Krasiński? Tak, Krasiński, nie Krasicki czy Kraszewski tylko Krasiński. Zygmunt. Arystokrata, rusofob, antysemita. Może tylko nie ksenofob, bo tyle życia spędził na emigracji. No, i pisarz, poeta, może nawet trzeci wieszcz według kategorii szkolnych, walczący o miejsce na podium z późniejszym niekomunikatywnym Norwidem. Skąd tyle nieszczęść w jednym człowieku? Według dzisiejszej wiedzy to proste. Był przede wszystkim ofiarą przemocy domowej.
Domowej to mało powiedziane, wręcz pałacowej i feudalnej. Musiał być arystokratą, a więc nie mógł nigdy zostać demokratą, człowiekiem w pełni wolnym i postępowym. Ojciec, najpierw oficer napoleoński, a później, niestety, lojalista carski (Targowica w każdym domu i pałacu) zmuszał go od najwcześniejszych lat dziecinnych do bycia rusofilem. Kazał czteroletniemu synowi wystąpić przed Aleksandrem I, gdy ten bawił w Warszawie w 1815 roku, z dwuznaczną deklaracją złożoną ze słów Woltera, tak lubianego przez carycę Katarzynę II. Mały Zygmunt wyrecytował przed carem po francusku taki oto fragment tragedii Woltera Śmierć Cezara: „Tu dors Brutus, et Rome est dans les fers!” („Ty śpisz Brutusie, a Rzym w niewoli!”). Czy było to zdarzenie spontaniczne, bo car łaskawie poprosił, by syn jego generała czymś się popisał, czy też podstępnie aluzyjne, trudno dziś powiedzieć. Na pewno car coś musiał sobie pomyśleć, na przykład to, że w prywislanskim kraju niekoniecznie, mimo pozorów, dobrze mu życzą.
Mały Zygmunt miał być, powiedzmy ostrożnie, rusofilem, duży Zygmunt zbuntował się pod naciskiem przemocy imperialnej i ojcowskiej, i jeśli nie został jakimś Wallenrodem, to na pewno nie pokochał nigdy Rosji takiej, jaka ona była i jest. Przed powstaniem listopadowym ojciec wysłał go na studia do Genewy, żeby nie brał udziału w żadnych buntach, a po powstaniu wezwał do Petersburga, by potwierdził swoją lojalność. Syn przebywał w Rosji pół roku i chyba wtedy utwierdził swój stosunek do zarówno do ojca, jak i do Rosji, i postanowił resztę życia spędzić na emigracji. Jego drugi po Nieboskiej komedii dramat Irydion jest przypowieścią o Rosji, przybraną w antyczny kostium i realia Rzymu z udziałem greckiego powstańca Irydiona, który podnosi bunt przeciw zaborczemu imperium rzymskiemu. Nie wiadomo, czy autor miał na myśli dość już zmitologizowaną ideologią Rosji jako Trzeciego Rzymu, która ma być prawdziwą, prawosławną kontynuacją chrześcijaństwa i w ten sposób pokona katolickiego papieża i cały Zachód. Zaborcza Rosja nie ustaje, co dziś widać, nie tylko ideowo, ale i militarnie. Znajduje też swój daleki nieraz i dziwny odzew. Oto dziś daje się słyszeć echo rosyjskich wpływów; obecny papież Franciszek wyraża niespodziewanie swój podziw dla imperium Piotra Wielkiego i Katarzyny II. Czy nie wygląda to na jakąś próbę pojednania i zgodę na nowy Rzym, może nawet Trzeci Rzym, ekumenizm, jakiego nie wyobrażał sobie Jan Paweł II. To niechybnie ośmiela Rosję do kontynuowania swej cywilizacyjnej misji. Zygmunt Krasiński miałby tu od razu gotową odpowiedź.
„Genialnyj malczik”
Krasiński napisał swój najważniejszy utwór, jakim była Nieboska komedia, w wieku 22 lat (Irydiona dwa lata później). Był wybitnym analitykiem rewolucji i przepowiadał przyszłość pod jej znakiem. Rewolucji już totalnej, nie tylko narodowowyzwoleńczej, polskich buntów przedstawianych w Dziadach czy Kordianie, albo w europejskich rewolucjach socjalnych. Krasiński przedstawiał totalną rewolucję przyszłości, w której nikt nie wygrywa, przegrywają obie strony umownie zwane konserwatywną i postępową, rewolucja niszczy wszystko. Takiej rewolucji nie było jeszcze w XIX wieku, ona urzeczywistniła się dopiero w Rosji w 1917 roku. Na czym polegała racja jego przewidywań, przeciwnych opiniom głoszonym w jego czasach. Ówcześni rewolucjoniści, przeważnie teoretyczni jak Marks i Engels, przewidywali, że rewolucja socjalistyczna czy też już komunistyczna wybuchnie w krajach najbardziej przemysłowo rozwiniętych, gdzie jest największy proletariat. Krasiński uważał, że wybuchnie w Rosji, bo cała Rosja jest rewolucyjna, Rosja jest dla reszty świata złem, które wydobywa się i niszczy kraje w formie rewolucji lub wojny.
W tej sytuacji dość zabawne musi być doszukiwanie się w Nieboskiej komedii antysemityzmu autora, który w scenach z grupą „przechrztów” widział w nich „akuszerów” totalnej rewolucji. Takiej rewizji tego utworu dokonywała prof. Maria Janion w swej wczesnej twórczości marksistowskiej w latach stalinizmu, gdy Krasiński był uznawany za wroga ideowego, wstecznego reakcjonistę i przeciwnika ustroju. Przyszła profesor proponowała nawet usuniecie scen z „przechrztami” z następnych wydań Nieboskiej, co byłoby bardzo śmiałym zabiegiem na polu edukacji polonistycznej.
Przede wszystkim Krasiński pozostaje wybitnym analitykiem Rosji, choć wprost wyraża to już nie w utworach literackich, ale w pismach publicystycznych, politycznych, takich jak ogólniejsze „O stanowisku Polski z Bożych i ludzkich względów” czy też memoriały do Piusa IX, Guizota, Napoleona III, a także w obszernej korespondencji z wieloma osobistościami (jego listy do Delfiny Potockiej, zajmujące we współczesnym wydaniu trzy tomy, nazwano najlepszą polską powieścią z czasów romantyzmu). Wystarczy przytoczyć tu kilka jego wypowiedzi o Rosji, by przekonać się, jak był przewidującym myślicielem, który trafnie, historiozoficznie, choć zarazem tragicznie widział dzieje przyszłości. W liście do Władysława Zamoyskiego, uczestnika powstania listopadowego, na emigracji członka Hotelu Lambert, Krasiński pisał w 1851 roku:
Moskwa jest składem dwóch najpiekielniejszych żywiołów niszczycielskich świata: bezwzględnego socjalizmu w dole, absolutyzmu w górze! W istocie tylko naród żyjący socjalistycznie, tj. bez wyobrażenia o własności, mógł się dać tak rządzić absolutnie. Jedno drugie pociąga. (…)
Niech tylko Polska, uniknąwszy zmoskwiczenia się w dziełach i w czynach, nie ulegnie zmoskwiczeniu przez teorie włościańskie i nie przyjmie, pod pozorem postępu, barbarzyństw moskiewskich, wydających się niektórym badaczom wielkimi rzeczami, bo są co do joty spełnieniem zachodniego socjalizmu. Cywilizacje konające marzą to samo, co już się odbyło w poczynających. Trumna ma sny podobne do kolebki, ale to nie życie – u jednych to śmierć, u drugich to było dzieciństwem. W Rosji stan dzieciństwa się przechował, na Zachodzie chwila konania nadchodzi, stąd zgodność wyobrażeń i podziw wielu. Nie ma się czemu dziwić, ale jest nad czym płakać i co przeklinać!
(…) żyłem i umrę w wierze gorącej, iż samo zło z niej [z Rosji] jedynie na Polskę spłynąć może i to zarówno czy z niej carskiej, czy z niej ludowej. Innych bowiem stanów przypuścić dla Moskwy nie mogę: musi być albo w kształcie caratu albo też w kształcie najwścieklejszego socjalizmu, najdzikszej rzeczy pospolitej, jaką świat oglądał. Środka dla niej nie ma, równowagi nie ma, zestrojenia, harmonii nie ma i jej misją piekielną jest wiecznie być dla całej Europy tym samym zupełnie, czym we wnętrzu każdego państwa europejskiego jest demagogia – pierwiastkiem niszczącym, otruwającym, rozspołeczniającym. My dalej, jak niegdyś, świat od tego pierwiastka bronimy, bo to naszym było od wieków i pozostanie na wieki posłannictwem!
Przesłanie nadal aktualne?
Dobrze się więc stało, że przypomniano pisma Zygmunta Krasińskiego w postaci wyboru jego artykułów, memoriałów politycznych do ważnych osobistości, a także korespondencji, który to wybór został wydany przez Państwowy Instytut Wydawniczy w opracowaniu i z posłowiem Andrzeja Fabianowskiego. Szkoda tylko, że w tym ciekawymi i pouczającym tekście autor zepsuł sobie ten budujący efekt w zakończeniu, gdzie umieścił cytat z pism Zygmunta Baumana i jego ogólnikowe, dość wydumane rozważania o kulturze, zupełnie niezwiązane z bohaterem książki i jego przesłaniem. Mało tego, ten niezamierzony może wtręt wygląda na jakiś złośliwy grymas historii, bo trzeba wiedzieć, że Zygmunt Bauman, obecnie dla wielu autorytet, pod koniec wojny przybywał tu razem z Armią Czerwoną i był politrukiem na usługach Moskwy, czego się zresztą później wcale nie wypierał. Później zaczynał karierę naukową od usunięcia z pomocą podobnych osób przedwojennych profesorów Uniwersytetu Warszawskiego. Kontynuował swą karierę na Zachodzie po 1968 roku już jako postkomunista i postmodernista. Teraz profesor Uniwersytetu Warszawskiego powołuje się na opinię jednego z likwidatorów tegoż uniwersytetu w myśl „najwścieklejszego socjalizmu” sowieckiego, sprowadzanego na Polskę z Moskwy. Czy nie złośliwy chochlik historii? Krasiński na to nie zasługuje.
Zygmunt Krasiński, Rosja. Antologia, wybór, opracowanie i posłowie Andrzej Fabianowski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2023
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/666718-ex-libris-z-krasinskim-z-rosja-w-tle