Będzie emocjonalnie. Trudno, żeby nie było, jeśli na scenie pojawiają się w jednym czasie: Mocni w Duchu, New Life m, TGD, Beata Bednarz, Andrzej Lampert, Marcin Zieliński, bp Artur Ważny, Chór Dla Jezusa, Stan Fortuna i wielu innych, choć nie są to nazwiska z promowane w mediach – kolejność jest przypadkowa i nie ośmieliłabym się nigdy jej porządkować.
Kiedy wczoraj dowiedziałam się o dzisiejszym koncercie – to daleko niestosowne określenie tego wydarzenia – ucieszyłam się, że „spotkam” muzyków, wielu znajomych, nawet przyjaciół, którzy towarzyszyli mi w mojej drodze wiary od czasów studenckich. A było to dawno. Na tyle dawno, żeby serce, które płonęło, dość mocno ostygło. Ale nie zgasło. Po latach rozkwitu, festiwalach takich jak S.O.S w Toruniu (tam poznałam o. Stana), warsztatach muzycznych (tu zaprzyjaźniłam się z muzykami New Life m, w tym z dyrektorem artystycznym całego przedsięwzięcia Marcinem Pospieszalskim), po rekolekcjach w Polsce i za granicą, przyszedł czas ciszy, nowych obowiązków i uciszenia serca, w którym główne miejsce zajęli mąż i dzieci – nowa wspólnota, jeszcze bardziej charyzmatyczna od tej, którą zostawiłam w Polsce przeprowadzając się do Chorwacji. Dzięki nim Bóg trzymał i trzyma moje serce przy sobie. A jeśli brakowało mi muzycznych spotkań, zawsze zostawały płyty. Dzisiaj, choć koncertu słuchałam nie uczestnicząc w nim osobiście, moje serce otwierało się coraz bardziej. Prosta forma: 14 stacji światła opatrzonych fragmentami z Pisma św. odwołującymi się do wydarzeń po Zmartwychwstaniu Jezusa, sprawdzeni muzycy, a myślę tak o tych, którzy rozumieją i wierzą w to o czym śpiewają, proste świadectwa, no i Duch św. zrobili swoje. Jednego jestem pewna. To nie był koncert – bo takich, poświęconych rocznicom i wydarzeniem kościelnym widziałam już wiele i szczerze mówić wolę do nich nie wracać. Dzisiejsze spotkanie, przygotowane przez główną stację telewizji publicznej TVP1 obejrzę jeszcze wiele razy. Dlaczego? Bo nie było to zwykłe odegranie dżoba, odśpiewanie czytanych z promptera, często poznanej niewiele wcześniej piosenki, ale pełne Ducha św. spotkanie. Tak jak kiedyś we wspólnocie. Kilkanaście poruszających pieśni i piosenek, prosta charyzmatyczna i wierzę, że skuteczna modlitwa, mimo, że poddana czasowym ograniczeniom transmisji. Tylko jedno wydarzenie mogę porównać z tym, co pokazała dzisiaj Jedynka. To koncert Jednego Serca Jednego Ducha z Rzeszowa, który co roku w o wiele bardziej rozszerzonym składzie odbywa się na Placu Sybiraka, gromadząc tysiące osób. Niestety możliwy do obejrzenia tylko w Internecie i TV Trwam. Uważam, że takie inicjatywy mają ogromny sens.
Zapewne niejeden problem towarzyszył organizatorom dzisiejszego wydarzenia. To dobrze. Dzięki nim Bóg chroni nas przed pychą. Mam jednak nadzieję, że przymnoży również o. Michałowi Leganowi – pomysłodawcy i całej ekipie zaangażowanej w produkcję projektu wiary, aby podobne organizować częściej. Żyjemy w czasach, w których właśnie takich koncertów potrzeba nam jak wody. Woda to życie. A to prawdziwe może dać tylko jedna osoba: zmartwychwstały, żywy, gotowy wyprowadzić nas z każdej ciemności Jezus, o którym opowiedzieli dziś z wiarą artyści Projektu Uniesieni.
Jezus zwyciężył. To wykonało się!
BA
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/642739-niezwykly-koncert-projektuniesieni