Traktat Krakowski zawarty 8 kwietnia 1525 r. między Polską a Zakonem Krzyżackim zawierał m. in. zapis w którym Albrecht Hohenzollern zobowiązał się oddać królowi polskiemu wszystkie dyplomy układów zawartych pomiędzy Królestwem Polskim a Zakonem. Dokumenty, te przechowywane początkowo w Archiwum Koronnym Krakowskim, trafiły po wiekach do warszawskiego Archiwum Głównego Akt Dawnych (AGAD).
Przychodzi jesień 1939 r. Do archiwum przybywa dr Erich Randt, przed wojną dyrektor Pruskiego Archiwum Państwowego, tym razem w charakterze Komisarza MSW III Rzeszy, upełnomocnionego do objęcia archiwów na zajętych terenach. Niemcy rozpoczynają szczegółową kwerendę w polskich zasobach archiwalnych. Na przełomie roku 1940 i 1941 z Archiwum Głównego Akt Dawnych zostają zrabowane 74 dokumenty pergaminowe najwyższej wagi, m.in. dokumenty układów polsko-krzyżackich. Najstarszy pergamin, przywilej protekcyjny dla zakonu krzyżackiego wydany przez Innocentego III, pochodzi z 18 lutego 1215 roku. Dokumenty obwieszone są dziesiątkami pieczęci (m. in. bulle papieskie, pieczęcie władców), posiadają ogromną wartość zabytkową, jak również są niezwykle cennymi źródłami historycznymi.
Niemcy nigdy nie oddali zrabowanych dokumentów. Najpierw przewieziono je do Królewca, a w 1944 r. w głąb Niemiec. Przechowywane są one dzisiaj w Tajnym Archiwum Państwowym Pruskiego Dziedzictwa Kulturowego (Geheimes Staatsarchiv Preußischer Kulturbesitz w Berlin-Dahlem. Mimo wielokrotnych polskich starań i apeli Niemcy kategorycznie odmawiają zwrotu polskich skarbów.
Odnoszę wrażenie, że w takich sprawach działania polskie powinny przybierać formy bardziej zdecydowane. Jest oczywiste, że bezpośredniego aktu rabunku dokonali nie dzisiejsi pracownicy Archiwum, ale grupa plugawych esesmanów. Jednakże w świetle prawa cywilizowanych narodów świadome posiadanie kradzionych przedmiotów jest także przestępstwem. Wobec tego należałoby do dyrekcji archiwum skierować pismo od prokuratury polskiej z żądaniem oddania skradzionych skarbów. W razie odmowy prokuratura powinna rozpocząć postępowanie karne wobec dyrektorów archiwum i wystąpić do polskiego sądu o tymczasowe aresztowanie. Wiem, że są to działania o charakterze symbolicznym, ale pozwolą one nagłośnić sprawę na forum europejskim. Skoro pani minister spraw zagranicznych Niemiec deklaruje, że Niemcy biorą na siebie odpowiedzialność za krzywdy wyrządzone Polakom podczas II wojny światowej, to niech słowa te coś oznaczają! A naukowcy-urzędnicy archiwalni we frakach, z komandoriami najwyższych orderów pod szyją, muszą zrozumieć, że jeżeli nie zwrócą zrabowanych esesmańską łapą dokumentów, mogą w świetle prawa polskiego stać się po prostu przestępcami.
Tak, tak wiem, tego rodzaju decyzje zapadają na szczeblu rządowym! Ale rząd niemiecki także musi podlegać nieustannym bodźcom, wskazującym na to, że my Polacy tych spraw nie odpuszczamy i nigdy nie odpuścimy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/616988-niemcy-musza-natychmiast-zwrocic-polskie-skarby