100 lat temu urodził się Zbigniew Herbert, jeden z najważniejszych poetów polskich XX wieku, autor m.in. „Pana Cogito”, „Raportu z oblężonego Miasta”. Potrafił w poezji osiągnąć ton krystaliczny, wzbić się ponad rzeczywistość - ocenił Andrzej Franaszek, biograf Herberta.
Każdy kraj ma w ciągu całej swojej historii zaledwie kilku takich poetów, których słowa stają się własnością języka przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Tak stało się z poezją Herberta jeszcze za jego życia
— napisał Czesław Miłosz.
Na grobie poety na cmentarzu powązkowskim w Warszawie złożono dziś kwiaty w imieniu prezydenta Andrzeja Dudy.
Pierwsze próby
Zbigniew Herbert urodził się 29 października 1924 r. we Lwowie. Lubił przypominać, że jego nazwisko ma szkockie korzenie i przodkowie ojca przybyli do Lwowa z dalekiej Szkocji. Rodzina była dla niego przykładem, jak wzbogacające bywa mieszanie się kultur. Rok przed wybuchem wojny rozpoczął naukę w Gimnazjum im. Kazimierza Wielkiego. Wiosną 1944 roku, uciekając przed kolejnym wkroczeniem Sowietów do Lwowa, rodzina Herbertów przeniosła się do Krakowa. Zbigniew uzyskał dyplom tamtejszej Akademii Ekonomicznej, uczęszczał też na zajęcia na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych oraz rozpoczął studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, które kontynuował na Wydziale Prawa i Filozofii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Dyplom uzyskał w 1949 roku.
W 1950 roku przeniósł się do Warszawy. W tym samym roku debiutował na łamach tygodnika „Dziś i jutro”. Początkujący poeta drukował swoje wiersze pod pseudonimami „Patryk” oraz „Stefan Martha”. W Warszawie żył w bardzo trudnych warunkach, przez kilka lat dzielił powierzchnię małego mieszkania na Wiejskiej z dwunastoma sublokatorami. Współpracował z „Tygodnikiem Powszechnym”, ze „Słowem Powszechnym”, współredagował miesięcznik „Poezja”. W roku 1956 wydał swój debiutancki zbiór wierszy „Struna światła”.
Herbert nie ma jeszcze trzydziestu lat, jest szczupły, niewysoki, trochę słabowity. Wygląda uczniakowato, ubiera się biednie i przeciętnie, ale schludnie, ma małą zabawną twarz o zadartym, pełnym pogody nosie i ładne, jasne, uśmiechnięte oczy. (…) Oczywiście, klepie biedę przykładową, zarabiając kilkaset nędznych złotych jako kalkulator-chronometrażysta w jakiejś spółdzielni inwalidów. Pogoda, z jaką Zbyszek znosi tę mordęgę po ukończeniu trzech fakultetów, przypomina hagiograficzne przypowieści z pierwszych wieków chrześcijaństwa
— pisał Leopold Tyrmand w „Dzienniku 1954”.
W latach 60. Herbert, fascynujący się kulturą śródziemnomorską, zaczął podróżować - jeździł do Włoch i Grecji, a także do Niemiec, Francji i Holandii. Te wyprawy zaowocowały tomami esejów, takimi jak „Barbarzyńca w ogrodzie” (1962) i „Martwa natura z wędzidłem” (1993). Poeta wydawał też kolejne tomiki: „Hermes, pies i gwiazda” (1957), „Studium przedmiotu” (1961), „Napis” (1969), „Pan Cogito” (1974), które spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem. Josif Brodski w przedmowie do włoskiej edycji poezji Herberta pisał o nim: „W wierszu wykłada swoje racje nie przez podwyższanie temperatury, lecz przez jej obniżanie: aż do stopnia, w którym jego wersy, jego strofy - niczym metalowy parkan w zimie - zaczynają parzyć przy dotknięciu”.
Literacka sława
Herbert angażował się także w działalność opozycyjną. W grudniu 1974 roku podpisał tzw. List 15 żądający udostępnienia Polakom zamieszkałym w ZSRS kontaktu z polską kulturą. W grudniu 1975 roku, wobec projektowanych zmian w konstytucji, a zwłaszcza planu wpisania do niej kierowniczej roli PZPR i wieczystej przyjaźni z ZSRS, podpisał „Memoriał 59”. Wiersz „Przesłanie Pana Cogito” z 1974 roku stał się swoistym hymnem tworzącego się ruchu opozycyjnego.
Pan Cogito, bohater słynnego cyklu z 1974 r. i wielu wierszy późniejszych, „jest szarym człowiekiem, czytelnikiem gazet i bywalcem brudnych przedmieść; z drugiej strony jednak jest odbiciem świadomości potocznej, ale jej się nie poddaje, szukając oparcia w pamięci o utraconym dziedzictwie ludzkości
— pisał Stanisław Barańczak.
W latach 80. nieomal zapomniano, iż Pan Cogito nie walczył z komunistami, nie strajkował, nie konspirował, nie uczestniczył w manifestacjach, lecz starał się uporać z problemem samodzielnego, niedeterminowanego przez historię określenia swej postawy, oraz że jego bohaterstwo wykluwało się z przezwyciężenia powszechnego oportunizmu i tkwiącej w nim samym nijakości
— przypominał Piotr Matywiecki.
O wydanym w 1984 roku tomie Herberta „Raport z oblężonego Miasta” Barańczak pisał:
Poeta, który choć w jednym wierszu zawarł formułę zbiorowego losu ludzi swojej epoki, może już mówić, że spełnił zadanie swojego życia. A tu jeden tomik przynosi tego rodzaju wierszy-formuł co najmniej kilka…
Dystans od „Salonu”
W 1986 r. środowisko pisarzy zbulwersował wywiad Herberta, który znalazł się w książce Jacka Trznadla „Hańba domowa” - zbiorze wywiadów z polskimi pisarzami na temat postaw twórców w okresie stalinizmu. Wypowiedź Herberta zawierała krytykę kolegów pisarzy zaangażowanych niegdyś w komunizm, m.in. Jerzego Andrzejewskiego, Kazimierza Brandysa, Tadeusza Konwickiego.
Na początku lat 90. Herbert zdystansował się wobec środowiska „Gazety Wyborczej”, zarzucając jej redaktorowi naczelnemu Adamowi Michnikowi torpedowanie działań zmierzających do dekomunizacji i przeprowadzenia lustracji w Polsce oraz sprzyjanie postkomunistom. W listopadzie 1994 r. udzielił „Tygodnikowi Solidarność” wywiadu, który zainaugurował jego stałą współpracę z tym pismem. Poeta zaostrzył w nim jeszcze oskarżenia z „Hańby domowej”.
Za to zatarcie różnic (między PRL-em a III RP) odpowiedzialne są nie tylko nowe elity, ale te dawno utworzone. Ich hierarchia utrzymuje się do dziś. Są to elity zawodowe, nawet po śmierci: elity trupów
— mówił poeta.
CZYATJ RÓWNIEŻ: Pozorny triumf Dyzmy nad klasykami Herberta. Wałęsy „barbarzyński okrzyk trwogi”, którego nie znała łacina premiera Olszewskiego
Trudna relacja z Miłoszem
Skrytykował też ostro swojego przyjaciela Czesława Miłosza, zarzucając mu konformizm i tchórzostwo. Pisał m.in.: „Jest człowiekiem rozdartym, o nieokreślonym statusie narodowym, metafizycznym, moralnym. (…) Ogłosił się obywatelem Wielkiego Księstwa Litewskiego”, co „zwalnia od wszelkich obowiązków wobec aktualnej rzeczywistości”.
Przede wszystkim jednak Herbert przypomniał swoją kłótnię z Miłoszem sprzed lat:
Był to 1968 czy 1969 rok. Powiedział mi - na trzeźwo - że trzeba przyłączyć Polskę do ZSRR. Ja na to: „Czesiu, weźmy zimny tusz i chodźmy na drinka”. Myślałem, że to żart lub prowokacja. Lecz gdy powtórzył to na kolacji, gdzie byli Amerykanie, którym się to nawet spodobało - wstałem i wygarnąłem. Takich rzeczy nie można mówić - nawet żartem
— wspominał Herbert.
Zdzisław Najder oceniał, że sporu Herberta z Miłoszem „nie można sprowadzać (…) do owego niefortunnego żartu, na który podobno pozwolił sobie Miłosz”. Według Najdera samo wydarzenie było tylko pretekstem do ujawnienia różnic między poetami - odmiennej oceny II RP, tradycji polskiej martyrologii, Powstania Warszawskiego, wobec których Miłosz bywał krytyczny. Miłosz w krótkim oświadczeniu dla „Rzeczpospolitej” nazwał pomawianie go o chęć przyłączenia Polski do ZSRS „złośliwością”.
Ostatnie lata
W ostatnich latach życia, bardzo już chory na astmę, Herbert nie rezygnował z uczestniczenia w życiu politycznym. W roku 1994 zainicjował zbiórkę pieniędzy na pomoc dla pogrążonej w wojnie z Rosją Czeczenii, a także napisał list otwarty z poparciem dla nieuznawanego przez Moskwę prezydenta Czeczenii Dżochara Dudajewa. W 1995 roku skierował do ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsy list domagający się rehabilitacji płk. Ryszarda Kuklińskiego.
W ostatnim roku życia Herbert spędzał coraz więcej czasu w szpitalach. Zabijała go astma, ale nie był w stanie rzucić palenia. Żartował w listach do przyjaciół, że pali pod kołdrą, a oni przemycali dla niego papierosy.
Palenie stało się sprawą honoru, ulotnym potwierdzeniem wolności, gdy nie mógł już chodzić
— pisał biograf poety Andrzej Franaszek.
Jesienią 1997 roku Herbert prawie umarł na zapalenie płuc, na kilka miesięcy stracił możność mówienia. Ale, co lekarze uznali za cud, odzyskał głos, a nawet nagrał wywiad radiowy z Romaną Borowską. Głos poety był w nim, jak opisuje to Marian Stala, „schrypnięty, niski, matowy. Słychać w nim zmaganie z oddechem, trud artykulacji słów (…), przede wszystkim jednak - słychać w tym głosie wolę przekroczenia cielesnych ograniczeń”. Pomimo świadomości zbliżającego się końca poeta nie poddawał się, planował podróże, a nawet ucieczkę spod kurateli lekarzy i rodziny do Włoch z pielęgniarką.
Wieczorem 27 lipca 1998 roku Herbert poczuł się na tyle źle, że żona wezwała pogotowie. Zmarł następnego dnia, w czwartek nad ranem, w klinice przy Płockiej w Warszawie. Dziennikarze lubili zauważać, że tej nocy nad stolicą przetaczała się burza - to pasowało do „Epilogu burzy”, ostatniego tomiku Herberta, który ukazał się w roku śmierci poety. Znalazł się w nim m.in. wiersz pt. „Koniec” ze słowami: „A teraz to już nie będzie mnie na żadnym/ zdjęciu zbiorowym”, „Nie ma mnie i nie ma/ zupełna pustka”. Tytułowy wiersz nie został skończony, ale w wizji poety bohater ostatniego dramatu Szekspira, „Burzy” - Prospero - postanawia pozostać na wyspie razem z Kalibanem, nie powracać do ludzi i pisanej przez nich historii.
Uchwała Senatu
Senat podjął dziś przez aklamację uchwałę w 100. rocznicę urodzin Zbigniewa Herberta.
Mimo upływu lat Herbertowskie dzieło pozostaje żywą, aktywnie działającą cząstką polskiej kultury, co wyraża się między innymi niesłabnącym zainteresowaniem nim edytorów i literaturoznawców
— głosi uchwała.
Uchwała przypomina, że „29 października 2024 roku przypada setna rocznica urodzin Zbigniewa Herberta, jednego z najwybitniejszych twórców dwudziestowiecznej polskiej kultury”.
Formacyjne lata poety przypadły na czas II wojny światowej – jako młody człowiek, mieszkaniec Lwowa pod sowiecką i niemiecką okupacją, Herbert był świadkiem represyjnych i zbrodniczych działań podejmowanych przez totalitaryzmy komunistyczny oraz nazistowski. W takich okolicznościach Herbert – między innymi student tajnych kompletów – podejmował swoje pierwsze próby poetyckie. Po wojnie, w okresie stalinowskim, poeta wykazał się siłą etycznego oporu – nie skorzystał z możliwości literackiej kariery, jaka otwierała się przed twórcami służącymi propagandowym interesom władzy, pozostał na uboczu życia kulturalnego, tworząc, w znacznej mierze, „do szuflady”. Dopiero względna liberalizacja systemu politycznego, jaka nastąpiła w połowie lat pięćdziesiątych, sprawiła, że poeta mógł zadebiutować własnym tomem wierszy. Od tego czasu, aż do śmierci w roku 1998, Herbert obecny był na scenie współczesnej polskiej literatury jako jeden z jej najbardziej rozpoznawalnych, najznakomitszych aktorów
— czytamy w uchwale.
Oceniono, że poezja Herberta to „zjawisko kulturowe o wysokiej wartości i złożoności”.
Z jednej strony jest ona silnie związana ze sferą doświadczeń polskiej wspólnoty narodowej i społecznej – są w niej obecne odniesienia do bliższej i dalszej historii rodzimej, także traumatycznej. Z drugiej strony jest to poezja bardzo daleka od nacjonalizmu i niezamykająca się w kręgu problematyki etnicznej – konsekwentnie wchodzi ona w dialog z antycznym, grecko-rzymskim oraz religijnym, judeochrześcijańskim dziedzictwem Europy
— napisano.
Zwrócono uwagę, że „kilkanaście wierszy Zbigniewa Herberta zyskało status tekstów kanonicznych – wymienić tu wypada najsłynniejsze tytuły, jak, między innymi, „Przesłanie Pana Cogito”, „Potęga smaku” czy „Raport z oblężonego Miasta”.
Będąc poetą spraw publicznych i wspólnotowych, był też Herbert poetą spraw osobistych, indywidualnych, intymnych – dość wspomnieć wiersze o doświadczeniu choroby, cierpienia, starości, modlitwy, rozpaczy oraz nadziei. Twórczość poetycką łączył Zbigniew Herbert z twórczością prozatorską i dramatyczną. Szczególnie wysoką pozycję zyskała jego eseistyka poświęcona wybitnym dziełom sztuki europejskiej, zwłaszcza architekturze i malarstwu – począwszy od czasów antycznych aż do nowożytności
— podkreślono.
Jak zaznaczono, „mimo upływu lat – od śmierci Zbigniewa Herberta dzieli nas już ponad ćwierć wieku – Herbertowskie dzieło pozostaje żywą, aktywnie działającą cząstką polskiej kultury, co wyraża się między innymi niesłabnącym zainteresowaniem nim edytorów i literaturoznawców”.
Dzięki znakomitym przekładom na różne języki, w tym zwłaszcza na angielski i niemiecki, twórczość Herberta cieszy się atencją i uznaniem czytelników, komentatorów i wydawców pochodzących z różnych krajów oraz z rozmaitych kultur. W międzynarodowej recepcji Herbertowskiego dzieła istotny jest także – wciąż zyskujący na intensywności – wątek ukraiński. Senat Rzeczypospolitej Polskiej w 100. rocznicę urodzin oddaje cześć pamięci wybitnemu twórcy literatury
— głosi uchwała Senatu.
Kancelaria prezydenta
Kancelaria Prezydenta RP uczciła na swojej stronie internetowej setną rocznicę urodzin Zbigniewa Herberta i zaznaczyła, że iminiu głowy państwa złożono dziś kwiaty na grobie wybitnego poety.
Zbigniew Herbert należy do najwybitniejszych polskich poetów współczesnych. Pozostawił cenione tomiki wierszy, a także zbiory esejów i dramaty. W swoich dziełach odwoływał się do fundamentalnych wartości, podkreślając wagę tradycji i zasad moralnych
— napisano.
CZYTAJ TEŻ:
— Joanna Siedlecka w klubie Ronina o Zbigniewie Herbercie. WIDEO
maz/PAP/KPRP/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/711367-100-lat-temu-urodzil-sie-wybitny-poeta-zbigniew-herbert