Rozmowa z Ericem Guo, zwycięzcą II Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego na Instrumentach Historycznych.
Polska stała się moim drugim domem
— mówi Eric Guo, kanadyjski pianista, który niespełna pół roku temu wygrał II Międzynarodowy Konkurs Chopinowski na Instrumentach Historycznych, a kilka dni temu znów gościł w naszym kraju, występując w Filharmonii Narodowej z okazji 214. rocznicy urodzin Fryderyka Chopina.
Eric Guo gra na fortepianie od czwartego roku życia. Wciąż studiuje, obecnie w klasie Davida Louie’ego w Szkole im. Glenna Goulda przy Królewskim Konserwatorium Muzycznym w Toronto. Na swoim koncie ma liczne sukcesy w międzynarodowych konkursach dla młodych talentów, próbował także swoich sił w XVIII Konkursie Chopinowskim w 2021 r., ale wówczas nie przeszedł I etapu. Największym sukcesem w jego dotychczasowej karierze z pewnością jest wygrana w Międzynarodowym Konkursie Chopinowskim na Instrumentach Historycznych.
Jak to się dzieje, że czterolatek zaczyna grać muzykę klasyczną? Większość dzieci ma raczej inne gusta, bardziej interesuje je współczesna popkultura, a dopiero później, w dojrzalszym wieku są w stanie docenić piękno dzieł Chopina, Mozarta czy Beethovena. Jak było z tobą? Czy to rodzice zmuszali cię do gry?
Eric Guo: Nie, rodzice nigdy mnie nie zmuszali. Początkowo po prostu mieliśmy w domu różne zabawki, które wydawały dźwięki, wśród nich małe zabawkowe pianina. Zawsze lubiłem ich dźwięki, było to miłe dla ucha, więc siłą rzeczy bawiłem się nimi i grałem na nich, poznając nuty. W tym czasie moja mama pożyczała z bibliotek wiele płyt z muzyką klasyczną. Słuchałem wówczas głównie symfonii, lecz także innych utworów i szybko odkryłem, że klasyka jest czymś, do czego mam ogromną pasję. Zacząłem grać w wieku czterech lat, ale to było tylko dla zabawy, nie na serio. Wtedy skupiałem się bardziej na sporcie, zabawkowe pianino było odskocznią, hobby dla uspokojenia, ponieważ jestem bardzo aktywną osobą i takie wyciszenie przy instrumencie było bardzo wskazane. Później mama kupiła prawdziwe pianino i zacząłem grać, choć wciąż jedynie dla zabawy. Im dłużej to jednak trwało, tym poważniej to traktowałem, a pasja nie tylko się nie kończyła, lecz rosła.
Jak to się stało, że akurat Chopin stał się twoim ulubionym kompozytorem?
Cóż, uwielbiałem utwory Chopina od wczesnego dzieciństwa. Pierwszy utwór, który znałem tylko z lektury nut, to słynny Nokturn Es-dur op. 9 nr 2. Mój nauczyciel widział, że jest on dla mnie szczególnie ważny i że mam talent do muzyki. Zapytał, dlaczego lubię Chopina, a ja nie znając wtedy wielu odpowiednich słów, odpowiedziałem, tak jak umiałem – że muzyka Chopina jest romantyczna. Moja mama zmartwiła się wówczas, że nauczyciel nie będzie chciał mnie uczyć, ponieważ nie znałem dobrze utworu, który wskazałem jako swój ulubiony. Potrafiłem tylko przeczytać nuty, ale nie ćwiczyłem go. Dziś znam ok. 70 procent utworów Chopina i mam nadzieję nauczyć się wszystkich.
Co czujesz, gdy grasz Chopina? To wspaniała muzyka, jest bardzo uniwersalna i porywa ludzi na całym świecie, ale Polacy zazwyczaj w każdej nucie czują tęsknotę kompozytora za ojczyzną, słuchając, widzą mazowieckie równiny, poprzecinane rzędami wierzb. Pamiętamy też imponujące wykonanie etiudy rewolucyjnej na Konkursie Chopinowskim w 1985 r. przez rosyjskiego pianistę Stanisława Bunina, który z pasją zagrał utwór, napisany przez Chopina na wieść o zajęciu Warszawy przez Rosjan…
Rzeczywiście to dobry przykład tego, że muzyka jest uniwersalna i przekracza wszelkie granice. Możesz być częścią jakiejś kultury, ale z powodzeniem grać muzykę innej. Muzyka przekracza wszelkie granice polityczne i społeczne. Może powiedzieć wiele rzeczy, niezależnie od tego, kim jesteś. Nie trzeba znać wielu języków, gdy twoim językiem jest muzyka. Natomiast zawsze warto znać historię kraju, z którego ona pochodzi, to wpływa na jakość wykonywania. Dlatego grając Chopina, staram się być w Polsce jak najczęściej, byłem już chyba z 10 razy i mogę powiedzieć, że Polska jest moim drugim domem. Zawsze dzieje się to za pośrednictwem Instytutu Chopina, za co jestem niezmiernie wdzięczny. Jeszcze przed 2021 r., kiedy wziąłem udział w Konkursie Chopinowskim, nie wiedziałem o Narodowym Instytucie Fryderyka Chopina prawie niczego, nie wiedziałem również o istnieniu Konkursu Chopinowskiego na Instrumentach Historycznych. Jestem szczęściarzem, że wziąłem udział w tym konkursie w 2021 r. Nie miałem pojęcia, że moja współpraca z Instytutem będzie trwała tak długo. Narodowy Instytut Fryderyka Chopina organizuje klasy mistrzowskie z udziałem wspaniałych profesorów i nauczycieli. To oni nauczyli mnie tego, jak prawdziwi specjaliści chopinowscy grają utwory Chopina. Jestem bardzo wdzięczny za możliwość rozwoju, którą dostałem tu, w Polsce.
Pytanie, które pewnie słyszysz najczęściej – czym różnią się fortepiany używane dziś od fortepianów historycznych?
Oczywiście zacząłem grać na współczesnym fortepianie. Tak naprawdę dalej przyzwyczajam się do fortepianów z epoki i zawsze odkrywam coś nowego, kiedy na nich gram. Te współczesne mają mocny dźwięk, mocniejszy niż fortepiany z epoki, ale historyczne instrumenty też mogą mieć moc, jednak w innym znaczeniu. Są bardziej zniuansowane, mają więcej barw. Nie słychać tego, kiedy gra się jedynie na współczesnym fortepianie. Pleyel [producent fortepianów – przyp. red.] był ulubionym fortepianem Chopina, ponieważ w tych instrumentach jest coś specjalnego i moim zdaniem pasował on do muzyki, którą Chopin grał i tworzył. Powinniśmy grać na instrumentach z epoki, ponieważ w ten sposób możemy lepiej zrozumieć muzykę danego kompozytora.
Wygrałeś II Konkurs Chopinowski na Instrumentach Historycznych, choć przygotowywałeś się do niego na instrumentach współczesnych.
Tak, w Kanadzie nie mamy instrumentów z epoki. Tym bardziej jestem wdzięczny, że mogę ćwiczyć na takich fortepianach w Polsce. Nie spodziewałem się, że wygram konkurs. Nie ćwiczyłem tyle co inni, byłem młodszy. Codziennie muszę się uczyć i ćwiczyć, a zwykle nie robię tego tak długo, jak powinienem. Najlepiej by było, gdybym ćwiczył osiem godzin dziennie, ale gdy jestem w podróżach koncertowych, poświęcam na to czasem tylko dwie, trzy godziny. Warto także pamiętać, że pianiści muszą dbać o kondycję – wykonanie długiego koncertu naprawdę wymaga dobrej kondycji.
Laikowi takiemu jak ja mogłoby się wydawać, że skoro wygrałeś Konkurs Chopinowski na Instrumentach Historycznych, osiągnąłeś już maksimum swoich możliwości, jesteś już tak dobry, że nie potrzebujesz aż tyle ćwiczyć, w twojej grze nie ma już niczego, co mógłbyś jeszcze poprawić.
O, nie, jest mnóstwo rzeczy do poprawy. Zawsze powinniśmy być pokorni, jeżeli chodzi o nasze umiejętności. Zawsze jest czas na naukę, zawsze znajduję miejsca w utworze, które powinienem opanować w lepszym stopniu. Koncert ma zupełnie inny charakter niż ćwiczenie przed nim, to stres i nerwy. Im dłużej gram na scenie, tym bardziej się do tego przyzwyczajam. Zawsze daję z siebie tyle, ile mogę, wszystko co najlepsze, a mimo to zawsze czuję, że jest mnóstwo rzeczy do poprawy, nawet jeśli ludzie mówią, że był to świetny koncert.
To, że w Polsce możemy regularnie słuchać gry tak utalentowanych pianistów jak Eric Guo jest zasługą znakomitego rozeznania specjalistów z Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina w Warszawie. Eric przyznaje, że dzięki szeroko zakrojonym działaniom edukacyjnym i promocyjnym, realizowanym przez NIFC, zyskał nie tylko wiedzę na temat najważniejszych wydarzeń chopinowskich w Polsce, lecz także możliwość rozwoju jako artysta. Prowadzone na tak wielką skalę działania NIFC są możliwe m.in. dzięki wsparciu ORLEN, największego mecenasa kultury wysokiej w naszym kraju.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/684388-nasz-wywiad-guo-w-polsce-pokazali-mi-jak-grac-chopina