Anne Applebaum, Agnieszka Holland i Olga Tokarczuk otrzymały tytuły doktora honoris causa Uniwersytetu Marii Curie- Skłodowskiej w Lublinie. Reżyser ubolewała, że II wojna światowa nie skończyła się, lecz tylko „przysnęła”. „Faszyzm zaczyna się wtedy, kiedy demokratyczni politycy przejmują faszystowski język i agendę” - podkreślała.
Przyszliśmy tutaj, aby być świadkami uhonorowania trzech wspaniałych, wybitnych, silnych, mądrych kobiet. (…) Tak naprawdę o twórczości każdej z pań można napisać opasłą lekturę. Ja starałem się szukać pewnych rezultatów wspólnych pań twórczości. I doszedłem do wniosków, że pierwszą kwestią jest bezkompromisowa i konsekwentna walka o pokazanie prawdy. A drugą kwestią jest wyzwalanie emocji. (…) Mówię tu o otwartości, empatii, wrażliwości, czułości, których bardzo dzisiaj brakuje. Uważam, że jesteście tak naprawdę lekiem na jedne z dwóch najgorszych chorób, które dzisiaj towarzyszą nam we współczesnym świecie: jedną jest deficyt prawdy, a drugą deficyt człowieczeństwa
— podkreślił Krzysztof Komorski, wojewoda lubelski.
Agnieszka Holland przywitała zgromadzonych m.in. słowami „wszyscy szanowni gościnie i goście”. Jak mówiła, w związku z filmem „Zielona granica” odbyła liczne podróże. Holland zaznaczyła, że temat migracji pozwolił jej dostrzec „jak głębokie zmiany w tkance społecznej powoduje samo zjawisko i propagandowa narracja wokół niego”.
Reżyser wskazała, że sprawą migracji zajęła się z kilku powodów.
Pierwszym była zwykła ludzka reakcja na cierpienie i krzywdę ludzi szukających miejsca, gdzie mogą być bezpieczni. Bezwzględność i zinstytucjonalizowana przemoc pod ich adresem ze strony wówczas rządzących i fakt, że dzieje się to w moim domu, a więc ja jestem za to odpowiedzialna – jako obywatelka, jako człowiek, ale również jako twórczyni
— dodała.
„II wojna światowa nie skończyła się”
Reżyserka i scenarzystka filmowa oraz teatralna Agnieszka Holland została uhonorowana „za poszukiwanie prawdy i stawianie niewygodnych pytań, za pokazywanie w filmach wieloznaczności świata, odsłanianie skomplikowanych ludzkich relacji i emocji”. W uchwale Senatu uczelni napisano, że tytuł doktora honoris causa UMCS jest przyznany reżyserce także za „łączenie poetyki i sztuki filmowej z bezkompromisową postawą obywatelską, za odwagę mówienia pełnym głosem o sprawach trudnych, za wrażliwość na drugiego człowieka i przywracanie mu godności, za mądrość i pozostawanie w nieustannym twórczym ruchu”.
W przemówieniu laureatka nawiązała do swojego ostatniego filmu, „Zielona granica”, który – jak mówiła – pozwolił jej dostrzec też, jak głębokie zmiany w tkance społecznej powoduje samo zjawisko migracji i propagandowa narracja wokół niego. Zwróciła uwagę, że niemal dekadę poświęciła pracy nad filmami, które dotyczyły najtrudniejszych zjawisk i zdarzeń - zbrodni przeciw ludzkości dokonywanych przez totalitarne reżimy. Holland wyjaśniła, że robiła to również po to, aby aktualizować myślenie o ich przyczynach i mechanizmach, które do tego doprowadziły.
Od dawna miałam wrażenie, że II wojna światowa nie skończyła się; ona tylko przysnęła i każdej chwili może się obudzić. Co prawda groza zbrodni Holocaustu wytworzyła przynajmniej w Europie swego rodzaju szczepionkę, którą okazała się sprawcza. Zobaczyliśmy, do czego prowadzą nacjonalizm, rasizm, budowanie potęgi na nienawiści, konstruowanie figury wroga, w której to roli można obsadzić kogokolwiek (…). Zrozumieliśmy, że tylko kolektywna współpraca wszystkich państw, na czele z tymi demokratycznymi, państw, które szanują podmiotowość obywateli ziemi, budują silne instytucje, przestrzegają uniwersalnych wartości, może uchronić nas przed kolejnymi kryzysami i zagrożeniami
— podkreślała Holland.
Reżyser wskazała, że te przekonania stanęły u podstaw UE.
Tyle że szczepionka przestała działać, a fundamenty się kruszą
— oceniła Holland.
Podkreśliła, że w 2015 r. zrozumiała, że w sprawie uchodźców i migrantów łatwo jest rozniecić tak głębokie społeczne lęki, że błyskawicznie da się uczynić z niej główne paliwo dla politycznych populistów.
Kiedy emocje uda się już rozhuśtać, populiści skwapliwie ujawniają nacjonalistyczną, a z czasem wręcz faszystowską agendę, za którą tłumnie podążają w znacznej większości ich narody. Bo „Strach zżerać duszę”, jak mówił tytuł słynnego filmu Fassbindera. Faszyzm zaczyna się wtedy, kiedy demokratyczni politycy przejmują faszystowski język i agendę
— dodała.
85 proc. moich rodaków poparło niedawno prawo do bezkarnego strzelania do migrantów. Wpisy pod artykułami dotyczącymi migracji na portalach liberalnych mediów, często umieszczane pod imieniem i nazwiskiem (…), nie bawią się w niuanse: bombardować łodzie, zabijać ich, topić te szczury, aktywistów do obozów, strzelać, zawracać, zamykać”
— wyliczała.
Konstrukt kozła ofiarnego – figury wroga - jest starym i wypróbowanym pomysłem. Mogą nim być migranci: „terroryści, pedofile, zoofile, naboje wojny hybrydowej Łukaszenki, przestępcze watahy i hordy nachodźców, ciapate śmiecie, roznosiciele wirusów i pasożytów. Katalog pojęć służących dehumanizacji jest bogaty
— mówiła Holland.
Przez to – jej zdaniem – łatwo ich pozbawić wszelkich praw, a w konsekwencji anihilować.
Nikt nie stawia pytania, czy rzeczywiście miliard zdesperowanych ludzi ruszy masowo przez morze na nasz kontynent. I co w takim razie się stanie - będziemy ich masowo mordować? I Morze Śródziemne zmieni się w Morze Czerwone? Już teraz na jego dnie leży kilkadziesiąt tysięcy ofiar, co nie przeszkadza nam spędzać wakacji na wybrzeżach Grecji, Turcji czy Włoch
— zauważyła laureatka.
Pozbawionym praw, zdehumanizowanym kozłem ofiarnym może stać się każdy z nas. Na przykład osoby LGBT+ ze szczególnym uwzględnieniem osób trans. Te budzą szczególną agresję i wstręt autokratów od Kaczyńskiego po Elona Muska(…). Przyzwolenie na zło jednoczy narody jak nic innego, rozbija bańki polaryzacji.
— wskazała.
Populiści udowadniają, że można wygrywać, nie mając żadnych zahamowań, apelując do najniższych lęków i instynktów. Opowiadał mi zaprzyjaźniony aktor, który grał kiedyś rolę żydowskiego chłopca w moim filmie „Europa, Europa”. Jechał niedawno metrem ze swoim niepełnosprawnym 14-letnim synem na wózku. Stanął nad nim jakiś dobrze ubrany mężczyzna w średnim wieku: „Dlaczego pan go nie zabije? Na co on komu? Tylko niepotrzebnie zajmuje miejsce. Wokół było pełno ludzi, nikt nie zareagował. Zło już się siebie nie wstydzi
— powiedziała Holland. Czy różni się to w jakikolwiek sposób od poparcia dla aborcji, jeśli badania prenatalne wykażą, że dziecko może urodzić się z niepełnosprawnością fizyczną lub intelektualną? A to przecież dla Holland i środowiska, które jest jej bliskie, już nie zło, lecz prawo człowieka.
„Że planeta przetrwa”
Reżyser zwróciła uwagę, że niemal trzy lata temu Rosja napadła na Ukrainę, a „wojna dalej trwa - znużenie świata rośnie”. Przywołała również dziesiątki innych konfliktów na świecie.
Nie wierzymy już, że możliwy jest happy end. Jednym zdrowym odruchem wydaje nam się chowanie głowy w piasek
— podkreśliła Holland.
Wydaje się, że naszym największym kryzysem jest utrata nadziei – nadziei, że świat może być lepszy, że wartości coś znaczą, że prawda jest możliwa, że politycy nie kłamią, że solidarność się opłaca, że planeta przetrwa
— dodała reżyser.
aja/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/713984-holland-z-doktoratem-honoris-causana-umcs-straszy-faszyzmem