„Gdyby twórczość Janusza Krasińskiego była znana szerszemu gronu Polaków i Europejczyków, to jestem przekonana, że świadomość, czym jest komunizm, byłaby większa. Świadomość tego, co Związek Radziecki robił wcześniej, jest konieczna dla pokonania zła dziś, kiedy znów widzimy erupcję zła na Ukrainie. Bo Janusz Krasiński mimo głębokiej świadomości zła wierzył, że dobro zawsze zwycięża” – mówiła biografka pisarza Agata Kłopotowska na otwarciu wystawy zorganizowanej przez europosła prof. Zdzisława Krasnodębskiego w Parlamencie Europejskim.
W historii polskiej literatury nie ma drugiej takiej postaci.
W wieku 13 lat wstąpił do Szarych Szeregów. Gdy w dniu wybuchu Powstania Warszawskiego wrócił na rodzinny Mariensztat, gdzie po kilku dniach razem z sąsiadami został zatrzymany przez Niemców. Jego dom został podpalony. A mieszkańcy, których nie rozstrzelano, zostali popędzeni do obozu przejściowego w Pruszkowie. 16-letni Krasiński trafił tam razem z matką. Później był wywieziony do Auschwitz. Tam ostatni raz widział matkę, którą zaraz po przybyciu do obozu wraz z grupą Żydów pognano do komory gazowej. Następnie trafił do Hersbrucku i Dachau. Do Polski wrócił w 1947 r. Szybko został aresztowany przez wojskową bezpiekę i pod sfingowanymi zarzutami szpiegostwa na rzecz USA skazany na 15 lat pozbawienia wolności. Zwolniony w 1956 r. w wyniku amnestii po 9 latach ciężkiego stalinowskiego więzienia.
Wtedy rozpoczął pisanie (choć jeszcze w więzieniu pisał wiersze na tabliczkach z chleba).
Zaczął od reportażu, potem pisał opowiadania, słuchowiska, dramaty, wreszcie prozę. Sporo tego napisał, ale największym dziełem jest pięcioksiąg pisany na przestrzeni kilkunastu lat. Jest to swego rodzaju epopeja dziejów Polski podczas tych kilku dziesięcioleci zniewolenia okupacją: nazistowsko-niemiecką i bolszewicko-rosyjskim komunizmem. On zawsze twierdził, że opatrzność go zachowała przy życiu, żeby właśnie dał świadectwo straszliwej okupacji… I rzeczywiście to robił
— mówiła Barbara Krasińska, wdowa po zmarłym w 2012 r. pisarzu. Do Brukseli przyjechała wraz z córką Agatą, jej prawą ręką we wszystkich sprawach związanych z Januszem Krasińskim oraz synem Grzegorzem, b. oszczepnikiem, mistrzem Polski w tej konkurencji.
Biografka Krasińskiego podkreślała, że jest on wyjątkową postacią w kulturze i historii Polski.
To nie tylko świadek, ofiara rządów totalistycznych - niemieckiego nazizmu i sowieckiego komunizmu, ale także utalentowany pisarz, artysta słowa. Mamy w jego przypadku do czynienia z połączeniem dramatycznego życiorysu - prawie 9 miesięcy spędzonych w obozach niemieckich i prawie 9 lat w więzieniach stalinowskich - i talentu, umiejętności opowiedzenia o tym, co przeszedł.
Jak dodała, pisarz spotkał w stalinowskich więzieniach osoby niezwykle, utalentowane, przedstawicieli polskich elit, inżynierów, matematyków, pisarzy, polityków. Byli wśród nich m.in. adiutant gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego Ryszard Krzywicki-Jamontt, Władysław Bartoszewski czy Tadeusz Płużański.
Widział osoby prowadzone na śmierć, w tym egzekucję rotmistrza Pileckiego, co zresztą opisał
— przypomniała Kłopotowska.
Jak stwierdziła, „po wyjściu z więzienia poczucie misji było w Krasińskim jak paląca siła, czuł, że musi opisać swoje przeżycia, jednak wtedy, czyli w 1956 roku reżim komunistyczny miał się w Polsce dobrze i pisarz wiedział, że opisywana prawda będzie musiała trafić do szuflady”. Jednak, jak wskazała, kiedy w końcu, w 1989 roku jego świadectwo mogło ujrzeć światło dziennie, zapadło milczenie.
Jak sam uznał - najpierw był ścigany przez służby, potem był ścigany milczeniem.
Janusz Krasiński pisał prozę, dramaty, reportaże, słuchowiska radiowe, adaptacje teatralne.
Po śmierci pisarza tak wspominał go Bronisław Wildstein :
Jestem wstrząśnięty śmiercią Janusza Krasińskiego z różnych względów. Był to nie tylko wybitny pisarz, ale również mój przyjaciel. Dlatego ta sytuacja jeszcze bardziej mnie porusza. Jego historia jest niesłychanie znacząca. Człowiek, który przeszedł gehennę XX wieczną, którą mu zaaplikowały oba totalitaryzmy (był więziony przez nazistów w obozie i potem siedział w celi śmierci w PRL-u) i postanowił swoje doświadczenia opisać po upadku komunizmu, spotkał się po 1989 roku z murem milczenia. Jego bardzo ciekawe powieści dotyczące jego doświadczeń zostały brutalnie zamilczane na śmierć. On to bardzo przeżywał. Jego książki powinny stać się przedmiotem dyskusji i sporów. Z powodu presji politycznej i presji poprawności politycznej tak się nie stało. Chęć zapomnienia zbrodni komunizmu w III RP spowodowała wypchnięcie prac Krasińskiego z obiegu publicznego. Paradoksalnie w czasach komunizmu Krasiński był bardziej znany niż w wolnej Polsce. Janusz miał świadomość, że rzeczy w III RP idą w złym kierunku. Zaangażował się w poparcie śp. Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Był on wielkim krytykiem rzeczywistości Polski po 1989 roku. Zdawał sobie sprawę, że żyjemy w postkomunizmie. On sam był zresztą jego ofiarą.
Jak dodał, wierzy, że teraz jego literatura wróci.
W ubiegłym roku na portalu wPolityce.pl Agata Kłopotowska gorzko skonstatowała:
Niestety, przez minioną dekadę niewiele się zmieniło: Krasiński nadal pozostaje dla większości czytelników nieodkrytym skarbem kultury polskiej. Niewątpliwym przełomem było ukazanie się w 2020 r. nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Łódzkiego pierwszej, znakomitej zresztą, monografii pióra dr Agnieszki Kramkowskiej-Dąbrowskiej pt. Janusz Krasiński. Świadectwo. W zeszłym roku zaś Arkadiusz Gołębiewski podczas XIII już edycji filmowego Festiwalu Niepokorni Niezłomni Wyklęci w Gdyni przypomniał przejmujący dokument Joanny Żamojdo pt. Cenzurowany życiorys (2007), w którym sam Janusz Krasiński na tle kluczowych dla jego biografii miejsc opowiada swe bolesne dzieje.
Wydarzenie w PE to druga odsłona wystawy (autorstwa Marii Doroty Pieńkowskiej z Muzeum Literatury, we współpracy z Barbarą Krasińską), którą jesienią mogliśmy oglądać w warszawskiej Kordegardzie.
ZOBACZ ZDJĘCIA:
Kłopotowska w kontekście wystawy postulowała na wPolityce.pl:
Może stanie się impulsem, by wzbogacić wreszcie kanon lektur szkolnych o przynajmniej jedną z jego powieści? Może skłoni reżyserów teatralnych, od lat w sposób widoczny zmagających się z brakiem dobrych pomysłów na repertuar, by sięgnęli po jego sztuki, które z pewnością przyciągnęłyby liczną publiczność spragnioną spektakli z prawdziwego zdarzenia: poruszających, głębokich i niebanalnych.
(…) Za jego opus magnum znawcy dzieła uznali jednogłośnie cykl powieściowy, na który składa się pięć tomów o wymownych tytułach: Na stracenie (1992), Twarzą do ściany (1996), Niemoc (1999), Przed agonią (2005) i wydany pośmiertnie w 2015 r. Przełom. W pentalogii zawarł Krasiński nie tylko przejmującą historię jednostkową głównego bohatera, Szymona Bolesty, bezsprzecznie alter ego autora, lecz także historię panoramiczną Polski, jej wojenną traumę i powojenną tragedię. Żadna inna proza nie poradziła sobie jak dotąd w sposób tak kompleksowy i zarazem wybitny pod względem artystycznym z zarysowaniem obrazu burzliwych i skomplikowanych powojennych dziejów naszej ojczyzny.
Ale wciąż Krasiński jest mało znany. Można się tylko podpisać pod pomysłem Agaty Kłopotowskiej i zaapelować do ministerstwa edukacji i nauki, by planując kolejne zmiany w kanonie lektur szkolnych pamiętano o Januszu Krasińskim.
PRZECZYTAJ Wspomnienie pisarza „haniebnie zamilczanego” autorstwa Agaty Kłopotowskiej
Polecamy również film Joanny Żamojdo „Cenzurowany życiorys” z 2007 r.:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/632820-pisarz-wybitny-o-ktorym-komuna-i-iii-rp-chcialy-zapomniec