Syn Lecha Wałęsy uważa, że na film o jego ojcu jest jeszcze stanowczo za wcześnie. Jarosław Wałęsa twierdzi, że film o nobliście powinien powstać najwcześniej za 40 lat. Czyżby nie podobało mu się, to, że hagiografię o Lechu Wałęsie zrobił Andrzej Wajda?
Ja uważałem, że należy poczekać z filmem o Wałęsie, odłożyć pomysł na półkę -
mówił Jarosław Wałęsa w rozmowie z tygodnikiem "Wprost".
Dziennikarz dopytywał więc, jaka data byłaby najodpowiedniejsza.
Może aż będę starym dziadkiem, czyli ze 40 lat, kiedy będzie można na wszystko spojrzeć z pewnego dystansu, na chłodno… -
wyznał.
(Przypomnijmy, że za 40 lat Lech Wałęsa miałby 110 lat.)
Jarosław Wałęsa odniósł się także do jednego z wątków filmu - podpisaniu w grudniu 1970 r. przez Lecha Wałęsy dokumentów Służby Bezpieczeństwa.
Robotnicy dowiedzieli się, że mogą nie podpisywać, dopiero od KOR pod koniec lat 70. Ten 28-letni chłopak, którym był mój ojciec w 1970 r., został zwinięty przez bezpiekę, szantażowany. W domu była żona z miesięcznym dzieckiem. I co, teraz ktoś może oceniać jego hardość? Przecież to jest trochę śmieszne. Zastanawiam się często, co bym zrobił w takiej ekstremalnej sytuacji. Teraz się zrodziło pokolenie nowoodważnych, którzy trąbią o tym, jacy to oni by byli nieugięci i mówią: "Podpisał, pewnie był uwikłany, pewnie brał pieniądze" -
dodaje syn Wałęsy.
Przypomnijmy, że film o byłym prezydencie "Wałęsa. Człowiek z nadziei" będzie miał swoją światową premierę na festiwalu w Wenecji. Polska premiera zapowiedziana jest na 4 października, kilka dni po 70-tych urodzinach Lecha Wałęsy.
Maciej Gąsiorowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/69411-syn-walesy-nie-chcial-filmu-o-ojcu