Franciszek Pieczka spoczął we czwartek na cmentarzu w Aleksandrowie. „To pożegnanie człowieka, którego życie było życiem człowieka wzorcowym” - powiedział prezydent Andrzej Duda podczas uroczystości pogrzebowych aktora.
CZYTAJ TAKŻE:
Ostatnie pożegnanie Franciszka Pieczki
Pogrzeb miał charakter państwowy. Uczestniczyli w nim m.in. prezydent Andrzej Duda oraz wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Wanda Zwinogrodzka, a także ludzie świata kultury i przyjaciele zmarłego aktora. Oprawę mszy św. pogrzebowej przygotował Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk” im. Stanisława Hadyny. W uroczystościach wzięła także udział orkiestra górnicza, ubrana w galowe stroje.
„Scenariusz napisany przez samego Boga”
W kazaniu podczas mszy św. biskup warszawsko-praski Romuald Kamiński zaznaczył, że „jesteśmy nieraz zdumieni, jak wiele człowiek potrafi”.
Ale nie mocą własną. Trzeba to zrozumieć, zapamiętać i uszanować – że nasza moc nie jest z nas, ale z Boga
— podkreślił. Duchowny wskazał, że Franciszek Pieczka „w życiu dorosłym, kiedy przyszło rozpoznać i wypełnić powołanie, pięknie przygotował się do tego powołania”.
Trudno to nazwać mi zawodem. Nie, niech pozostanie to ujęte w formie, w treści, jako powołanie poszczególnych darów
— podkreślił bp Kamiński.
Duchowny wskazał, że „powołanie to jest nic innego jak scenariusz napisany przez samego Boga”.
To jest przedziwne, że nie ma dwóch takich samych scenariuszy. Nie wiemy, ilu nas przejdzie tutaj przez ziemski szlak, ale wiem, że nie będzie takiego samego, drugiego scenariusza
— podkreślił.
To świadczy o tym, że Bóg nas szczególnie umiłował i ma szczególną atencję do nas, że nie powiela naszych dróg, ale nad każdą drogą, jak dobry Ojciec pochyla się, żeby w ten sposób okazać nam szczególną łaskę
—powiedział bp Kamiński.
Pożegnanie człowieka szlachetnego w wielu tego słowa znaczeniach
Szanowni, przybyli goście, bo można śmiało powiedzieć, że wspaniały i wielki człowiek, którego żegnamy dzisiaj tutaj, w Falenicy - który kilka dni temu przeszedł, jak mówimy my ludzie wierzący, do lepszego życia - powitałby wszystkich, jako gości, nie jako żałobników po 94 latach swojego długiego życia. Pięknego i niezwykłego życia
— zwrócił się do uczestników uroczystości pogrzebowych prezydent Andrzej Duda.
Życia, które z całą pewnością powiedzieć można miało dwa oblicza. Jakże różne od siebie, a zarazem jakże pokazujące, kim był. Jak bardzo nietuzinkową postacią był
— podkreślił prezydent Polski.
Mistrz zawodu
Piotr Gliński, wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński w liście odczytanym podczas uroczystości pogrzebowych Franciszka Pieczki wskazał, że aktor był mistrzem zawodu, pełnym skromności i życzliwości. List odczytała wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Wanda Zwinogrodzka.
Wiadomość o śmierci Franciszka Pieczki pogrążyła w smutku i żalu środowisko artystyczne w naszym kraju oraz sympatyków jego talentu
— podkreślił szef MKiDN.
Żegnamy wspaniałego człowieka, wielkiego aktora, mistrza słowa, nestora scen polskich zapamiętanego z wielu wybitnych kreacji teatralnych, filmowych i telewizyjnych. Jego ciepły, charakterystyczny głos jest rozpoznawany przez niemal każdego Polaka
— zaznaczył.
Z urodzenia Ślązak, absolwent Wydziału Aktorskiego warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej, rozpoczął karierę na deskach Teatru Dolnośląskiego w Jeleniej Górze. Kolejnym etapem jego drogi zawodowej był Kraków, gdzie współtworzył Teatr Ludowy w Nowej Hucie, a następnie uświetniał swoim aktorskim kunsztem spektakle w Starym Teatrze w Krakowie, w którym zagrał między innymi tytułową rolę Woyzecka w spektaklu w reżyserii Konrada Swinarskiego oraz Glendowera w +Królu Henryku IV+ Szekspira w reżyserii Jerzego Jarockiego
— przypomniał.
Piotr Gliński dodał, że artysta występował również na warszawskich scenach.
Był związany z Teatrem Dramatycznym, w którym wcielił się w tytułową postać Marchołta w przedstawieniu Ludwika René, a następnie, przez ponad 40 lat, z Teatrem Powszechnym. Za role, które stworzył na tej scenie, był wielokrotnie nagradzany. Uznanie krytyków zyskały między innymi kreacje Żyda w „Weselu” czy Ala Lewisa w spektaklu „Słoneczni chłopcy”
— wskazał w liście szef MKiDN.
Wspomniał również, że „Franciszek Pieczka posiada niezwykle bogate dossier filmowe i telewizyjne”.
Niezapomniana pozostanie tytułowa rola w +Żywocie Mateusza+ w filmie Witolda Leszczyńskiego. Do innych znakomitych kreacji artysty należą: Czepiec w „Weselu” i Muller w „Ziemi Obiecanej” w pamiętnych filmach Andrzeja Wajdy, tytułowy Jańcio Wodnik w obrazie Jana Jakuba Kolskiego czy Karczmarz Tag w „Austerii”, filmie Jerzego Kawalerowicza. Nie sposób nie wspomnieć też o roli Gustawa Jelenia (Gustlika) w legendarnym serialu „Czterej pancerni i pies” czy wcieleniu Stacha Japycza w popularnym serialu telewizyjnym „Ranczo” — podkreślił Gliński. Dodał, że „w słuchowisku ‘W Jezioranach’ artysta wcielał się przez lata w postać Wojciaszka Pawlacza – ojca rodu”.
Wicepremier Gliński przypomniał, że artysta, w uznaniu dla jego wielowymiarowych osiągnięć dla kultury polskiej, został odznaczony Orderem Orła Białego, Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski oraz Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.
Jak ocenił, „Franciszek Pieczka był mistrzem zawodu, a jednocześnie człowiekiem pełnym skromności i życzliwości dla innych”.
Taki obraz artysty, utrwalony we wspomnieniach bliskich, przyjaciół oraz odbiorców jego talentu pozostanie w wiecznej pamięci
— podkreślił prof. Piotr Gliński.
Dziadek, który był zawsze
W imieniu rodziny głos zabrała wnuczka aktora, Alicja Pieczka.
Mogłabym mówić godzinami o tym, jak wielkim był aktorem, ale dla mnie był po prostu dziadkiem. Dziadkiem, który z nami mieszkał, który codziennie robił nam śniadanie i miód z herbatą. Budził nas codziennie, odwoził nas do szkoły i odbierał. A gdy byliśmy mali, zawsze przychodziliśmy do jego pokoju oglądać bajki i podjadać słodycze, które trzymał na szafie
— powiedziała wnuczka zmarłego aktora.
Franciszek Pieczka to piękny człowiek
Piękny człowiek. To jest przykład wielkiego artysty – podkreślił Piotr Gliński, wspominając na antenie TVP Info Franciszka Pieczkę.
Szef MKiDN wskazał, że Pieczkę „znamy z tak wielu ról”.
Przecież to nie tylko Gustlik, choć szeroka publiczność zna go z tej wspaniałej roli, ale w swoim dorobku miał także role teatralne. Jeszcze z Teatru Powszechnego
— wskazał szef MKiDN.
Pamiętam go z „Lotu nad kukułczym gniazdem”
— powiedział.
Franciszek Pieczka występował także w różnych filmach. Stworzył wspaniałe kreacje w takich wielkich obrazach jak „Austeria” czy „Ziemia obiecana”
— zaznaczył Piotr Gliński.
Do tego jeszcze wielka i sympatyczna rola, chyba też ostatnia, w serialu telewizyjnym
— przypomniał szef MKiDN.
Szef resortu kultury zaznaczył, że w przypadku Franciszka Pieczki „nie było rozdźwięku pomiędzy jego kreacją artystyczną i wielkimi dokonaniami a osobowością i człowieczeństwem”.
Tu nie było żadnego zgrzytu, to był człowiek harmonijny pod tym względem
— wskazał.
Wielki szacunek i wielki żal, ale przede wszystkim podziękowania za to piękne życie
— podkreślił Piotr Gliński.
Na planie Franciszek Pieczka był skupiony, skromny, pokorny wobec zadania
Mimo że był prawdziwym gigantem aktorstwa, to na planie był skupiony, skromny, pokorny wobec zadania, co mu dodatkowo zjednywało życzliwość - mówi PAP o Franciszku Pieczce reżyser serialu „Ranczo” i filmu „Ranczo Wilkowyje”, Wojciech Adamczyk.
Nikt nie przewidywał udziału Franciszka Pieczki w serialu „Ranczo” i tym bardziej w filmie fabularnym „Ranczo Wilkowyje”. Pan Franciszek pojawił się zupełnie przypadkiem. Była to konsekwencja nieuleczalnej choroby, która zabierała w błyskawicznym tempie drugiego giganta polskiego filmu - Leona Niemczyka
— wyjaśnił reżyser.
Były bardzo poważne problemy z panem Leonem. Nie wiadomo było, czy będzie w stanie grać, chociaż bardzo pragnął być na planie „Rancza” i nawet zwierzył się producentowi w jakiejś rozmowie, że chciałby umrzeć na planie tego serialu
— mówił.
A to by była okropna sytuacja
— ocenił Adamczyk.
Reżyser zwrócił uwagę, że w związku z tą sytuacją scenarzyści wymyślili postać Stacha - brata Jana Japycza, którego kreował Niemczyk.
Tę rolę zaproponowaliśmy właśnie panu Franciszkowi Pieczce
— powiedział.
To była rola szczególna, bo ona nie tylko wymagała, jak w przypadku wielkich ról, talentu aktorskiego, ale również ogromnej empatii i życzliwości dla całej sytuacji
— podkreślił.
A mianowicie scenarzyści przygotowywali kilka wersji scenariusza, a ja się przygotowywałem do różnych wersji realizacji sceny, bo wszystko zależało od tego, w jakim w danym momencie stanie będzie pan Leon. Czy będzie mógł powiedzieć cały tekst przewidziany w scenie, czy tylko niektóre fragmenty, a może będzie tylko siedział, a tekst powie pan Franciszek Pieczka. Pan Franciszek przygotowywał się do tych wszystkich wariantów, wykazując ogromne zrozumienie dla sytuacji swojego kolegi, dla całej produkcji. Bez szemrania, niezwykle ofiarnie i w bardzo ludzki sposób wykazał się nie tylko umiejętnościami aktorskimi, ale też tą swoją słynną, wielokrotnie wspominaną dobrocią
— zaznaczył Adamczyk.
Moim zdaniem jako Stacho Japycz w sposób niezwykły Franciszek Pieczka odcisnął piętno na serialu, dlatego że jego charakterystyczny tembr głosu z nieoczywistą interpretacją, bardzo delikatną, ale czasem też złośliwą, były niezapomniane
— ocenił.
Błysk w oku, którym wyrażał czasem więcej niż zdaniami, mądrość życiowa pana Franciszka połączona z serialową mądrością często powodowała, że apele, z którymi zwracaliśmy się na koniec serii do naszych widzów, brzmiały niezwykle wyraziście
— podkreślił.
Bo jeżeli pan Franciszek w swoim wieku powiedział jako Japycz: „ludzie, lubcie się trochę więcej” albo „nie kłóćcie się, bo życie takie krótkie jest” - to wszystko w jego ustach nabierało dodatkowego znaczenia
— powiedział Adamczyk.
Reżyser wyjaśnił również, że współpraca z Franciszkiem Pieczką układała się harmonijnie.
Mimo że był prawdziwym gigantem aktorstwa, to na planie był skupiony, skromny, pokorny wobec zadania, co mu dodatkowo zjednywało życzliwość. Bo przecież gdyby miał jakiś kaprys - to pewnie byśmy to zrozumieli, bowiem człowiek z takim dorobkiem mógłby sobie czasem na kaprys pozwolić. A tymczasem nigdy czegoś takiego nie było
— tłumaczył reżyser.
Zawsze był fantastycznie przygotowany, spokojny, cierpliwy. Raz tylko zaistniała sytuacja, kiedy stracił cierpliwość, gdy kręciliśmy jakąś scenę na ławeczce. W przerwie pomiędzy ujęciami nawet tej samej sceny zawsze otaczał go tłum częściowo mieszkańców Jeruzala, a w większości turystów, którzy przyjeżdżali do tej miejscowości, żeby podglądać ulubionych wykonawców. I nagle usłyszałem w słuchawkach tubalny głos pana Franciszka: „odczepże się ode mnie, do jasnej cholery”. Natychmiast rzuciłem słuchawki i pobiegłem do ławeczki, roztrąciłem tłum i spytałem: „panie Franciszku, co się stało? W czym pomóc?”. A on na to: „bardzo przepraszam, panie reżyserze, ale ten tutaj” - i wskazał na solidnie zamroczonego, ale sympatycznego mężczyznę - „już ósmy raz się ze mną wita”
— powiedział Adamczyk.
Wojciech Adamczyk zaznaczył, że „pana Franciszka uwielbiali wszyscy”.
Szanowali jego ogromny autorytet i cenili jego ludzką postawę.
Sylwetka aktora
Franciszek Pieczka urodził się 18 stycznia 1928 r. w Godowie na Górnym Śląsku. Był jednym z najbardziej lubianych polskich aktorów, odtwórcą ról m.in. w filmach „Żywot Mateusza” i „Austeria” i niezapomnianym Gustlikiem z serialu „Czterej pancerni i pies”.
Zagrał także w tak głośnych filmach jak m.in. „Perła w koronie” Kazimierza Kutza (1971), „Wesele” Andrzeja Wajdy (1972), „Chłopi” Jana Rybkowskiego (1973). Pieczka zagrał również pamiętne role starego Kiemlicza w „Potopie” Jerzego Hoffmana (1974) i niemieckiego fabrykanta Mullera w „Ziemi obiecanej” Andrzeja Wajdy (1974).
W 2011 r. Franciszek Pieczka został odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi dla kultury narodowej. W 2015 r. został laureatem Polskiej Nagrody Filmowej Orła za Osiągnięcia Życia. W 2017 r. został odznaczony Orderem Orła Białego. Stowarzyszenie Filmowców Polskich w ubiegłym roku uhonorowało aktora Nagrodą Specjalną SFP za całokształt pracy twórczej.
W 2021 roku Franciszek Pieczka wystąpił w słuchowisku Radia dla Ciebie „Moralność Pani Dulskiej” na podstawie dramatu Gabrieli Zapolskiej. Wcielił się w rolę Felicjana Dulskiego. W tytułowej roli Anieli Dulskiej towarzyszyła mu Barbara Krafftówna.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/616215-ostatnie-pozegnanie-franciszka-pieczki