W ostatnich dniach przed wyborami parlamentarnymi tygodnik „Newsweek” udzielił głosu artystom i celebrytom zachęcających do uczestnictwa w wyborach, a część z nich postanowiła również opowiedzieć trochę o tym, jak bardzo nie lubią PiS-u. Jedną z takich osób jest Patrycja Markowska, która, jak sama przyznaje, wcześniej zbytnio nie interesowała się polityką, jednak w ostatnim czasie „zaczęła się bać”. „Przecież jestem kobietą, jestem matką, jestem obywatelką tego kraju. Nie mogę udawać, że mnie to nie dotyczy” - stwierdziła.
Idź na wybory - artyści i celebryci też pójdą!
Artyści i celebryci ruszyli do edukowania „pospólstwa” o tym, dlaczego należy iść na wybory. Edukowaniem zajęli się m.in. ma łamach „Newsweeka”, a jak można spodziewać się po tym tygodniku, iść na wybory trzeba przede wszystkim dlatego, aby odsunąć PiS od władzy.
Krótkiego wywiadu udzieliła „Newsweekowi” m.in. piosenkarka Patrycja Markowska, prywatnie córka frontmana zespołu Perfect. Nie wiadomo, czy rozmowa jest tak krótka dlatego, że na dłuższą zabrakło czasu, czy też dlatego, że artystka tak naprawdę nie ma za wiele do powiedzenia, w zasadzie nie mówi nic, czego wcześniej nie powiedziano, ale wydaje jej się, że uczestniczy w jakimś niezwykle ważnym, doniosłym historycznie przedsięwzięciu.
Jak tłumaczy artystka, pierwszym powodem, dla którego powinno się iść na wybory, jest odpowiedzialność za kraj, w którym się żyje, a także za przyszłe pokolenia. Jako przykład wskazała swojego 16-letniego syna.
On jest w takim momencie swojego życia, że szuka własnej drogi. Nie chcę, żeby ta droga była definiowana przez nienawiść ludzi, którzy dziś rządzą
— podkreśliła
Drugi powód to „poczucie bezsilności”, którego rozmówczyni „Newsweeka” nabawiła się w ostatnich latach.
Jak bardzo bezradne, upokorzone czują się dziś kobiety, mniejszości… Myślę o kobietach, które dowiadują się, że mają chory płód. Nie mogą podjąć decyzji – dramatycznej przecież – o aborcji, bo ta decyzja została podjęta za nie. Myślę o osobach LGBT, które wyjeżdżają z Polski, bo odbiera im się godność. No i nam wszystkim przecież odbiera się wolność. Jest coś gorszego?
— zapytała retorycznie, jeszcze nie doprecyzowując jednak, jakaż to wolność jest jej odbierana.
Agnieszka Holland zrobiła „Zieloną granicę”, zobacz, jaki hejt się na nią wylewa. Kobietom odbiera się wolność, artystów próbuje się uciszać
— przekonywała Patrycja Markowska, niniejszym dając dowód, że nie wie, o czym mówi i w czym tkwi problem z Agnieszką Holland i krytyką, która często stoi wyżej od „hejtu” i wskazuje m.in. na jednostronny obraz sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Pytanie również, którzy to artyści są uciszani, skoro tak wielu z nich śpiewało na jednej scenie z Donaldem Tuskiem „Kocham Wolność” podczas marszu „miliona serc”, tak wielu z nich regularnie wypowiada się na tematy polityczne, podłącza się pod wszelkie możliwe protesty, nie ma problemu z otrzymywaniem ról w filmach i teatrze, koncertowaniem czy nagrywaniem płyt.
Dlaczego Markowska zaczęła interesować się polityką?
Być może sens wypowiedzi Patrycji Markowskiej ujawni jednak to, co powiedziała chwilę później.
Przez większą część życia w ogóle nie interesowałam się polityką. Ale w ostatnich latach zaczęłam.
Pytana, dlaczego, stwierdziła:
Bo zaczęłam się bać. Bo widzę, że jako społeczeństwo cofamy się w rozwoju
— również jednak nie doprecyzowała, co ma na myśli, jeśli chodzi o „cofanie się w rozwoju”, ale fakt, że dopiero w ostatnich latach zaczęła interesować się polityką, wiele wyjaśnia. Chociażby to, że ma do nadrobienia sporo wiedzy i być może, gdyby ją miała, a nie powtarzała za kolegami ze środowiska artystycznego frazesy o „piekle kobiet”, „odbieraniu wolności” i „dzieleniu ludzi” (szkoda, że wielu z nich nie widzi tego, że również oni mają swoją nie cegiełkę, ale kawał wielkiej cegły w murze dzielącym polskie społeczeństwo) czy określające wszelką krytykę pod adresem znanego i cenionego artysty, który robi film przedstawiający zafałszowaną wersję danej sytuacji, a w dodatku taka wersja idzie w świat i spłyca poważny w istocie problem bandyckich działań Putina i Łukaszenki.
W pierwszym odruchu pomyślałam: „Może nie powinnam się wypowiadać w sprawach politycznych?”. No, ale jakim ja bym była wtedy człowiekiem? Przecież jestem kobietą, jestem matką, jestem obywatelką tego kraju. Nie mogę udawać, że mnie to nie dotyczy
— podkreśliła, jak wielu jej kolegów i wiele koleżanek, przypadkiem zapominając nazwy „tego kraju”. Dalej są kolejne komunały o „wchodzeniu ludziom do sypialni”.
Ja bym panu Kaczyńskiemu nie chciała wchodzić do sypialni, dlaczego on chce wchodzić innym? Bardzo mnie denerwuje to, że władza dzieli ludzi na „normalnych” i „nienormalnych”. Najlepiej, żeby wszyscy byli tacy sami i tak samo posłuszni
— ubolewa artystka. Cóż, najwyraźniej musi uzupełnić nie tylko wiedzę polityczną, ale i umiejętność czytania i słuchania ze zrozumieniem. Nikt nie mówił o „normalnych” i „nienormalnych” ludziach, ale w tych kategoriach oceniano to, co sobą reprezentują, co pokazują światu i jaki wzorzec stanowią dla młodych ludzi.
A przecież zachęcanie do głosowania w wyborach jest całkiem fajną sprawą. Szkoda, że jest to zrobione w sposób z góry narzucający, na kogo powinno się głosować i że robi się to za pomocą steku tych samych od lat komunałów i frazesów, w istocie dalekich od problemów i potrzeb przeciętnego Polaka, zwłaszcza w obecnym czasie.
CZYTAJ TAKŻE:
aja/Newsweek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/665922-polityczny-dramat-markowskiej-zaczelam-sie-bac