Może nie spierajmy się o poczucie humoru, może kogoś bawi oblizywanie palca ubrudzonego kałem, bo to, wiecie, DOWCIP ZE STANU HIGIENY polskiej szlachty. Główny bohater nosi imiona Jan Paweł, a że chce być najsłynniejszym Janem Pawłem, to, no wiecie, to bardzo intelektualne, odwołanie do papieża - Polaka. Może też ktoś uważa za subtelną aluzję, że chłop z Litwy we wsi Adamczycha to jest, rozumiecie, na Erasmusie, taka dyskretna sugestia, tylko inteligent się połapie. A ten husarz biegający ze skrzydłami, to, uwaga, to tylko dla arcyprzenikliwych, nawiązanie do polskiej tromtadracji, a jeśli idzie przez wioskę marsz innowierców, o którym się mówi, że „niech się nie afiszują” to, nie zgadniecie, odwzorowanie marszu równości w wersji XVII-wiecznej. Może faktycznie ten palec umazany w odchodach i zachłanny ksiądz to są motywy na miarę inteligencji III RP? W „Krytyce politycznej” czytamy że serial „1670” „precyzyjnie obsługuje poczucie humoru inteligenckiej klasy średniej i wyższej”. Jest w tym sporo prawdy - może właśnie taka jest inteligencja klasa średnia i wyższa w Polsce. Na ten przykład serial ogromnie się spodobał znanej intelektualistce i artystce - Klaudii Jachirze.
totalnie kupuję „1670”! Dołączam się do ochów i achów dotyczących genialnych dialogów i gry aktorskiej. Ale najbardziej doceniam, jak to zwykle w satyrze, jak dobrze można oddać naszą polską mentalność.
Nie wiem do końca czy chodzi o naszą polską mentalność czy „ich” polską mentalność, może Jachira ma problem z czytaniem jak główny bohater albo z higieną, nie wiem, ale prędzej obstawiałbym że fani serialu dokonują przeniesienia swoich wyobrażeń o Polakach na faktyczną część Polaków i ta netflixowa produkcja łechce ich poczucie słuszności.
Satyra na Polskę? Stare, znałem
W Polsce współczesnej posmak ekskluzywizmu dodaje się przez rzekomą obrazoburczość, przez to że się obśmieje jakieś wady narodowe, czy religię, czy historię albo patriotyzm, już podekscytowane elity rechoczą, że to niezwykle odważne i odkrywcze. Znowu żyją w wyobrażeniu, że Polacy unikają dyskusji o swoich wadach albo że nie potrafią śmiać się z siebie, gdy wręcz cała kultura narodowa od XVI wieku upstrzona jest albo satyrami na własne słabości albo pogłębionymi diagnozami tychże.
Jan Kochanowski wyśmiewał niekompetencje urzędników w „Rzeczpospolitej Babińskiej” ale poważniej gromił beztroskę w „Orfeuszu sarmackim”, Stanisław Dunin Karwicki odnotował kurczenie się tolerancji religijnej, oświecenie nad Wisłą pełne było satyr i paszkwili na kondycję intelektualną braci szlacheckiej, w XIX wieku pisano o tym i w publicystyce (Miłkowski, Rzewuski, Świętochowski, Prus), jak i w dziełach literackich (Słowacki, Wyspiański), cały pozytywizm przeładowany był samobiczowaniem się za prawdziwe i wyimaginowane wady narodowe. W XX wieku tekstów opisujących polską krótkowzroczność i skłonności do megalomanii były tysiące - obaj Mackiewicze, Grydzewski, Giedroyc, Łubieński, Dmowski, Piłsudski, Wyszyński, Gombrowicz, Legutko, Wildstein - nie starczy cierpliwości, by wszystkich wymienić.
I oto po czterystu pięćdziesięciu latach głośnej debaty nad duszą polską, po setkach ton papieru zapełnionego i powagą, i drwiną na temat wad narodowych przychodzi sobie serialik, o którym nawet życzliwi recenzenci piszą, że zawiera treści z internetowych memów, a potem chrzci się oglądanie tegoż „1670” „rozrywką dla inteligentnych”?
Zaprawdę wkrótce słowo „inteligent” będzie w Polsce nie lada obelgą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/676689-1670-to-serial-dla-inteligentow-rodem-z-iii-rp-czyli-dla