ujęły mnie serdecznie, toteż proszę Cię jeszcze raz o zajęcie się jej losem – na pewno nie pożałujesz”.
„Mazowsze” mieściło się „pół Polski dalej” w Karolinie pod Warszawą. Nastolatka wiedziała jednak, że jest to dla niej ogromna szansa. Ponadto okazało się, że w Nadarzynie (blisko Karolina) mieszkała odpoczywająca wówczas w Polanicy krewna jednej z nauczycielek dziewczyny. Kobieta nie tylko przyjęła ją pod swój dach, ale i okazała niezbędne wsparcie.
Pechowo dla niej zespół akurat był w trakcie trwającego ponad dwa tygodnie tournée po NRD (…). Z tego powodu przed kilka kolejnych dni Irena maszerowała z Nadarzyna do Karolina nadaremno. Próbowała codziennie, bo nikt nie potrafił jej powiedzieć, kiedy zespół wróci z wyjazdu
— czytamy w biografii artystki.
Około pięciokilometrowa droga z Nadarzyna do siedziby „Mazowsza” wiodła przez las. Przyszła śpiewaczka pokonywała codziennie dystans dziesięciu kilometrów.
Proszę sobie wyobrazić, że Irena chodziła wtedy do Karolina przez ten las boso, bo oszczędzała buty. Nowe były nie tylko drogie, ale przede wszystkim trudno było je dostać
— zauważył późniejszy partner Santor, Zbigniew Korpolewski.
Kiedy w końcu udało się jej spotkać z Sygietyńskim, ten, ufając słowom przyjaciela, przyjął ją bez żadnego egzaminu. Co ciekawe niepewna swojej przyszłości w zespole Santor, domagała się przeprowadzenia egzaminu i tak też się stało. Od tamtej pory mogła czuć się już pełnoprawną członkinią „Mazowsza”. Angaż ten zmienił nie tylko jej zawodowe życie. Podczas występów w „Mazowszu” poznała swojego przyszłego męża, Stanisława Santora – skrzypka Orkiestry Polskiego Radia pod dyrekcją Stefana Rachonia.
Gwiazda sceny i radia
Po odejściu z „Mazowsza” to właśnie Polskie Radio stało się jej nowym domem. Nim jednak tak się stało, dotknęła również świata filmu. W „Przygodzie na Mariensztacie” (1954) w reż. Leonarda Buczkowskiego, śpiewała tytułową piosenkę, podkładając głos pod grającą główną rolę Lidię Korsakównę, notabene swoją koleżankę z zespołu. W późniejszych latach jej głos pojawi się m. in. w „Kopciuszku” (1961), „Gangsterach i filantropach” (1962), „Zakochanym kundlu” (1962) i „Przygodzie z piosenką” (1968). Swój talent Santor pokaże także na scenie teatralnej, występując na deskach warszawskich teatrów Ateneum i Syreny.
Santor wspominała, że z tego powodu chciała zdawać do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej lub przynajmniej uczęszczać na zajęcia jako tak zwany wolny słuchacz. W tej sprawie zwróciła się nawet z prośbą do profesora Aleksandra Bardiniego, wykładowcy na PWST. Odmówił. Powiedział: „Albo cztery lata studiów i zakaz występów, albo estrada”
— podaje Osiecki.
W Polskim Radiu nawiązała współpracę z Władysławem Szpilmanem, na zlecenie którego nagrała utwory „Maleńki znak” i „Embarras”, za którą otrzymała pierwsze miejsce na 1. Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie. Dwa lata później miała wystąpić na rozpoczynającym się również po raz pierwszy Festiwalu w Opolu.
Przez trzydzieści lat miałam trochę żalu do organizatorów festiwalu opolskiego, że nie zaprosili mnie do udziału w pierwszym festiwalu, aż (…) przeczytałam książkę Jerzego Grygolunasa „Festiwale opolskie” z 1971 r., z której dowiedziałam się, że organizatorzy mieli ochotę prosić mnie, żebym na tym festiwalu wystąpiła
— czytamy w cytowanej na stronie Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu wypowiedzi artystki.
Ba! Nawet chcieli wysłać po mnie do Poznania samolot, bo ja wtedy właśnie miałam kontrakt w Poznaniu, tylko że Estrada Poznańska chciała za to zbyt dużo pieniędzy i festiwal nie mógł sobie na to pozwolić! Bardzo żałuję, bo już nawet nie o występ mi chodzi, tylko o ten samolot! Minęła mnie taka okazja. Ktoś raz w życiu przysłałby po mnie samolot!
— dodała żartobliwie piosenkarka.
Żywa legenda polskiej kultury
Podczas swojej ponad 70-letniej kariery zdobyła szereg nagród. W 1991 r. podczas 28. KFPP w Opolu odebrała Nagrodę Honorową Grand Prix za „wybitne osiągnięcia w sztuce interpretacji piosenki”. W 2002 r. podczas 39. MFP w Sopocie otrzymała Bursztynowego Słowika za całokształt twórczości. W latach 1994–2004 była przewodniczącą Stowarzyszenia Polskich Artystów Wykonawców Muzyki Rozrywkowej.
Jej piosenki były komponowane przez tak wybitne postaci, jak m. in. wspominany już Władysław Szpilman, Jeremi Przybora, Henryk Wars, Jerzy Wasowski, Wojciech Młynarski, Agnieszka Osiecka, Jerzy „Duduś” Matuszkiewicz, Janusz Kondratowicz i Włodzimierz Korcz. Do największych przebojów artystki zalicza się utwory „Maleńki znak”, „Embarras”, „Powrócisz tu”, „Tych lat nie odda nikt” oraz „Już nie ma dzikich plaż”.
Miałam szczęście do piosenek, trafiałam na fantastycznych kompozytorów i tekściarzy. Dziś niestety często młodzi artyści sami piszą słowa i nie korzystają z tekstów profesjonalnych tekściarzy, to jest spora wada
— zaznaczyła artystka w rozmowie „Faktem”.
Większość śpiewających powinna się jednak podpierać profesjonalistami, którzy specjalizują się w pisaniu. Powstają więc piosenki o niczym, bez głębi. Artyści w ten sposób sobie szkodzą, są zarozumiali i zadufani i chyba nie wiedzą, co to jest piosenka. Nie mają pojęcia, czym jest kompozycja
— oceniła Santor.
W 2023 r. odbierając Honorowego Koryfeusza Muzyki Polskiej za całokształt działalności powiedziała, że „żadna nagroda nie była taka ważna, jak ta w domu od muzyków”.
Po Mazowszu tak się szczęśliwie złożyło, że przytuliło mnie do siebie radio i pozwolono mi tam nagrywać piosenki i rozwijać się. To było takie ważne, ja musiałam z muzyki ludowej przejść trochę do takiej, jak to ja mówię - „cywilnej muzyki”, więc dziękuję radiu z całego serca
— dodała odbierając wyróżnienie.
Przyszłość przede mną
— powiedziała na początku grudnia goszcząc w studiu radiowej „Jedynki”.
CZYTAJ TEŻ:
— Irena Santor nie myśli o emeryturze. „Oszalałabym bez śpiewania”
— Irena Santor. Pierwszy profesjonalny teledysk przed 80-tką. Wideo
— W Wielki Czwartek dowiedziała się, że ma nowotwór. Wzięła się z chorobą za bary i wygrała
maz/PAP/X/Youtube
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/715298-irena-santor-konczy-90-lat-prezydent-rp-zlozyl-zyczenia