Ks. Jakub Bartczak, były raper, który po nawróceniu został księdzem, jest dobrze znany nie tylko w kościelnych, ale także w świeckich kręgach muzycznych.
Człowiek, który porzucił obiecującą karierę w hip-hopie, by zostać księdzem, teraz wykorzystuje swoje umiejętności za mikrofonem, by ewangelizować młodzież.
Regularnie nagrywa albumy hip-hopowe, a ostatnio wydał nowy, zatytułowany „Amen”. Pierwszy singiel z, do którego również nagrano teledysk, to piosenka, „Nie zmienia się nic”, w której gościnnie zaśpiewał inny słynny raper Tau.
Premiera krążka stała się okazją do rozmowy z ks. Bartczakem na temat relacji Kościoła do kultury popularnej.
Apostazja Dawida Podsiadły
Temat stał się jeszcze bardziej aktualny po niedawnej wiadomości o apostazji popularnego muzyka Dawida Podsiadły. Chcieliśmy poznać opinię ks. Bartczaka na ten temat.
Myślę, że Dawid Podsiadło przede wszystkim promuje swoją najnowszą płytę
— mówi ksiądz Jakub.
Niektóre media i środowiska wytworzyły specyficzną modę, aby mówić źle o Kościele. Artysta przede wszystkim jest zajęty swoją twórczością i w tym wywiadzie pewnie o to mu chodziło, aby zdobyć rozgłos medialny, więc informacja o opuszczaniu Kościoła mogła mu tylko w tym pomóc. Ta okrzyczana medialnie apostazja jest raczej produktem około kulturowym
— wyjaśnia ks. Bartczak.
„Obecne czasy są szansą oczyszczenia”
Wydaje się, że toczy się debata teologiczna na temat tego, jak reagować na takie odejścia. Jedni podkreślają, że muszą one być okazją do refleksji nad błędami Kościoła, inni wskazują, że jest już wielu katolików, którzy pozostają we wspólnocie Kościoła tylko formalnie, a nie sercem, więc lepiej, jeśli odejdą.
Ks. Bartczak zgadza się, że apostazje są powodem do refleksji.
Jednocześnie trzeba sobie zdawać sprawę z kontekstu, panujących obecnie mód i zwyczajów w naszej ojczyźnie. Wychowałem się w czasach, gdy niemal wszyscy w Polsce wypowiadali się o Kościele w samych superlatywach. Obecnie często ci, którzy najgłośniej krzyczą popularne tezy antykościelne, kiedyś bezmyślnie siedzieli w pierwszych ławkach, bo było to modne. Zgodnie więc ze swoją naturą nadal głoszą to, co jest dobrze widziane. Nie przejmowałbym się zbytnio obecną modą na szczucie przeciwko Panu Bogu. Jest to po ludzku przykre, ale dawna obłuda, fałsz pseudokatolików i ich pozorna wiara również mocno raniły Boga. Obecne czasy są szansą oczyszczenia i w przyszłości mam nadzieję zaowocują. Trzeba się modlić za młodych, by mieli wewnętrzną siłę stawać w opozycji do głównego nurtu antywartości jako wartości. I aby przy wsparciu rodziców poszukiwali własnych prawd.
Niektórzy twierdzą, że ten ruch Podsiadły zachęci młodych ludzi do zrobienia czegoś podobnego. Pytaliśmy księdza, czy podziela taką opinie?
Prawdziwe doświadczenie wiary jest o wiele głębsze, niż taka czy inna piosenka, moda czy opinia. Bardzo ważne zadanie stoi przed rodzicami, którzy powinni uczyć młodych krytycznego myślenia wobec otaczającego świata. Mnie kiedyś jako małolata ubranego w szerokie spodnie, w czapkę z daszkiem często próbowano napiętnować, wyrzucić z tego popularnego modnego Kościoła lat 90-tych, ale mając wsparcie u swojej mamy, braci, głęboko wierzących księży, nie dałem się. A później, w najtrudniejszym momencie życia odkryłem wspaniałość wiary. Obecnie mamy czasy świadków Chrystusa.
— mówi rapujący ksiądz.
Kościół a popkultura
Pytamy księdza, jakie są reakcji młodych ludzi na jego muzykę. Czy sfera kultury popularnej została już stracona dla Kościoła, czy to stwierdzenie jest jednak za mocne?
Doświadczam bardzo pozytywnych reakcji. Kościół nie musi być częścią kultury popularnej. Szczególnie w Polsce te dwa światy zawsze były mocno oddzielone. Swiat sakrum i profanum. Jestem księdzem, a nie artystą, raperem czy kimkolwiek innym. Lubię muzykę, ale Kościół zawsze musi być wytchnieniem od kultury, powinien stać na straży norm moralnych dla kultury, bo jest od niej czymś większym
— konkluduje ks. Kuba Bartczak.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/620103-tylko-u-nas-ks-bartczak-modnie-jest-mowic-zle-o-kosciele