Znakomity koncert Depeche Mode

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Jacek Turczyk/PAP
Fot. Jacek Turczyk/PAP

Wielu fanów miało obawy, czy Dave Gahan, Martin Gore i Andy Fletcher będą w formie podczas warszawskiego koncertu. Szybko okazało się, że zmartwienia były bezpodstawne. Trio z Basildon dało znakomity występ, tworząc wspaniałą „czarną celebrę” z udziałem polskiej publiczności.

Chociaż słowo „polskiej” jest nieco na wyrost. Na koncert ściągnęły tłumy z różnych krajów Europy Środkowowej i Wschodniej. W drodze na stadion najczęściej można było usłyszeć słowa wypowiadane m.in. w językach rosyjskim i węgierskim. Temat był jeden: Depeche Mode.

Towarzyszyło mu wielkie oczekiwanie i skupienie. Jako support wystąpili rodacy wielkiej trójki - grupa Chvrches. Chociaż trio starało się jak mogło, a wokalistce nie można odmówić uprzejmości względem polskich fanów, jednak rola rozgrzewaczy przed główną gwiazdą wieczoru pasowała do nich jak ulał. Wszyscy w napięciu oczekiwali na trzech muzycznych proroków, którzy mieli nas porwać w muzyczne misterium.

Fot. Jacek Turczyk/PAP

I tak się stało. Muzyczna trójca zaczęła od „Welcome to My World” na co ich polscy wierni odpowiedzieli podniesieniem kartek z napisem „Welcome to Poland”. Gahan i spółka postanowili na początek ukołysać publikę zgromadzoną na Stadionie Narodowym w powolnym rytmie ballad. Po wcześniej wspomnianym kawałku, przerywnik w postaci drapieżnego „Angel” i znowu spokój oraz harmonia: „Walking in My Shoes”, „Precious”... I wreszcie to, co ludzie w skórzanych kurtkach, z kwadratami na głowach (a takich było mnóstwo!) lubią najbardziej: klimatyczny kawałek „Black Celebration”, przebojowe „Policy of Thruth” i znowu ukojenie dla zmysłów słuchaczy w postaci ballad.

Na uwagę zasługuje szczególnie rola, jaką odegrał podczas warszawskiego koncertu Martin Gore. Autor prawie wszystkich piosenek Depeche Mode, okazał się znakomitym frontmanem w momentach, gdy chwilę oddechu (i łyka wody) musiał zaczerpnąć Dave Gahan. Mózg zespołu nawiązał znakomity kontakt z polską publicznością, której przypadło do gustu jego balladowe wykonanie kawałków takich jak „Higher”, „Shake the Disease” czy później „Home”. Gore niekiedy wcielał się w rolę cudownego dyrygenta, który – wspólnie z publicznością – stworzył prawdziwą depeszową arię. Szkoda, że tym razem nie założył swoich charakterystycznych skrzydeł. Momentami wyglądał jak zesłaniec Niebios, który beztrosko podskakując wzdłuż sceny, sprawiał, że z tysięcy gardeł wydobywał się uroczy śpiew.

Po klimatycznych kawałkach nadszedł czas na mocne, przebojowe uderzenie, oczywiście również z akcentami „Delta Machine”: „Soothe My Soul”, „A Pain That I'm Used To”, „A Question of Time” czy wreszcie to, na co fani (zwłaszcza ci weekendowi) liczyli najbardziej: „Enjoy the Silence” i „Personal Jesus”.

Fot. Jacek Turczyk/PAP

Po kokieterii w postaci zagrania „Goodbye” z ostatniej płyty (niby na zakończenie), muzycy otrzymali burzę oklasków i wrócili ze standardowym repertuarem na bis. Miłym zaskoczeniem było wyśpiewanie przez trio z Basildon swojego pierwszego, wielkiego przeboju, który nagrali jeszcze jako kwartet (ze swoim pierwszym liderem Vincem Clarkiem) „I Just Can't Get Enough”, jakże odległego od tego, co w następnych latach prezentowała grupa.

Zwieńczenie koncertu mogło być tylko jedno - „Never Let Me Down Again” z jednym aktorem w roli głównej, - Davem Gahanem który niczym kapłan wskazywał gesty, posłusznie wykonywane przez kilkadziesiąt tysięcy osób zgromadzonych na płycie i trybunach stadionu. Publiczność na moment oderwała się od rzeczywistości, tym bardziej, że w ekstazę wprawiło ją już „I Feel You”, wyryczane jak za starych dobrych czasów, przez frontmana zespołu.

Choć ponad 2-godzinny występ kosztował muzyków, jak i samą publiczność sporo energii, fani mieli jeszcze chrapkę na kolejnego bisa. Ale Gahan, Gore i Fletcher, a także dzielnie wspierający ich: klawiszowiec Peter Gordeno i perkusista Christian Eigner udali się na zasłużony wypoczynek.

See You!

Aleksander Majewski

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych