Szekspir był Ormianinem

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Miejsce podróży Grzegorza Górnego (fot. Liveon001 © Travis K. Witt /CC/Wikimedia Commons)
Miejsce podróży Grzegorza Górnego (fot. Liveon001 © Travis K. Witt /CC/Wikimedia Commons)

Zdarzyło się to nieopodal wioski Oszakan w pobliżu Asztaraku. Pewnego popołudnia wdrapałem się na pumeksowe wzgórze, aby wstąpić do znajdującej się na nim samotnej kaplicy. Parę minut później, z drugiej strony, wdrapał się tam ormiański pasterz...

Miał około sześćdziesięciu lat, smagłą, pomarszczoną i nieogoloną twarz, a odziany był w szyte domowym sposobem ubranie z kozich skór. Chociaż zwierzęta zostawił na dole, roznosił się wokół niego zapach kóz. Wyglądał jak podręcznikowy wręcz przykład człowieka nietkniętego przez cywilizację. Zaczęliśmy rozmawiać o Bogu. Ku mojemu zaskoczeniu stwierdził, że nie wierzy w życie pozagrobowe. W pewnym momencie naszej dyskusji pasterz przybrał teatralną pozę i płynną ruszczyzną, bez zająknięcia, wyrecytował następującą kwestię:

Aleksander umarł;

Aleksandra pochowano;

Aleksander obrócił się w proch;

proch to ziemia;

z ziemi bierzemy glinę;

i czemużby tą gliną, w którą Aleksander się przemienił,

nie miał ktoś zatkać beczki z piwem?

Czy wielki cesarz wiedział, że się stanie

Ziemią, co zatka szparę w chłopskiej ścianie?

Świat niegdyś klękał przed tą grudką gliny:

Któż dziś pamięta jej sławetne czyny?

Osłupiały zamilkłem. Nie dlatego, że powaliła mnie moc argumentów, ale dlatego, że po człowieku o wyglądzie barbarzyńcy nie spodziewałem się tak dobrej znajomości Szekspira. Dopiero po jakimś czasie dowiedziałem się, jak wielką rolę odgrywa w Armenii teatr.

W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, w czasie wojny o Karabach i wielkiej blokady Armenii ze strony muzułmańskich sąsiadów, panował wielki kryzys ekonomiczny. W związku z tym życie kulturalne upadło. Przestano wydawać książki (chyba że uzasadniały prawo Ormian do Karabachu lub demaskowały zbrodnie Turków i Azerów), nie ukazywały się czasopisma kulturalne, z braku prądu ludzie nie oglądali telewizji ani nie słuchali radia — i tylko teatr, na tle ogólnego marazmu, wykazywał niesłychaną żywotność. Oblicza się, że w Armenii działało wówczas około dwustu amatorskich grup teatralnych, czasami skrzykniętych tylko po to, by wystawić jedno przedstawienie.

Co ciekawe, w repertuarze ormiańskim zawsze dominował Szekspir. Znane są relacje podróżników, którzy w XIX wieku odwiedzali Armenię i opisywali fenomen tamtejszych teatrów. Ówcześni wieśniacy nie tylko wykazywali znajomość twórczości angielskiego dramaturga, lecz byli również całkowicie przekonani, że Szekspir był Ormianinem. O popularności stattfordczyka w Armenii mogłem się sam przekonać, spotykając wiele osób o imionach: Hamlet, Lear, Ofelia.

Dzieje teatru w Armenii sięgają daleko wstecz i obejmują wiele spektakularnych wydarzeń, np. premiera sztuki rosyjskiego dramaturga Aleksandra Gribojedowa „Mądremu biada” miała miejsce w pałacu chana perskiego w Erewaniu. Gribojedow, który był przewodniczącym rosyjskiej delegacji podczas rozmów pokojowych z Persją, wspomagał wielu repatriantów armeńskich. W 1829 roku został rozszarpany na strzępy przez wzburzony tłum w Teheranie.

Najbardziej znane przedstawienie teatralne w historii Armenii miało jednak miejsce znacznie wcześniej, bo w roku 53 przed Chrystusem. Armeński król Artawazd III opowiedział się po stronie władcy Partów Orodesa w jego konflikcie z Imperium Rzymskim. Przeciwko nim wyruszył wielki wódz Markus Krassus, który wspólnie z Juliuszem Cezarem i Pompejuszem był jednym z trzech triumwirów rządzących Rzymem. Znamienity wódz poniósł jednak klęskę. Tak wydarzenie to opisuje Plutarch:

Orodes zawarł już pokój z Artawazdem i zgodził się na małżeństwo swego syna Pakorosa z jego siostrą. Wydawali wzajemnie na swoją cześć uczty, podczas których wino lało się obficie. Podczas tych uczt odbywały się często greckie przedstawienia. Orodesowi bowiem nie był obcy ani język grecki, ani literatura. Artawazd tworzył nawet tragedie, pisał mowy i dzieła historyczne, z których część zachowała się do dzisiaj. Kiedy na dwór królewski przywieziono głowę zabitego Krassusa, stoły były już uprzątnięte po uczcie i aktor tragiczny Jazon deklamował fragment „Bachtanek” Eurypidesa, w którym jest mowa o Agaue. Podczas gdy go oklaskiwano, wszedł na salę wódz Sillakes, padł na twarz przed królem, a potem rzucił głowę Krassusa na środek sali. Partowie zaczęli klaskać w dłonie i wydawać radosne okrzyki, a słudzy, na rozkaz króla, zaprosili Sillakesa, by spoczął. Jazon oddał jednemu z aktorów szaty Peneusza, chwycił głowę Krassusa i wpadając w bachiczną ekstazę, zaczął uroczyście recytować następujący wiersz:

Wracamy z gór z rogami zabitego niedawno jelenia — Zdobyczą pomyślnych łowów.

Te dwie historie, które dzieli dwa tysiące lat — głowa Krassusa w rękach Jazona i czaszka Yoricka w dłoniach Hamleta — wskazują na pewien potencjał kulturowy Ormian sięgający w głąb — w głąb własnej historii (aż do pierwszych śladów zorganizowanej państwowości na ziemiach armeńskich, które pochodzą z XVII wieku przed Chrystusem) i w głąb narodu (do warstw, wydawałoby się, kulturowo najbardziej upośledzonych, bo trudno wyobrazić sobie kogoś stojącego niżej w hierarchii społecznej od pasterza w odzieniu ze skór). Trudno zrozumieć Ormian, jeżeli nie zna się ich historii.

Grzegorz Górny

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych