„Każdy zakup to była decyzja kolegialna. To nie jest tak, że wchodzi dyrektor i mówi, ‘ładny kolor, ładne ramy, kupimy sobie’. Nigdy tak się to nie dzieje” - powiedział w telewizji wPolsce24 prof. Wojciech Fałkowski. Odwołany dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie podkreślił, że kierowana przez niego od 2017 r. placówka muzealna urosła do rangi światowej.
Jako oficjalny pretekst zwolnienia mnie podano, że kupowałem dzieła sztuki powyżej ich wartości rynkowej. Jak zatem określać wartość rynkową, jako stałą i niezmienną w odniesieniu do unikatowych arcydzieł?
— powiedział w programie Poranek wPolsce24 prof. Wojciech Fałkowski.
Dowód złej woli
Prof. Fałkowski stracił stanowisko dwa miesiące przed zakończeniem kadencji. Decyzją minister kultury i dziedzictwa narodowego Hanny Wróblewskiej jego miejsce zajęła Małgorzata Omilanowska-Kiljańczyk.
Jako przykład podano aukcję w Nowym Jorku w słynnym domu aukcyjnym Christie’s, gdzie kupiliśmy w licytacji obraz Angeliki Kauffmann „Kornelia, matka Grakchów”. Jeżeli licytacja nie wyznacza wartości rynkowej w danym momencie, to właściwie nie wiem, co ją wyznacza. jako uzasadnienie przekroczenia wartości rynkowej podano estymację, czyli szacunek ile w licytacji może osiągnąć dane dzieło sztuki. Tylko, że to zawsze jest przedmiot pewnej ugody z właścicielem, która określona jest widełkami, a nie konkretna suma. W tym wypadku przyjęto dolną granicę widełek. Jeśli za wartość rynkową przyjmuje się tę estymację, czyli cenę rzuconą na wabika, to to jest dowód na niekompetencję. Natomiast przyjęcie dolnej granicy tych widełek, oznacza złą wolę
— stwierdził były dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie.
Wydaje mi się, że różne osoby zabolał personalnie, ale może także i urzędowo, nasz sukces. Zamek szedł w ostatnich latach jak burza. Nasze międzynarodowe kontakty pozwalały myśleć o partnerstwie względem najlepszych muzeów świata. Organizowanie wspólnych wystaw, przedsięwzięć muzealnych oraz projektów badawczych i naukowych. Muzeum jest przecież także placówką naukową
— ocenił prof. Fałkowski.
Ujawnił na antenie telewizji wPolsce24, że w ciągu roku na aukcji lub u marszanda może pojawić się obraz hiszpańskiego malarza El Greco. Trudno jednak spodziewać się, aby nowe władze Zamku Królewskiego zdecydowały się na jego zakup. Polska posiada już jeden obraz El Greca „Ekstaza św. Franciszka”, który został odnaleziony w naszym kraju w wyjątkowych okolicznościach.
Przez ostatnie kilkaset lat Polska była okradana z dzieł sztuki. Kolekcja Wazowska uległa rozproszeniu, a częściowo została wywieziona podczas potopu szwedzkiego. Później król Jan Kazimierz wywiózł część swoich dóbr w drugiej połowie XVII wieku do Francji. Te działa uległy rozproszeniu po rozbiorach. Udało nam się kupić z tej kolekcji kilka obrazów ze zbiorów Stanisława Augusta
— podkreślił gość Poranka wPolsce24.
Każdy zakup to była decyzja kolegialna. To nie jest tak, że wchodzi dyrektor i mówi, „ładny kolor, ładne ramy, kupimy sobie”. Nigdy tak się to nie dzieje. Jest kustosz, który odpowiada za daną dziedzinę sztuki i sprawę przedstawia. Później jest protokołowana dyskusja na posiedzeniu komisji zakupowej z udziałem rzeczoznawców, to jest kilkanaście osób. Dyskusja dotyczy pochodzenia dzieła, cenie, stanie zachowania, jakości, o tym czy pasuje do profilu Zamku. 2/3 ofert jest wtedy dyskwalifikowanych i to nie tylko z powodu ceny. Jeśli natomiast chodzi o kolekcję Stanisława Augusta, to od razu ciarki chodzą mi grzbiecie i natychmiast staje się to priorytetem do dyskusji. Kupiliśmy sporo rzeczy
— odsłania kulisy decyzji zakupowych prof. Fałkowksi.
Kupować trzeba koniecznie, ale w sposób wycelowany i przemyślany po odpowiedniej analizie. Imperatywem jest jednak kupowanie dzieł sztuki szeroko ujmowanej. Nie tylko z jednej dziedziny sztuki. To co kupuje zamek jest kupowane przecież dla Polski
— podsumował były dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie.
koal
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/706063-tylko-u-nas-prof-falkowski-nasz-sukces-niektorych-zabolal