„Pokazuję ludzi, którzy poprzez swoje działania, w bardzo różnych wymiarach starają się, by pokój na świecie nie był tylko utopią, ale aby naprawdę zaistniał tam, gdzie ci ludzie funkcjonują” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jerzy Szkamruk, reżyser najnowszego pełnometrażowego filmu dokumentalnego „W intencji pokoju”. Jego poprzedni dokument „Złączyć się z narodem” otrzymał w 2018 roku nagrodę dyrektora Festiwalu Filmów Dokumentalnych „Kino z duszą”.
Grażyna Raszkowska: Po filmie dokumentalnym „Złączyć się z narodem”, który opowiada o współczesnych losach Polaków w Kazachstanie, zdecydował się pan na realizacje „W intencji pokoju”. Jakie były główne przyczyny podjęcie tego właśnie tematu?
Jerzy Szkamruk: Powodów było kilka. Pierwszy zupełnie dla mnie oczywisty, to ten, że od marca 2022 roku zacząłem jeździ na Ukrainę z pomocą i, jak policzyłem, byłem tam 48 razy. Jeździliśmy w wiele miejsc: od Odessy, poprzez miasta wzdłuż linii Dniepru, Zakarpacie, Wołyń, Podole, do samej linii frontu jednak nie dojeżdżaliśmy. Widziałem ludzi dotkniętych wojną, ich nieszczęście, rozmawiałem z księżmi, którzy udzielali stałego wsparcia, modliliśmy się też wspólnie i to dało mi inspirację. Jak chyba każdy, starałem się wejść w ich sytuację w ich sposób myślenia, odnajdywania się w tej nowej rzeczywistości, w jakiej się znaleźli. Wtedy właśnie pomyślałem, że taki film powinien powstać. Widziałem też, jak ludzie na Ukrainie zaczęli się nawracać, jak modlitwa i religia stawała się dla nich ważna. Innym powodem jest to, że mogłem się osobiście przekonać, że religia katolicka – nie tylko jest na świecie w odwrocie i zanika. Ona również się rozwija. W Korei Południowej tysiące dorosłych osób rocznie przyjmuje chrzest. Dlaczego tak się dzieje? To fenomen na skalę światową i ten fenomen jest bardzo w filmie uwidoczniony.
Miałem też swoje wcześniejsze obserwacje z różnych stron świata, w tym z Ziemi Świętej, które w sumie sprawiły, że uznałem, że warto taki właśnie temat podjąć.
„W intencji pokoju” to film religijny?
Z pewnością temat wiary, religii i siły modlitwy jest w filmie obecny. Przytoczę jednak opinię widza, którą usłyszałem podczas dyskusji po pokazie filmowym w kinie w Siedlcach kilka dni temu. Jedna z osób powiedziała, że dla niej ten film to opowieść o ludziach związanych z religią. Nie odebrała tego filmu jako ściśle religijnego, ale właśnie w takim szerszym ujęciu. Wydaje mi się, że to dobre podejście.
Katolicy, chrześcijanie wszędzie na świecie modlą się o pokój. W Polsce i w Europy zwłaszcza o pokój na Ukrainie. Jednak w pana dokumencie pokój, to nie tylko – brak wojny.
Absolutnie nie. Pamiętamy słowa: „Pokój mój wam daję”. Film stara się przedstawić rozwinięcie rozumienia słowa pokój na wiele sposób. Próbuję wyjaśnić, czym tak naprawdę on jest. Czym jest pokój w sercu, pokój wśród wiernych, w rodzinie, jak przenosi się to na stosunki sąsiedzkie, społeczne w kraju, a na samym końcu, czy jest pokój czy wojna między narodami. Jeżeli rozumiemy w ten sposób przekaz tego słowa, wówczas konflikty zbrojne widzimy zupełnie inaczej. Pokój na pewno jest wartością uniwersalną.
Film odnosi się też do innych doświadczeń, czyli do osobistego rozumienia pokoju lub jego braku. Widzimy to szczególnie, gdy dociera pan ze swoimi bohaterami do Medjugorie, czyli miejsca kultu Matki Bożej w Bośni i Hercegowinie.
Pokazuję ludzi, którzy poprzez swoje działania, w bardzo różnych wymiarach starają się, by pokój na świecie nie był tylko utopią, ale aby naprawdę zaistniał tam, gdzie ci ludzie funkcjonują. Film podzielony jest na kilka bloków tematycznych m.in.: wojna, misja, cierpienie, wiara.
Jest więc wymiar pozytywny, ale i dramatyczny. Dokument ukazuje m.in. osoby wydawałoby się niewyobrażalnie dotknięte przez los, a jednocześnie, bohaterowie filmu, mimo, że tak ciężko doświadczeni, podnoszą innych na duchu. Sami otrzymując codzienną pomoc, bez której nie mogliby funkcjonować, również poprzez swoją postawę pomagają innym. Przykładem siły ducha i pokonywania słabości jest m.in. poezja tworzona przez jedną z filmowych bohaterek. W dokumencie interpretuje ją znakomita aktorka Magdalena Zawadzka-Holoubek. Wzruszająca, piękna, poezja stworzona przez osobę tak ciężko poszkodowaną zdrowotnie, niesie ostatecznie silny pozytywny, pełen nadziei przekaz.
Czy trudno było panu namówić bohaterów do udziału w tym pełnometrażowym dokumencie?
To jest odwieczny problem dokumentalisty – jak skłonić osoby, które chce się uwzględnić w filmie do zwierzeń, do rozmowy, do tego po prostu, by zechciały się otworzyć i wziąć udział w filmie. Zawsze staram się je dobrze poznać, a nawet zaprzyjaźnić. A potem po realizacji filmu, utrzymuję kontakt, jak długo się da, to są kontakty wieloletnie. Trzeba nawiązać relację, nie można inaczej. Na pewno trzeba bezwzględnie zagwarantować, że to, co zostanie ukazane nie będzie w niczym uwłaczało godności. Czasem ważne jest też przekonanie, że film może pomóc komuś, kto nie wie, jaką drogę ma w życiu wybrać.
W przypadku osób z bardzo mocnymi niepełnosprawnościami, z czym związany jest ból i cierpienie, chodzi też o to, by przezwyciężać stany załamania czy nawet depresji. Próbować obierać inną drogę. Małżeństwo, które pokazujemy w filmie odnalazło swoją. Chcą przeżyć swoje życie, które przecież na co dzień nie jest komfortowe, na swój własny sposób, taki, który wybrali. W filmie m.in. mówią, że oddają swoją modlitwę innym. Ich wyprawa do Medjugorie nie tylko dla nich samych była tak ważna, ale też dla tych, którzy czuwali nad ich bezpieczeństwem. To dlatego, że odkrywali mocne strony swojego człowieczeństwa i odczuwali wdzięczność, że mogą pomagać.
Film „W intencji pokoju” powstawał przez kilka lat, jego dystrybucja właśnie się zaczyna. Wcześniejszy pana pełnometrażowy dokument „Złączyć się z narodem” ma już za sobą długa drogę. Planuje pan kolejny?
Chciałbym zrobić tryptyk. To oczywiście zależy od wielu okoliczności, taki film trzeba sfinansować, ale trzeba też pokazać ludziom, to, co już jest zrobione, by przekonać się, że warto pójść dalej. Warto pokazywać prawdziwych ludzi, bohaterów żyjących tu i teraz, którzy dają świadectwo, że nie tylko życie materialne się liczy, ale duchowe jest równie ważne. Chciałbym też pokazać, że ludzie odmienni kulturowo myślą podobnie. To naprawdę dziś istotne. Konflikty zbrojne nie wynikają z nienawiści zwykłych ludzi do innych zwykłych ludzi, ale najczęściej z chęci zysku wielkiego biznesu, czy z dążenia do władzy. Są sposoby, by się przed tym bronić.
Rozmawiała Grażyna Raszkowska
Kadry z filmu Jerzego Szkamruka pt. „W intencji pokoju”.Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/692910-nasz-wywiad-j-szkamruk-o-nowym-filmie-w-intencji-pokoju