Dubaj. Nigdy w nim nie byłem, tak samo zresztą jak w sąsiednim Abu Zabi. Ani w żadnym mieście w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Od tego ostatniego pewnie powinienem zacząć. Byłoby dużo prościej i szybciej. Nigdy nie ciągnęło mnie w tę stronę świata, choć oferty tanich linii lotniczych kusiły. Podobnie zresztą jak luksusowe hotele, których cena wbrew pozorom wcale nie jest przytłaczająca. Jednak do państwa położonego nad Zatoką Perską i Omańską nigdy nie trafiłem. I jeszcze do niedawna myślałem, że długo tak pozostanie, ale reportaż Anny Dudzińskiej „Dubaj. Miasto innych ludzi” zrobił swoje. Serce rwie się na Bliski Wschód. I to chyba najwyższa ocena jaką można wystawić takiej pozycji.
Książka Dudzińskiej nie jest przewodnikiem turystycznym, ale może być jego doskonałym uzupełnieniem. O ile przewodniki informują o miejscach, które warto zobaczyć, to reportaż „Dubaj. Miasto innych ludzi” pozwala zrozumieć to, co widzimy. A nawet jeszcze więcej. W gruncie rzeczy książka Dudzińskiej nie jest reportażem tylko i wyłącznie o tym niezwykłym tytułowym mieście, ale zaznajamia nas z całymi Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Poznajemy więc historię państwa, wędrujemy po pustyni z Beduinami, aby poznać przodków tych, którzy dziś mkną ultradrogimi samochodami przez ośmiopasmowe autostrady. Czy miliarderzy stawiający dziś wielopiętrowe wieżowce czy superluksusowe hotele mają jeszcze coś wspólnego z tymi, którzy przecież zaledwie kilka dekad temu mieszkali na piaskach pustyni, w którą, dzięki pieniądzom ze sprzedaży ropy, wdarły się beton, szkło i stal? W końcu to także (a może przede wszystkim?) opowieść o imigrantach i ekspatach, którzy budowali i wciąż budują ZEA? Bez tych milionów poupychanych w ciasnych pokoikach przybyszów ze wszystkich stron świata pracujących za małe pieniądze, niewiele byłoby możliwe. Bo gdy już uda nam się wyjść z labiryntu drapaczy chmur i odejdziemy nieco od linii brzegowej, choć wcale znów nie tak daleko, trafimy na dzielnice Al Quoz albo Sonapur.
Mieszkający tam Hindusi precyzyjnie potrafią przetłumaczyć znaczenie słowa „sonapur”. W języku urdu i hindi określenie to brzmi bardzo podobnie i oznacza „krainę złota”. Na terenie po starym dubajskim cmentarzu oddalonym od luksusowych nadmorskich dzielnic powstały domy dla ponad stu pięćdziesięciu tysięcy przyjezdnych robotników. Nie ma precyzyjnych informacji, ilu ich tutaj mieszka, ale na pewno Sonapur nikomu nie kojarzy się ani z bogactwem, ani ze złotem. Obóz pracy do wynajęcia! Najtańszy, 690 złotych miesięcznie. Prawdziwy hot deal - jak reklamuje dubajska strona internetowa Property Finder. 27 600 złotych rocznie za pokój, w którym zmieści się sześciu pracowników (zgodnie z prawem na jednego człowieka powinny przypadać 4 m2)
— czytamy.
I to też jest Dubaj, a nawet szerzej: to są Zjednoczone Emiraty Arabskie, gdzie w wielu miastach jest obecnie więcej pracowników zarobkowych niż rdzennych mieszkańców kraju.
Dzięki reportażowi Dudzińskiej przebywamy całą drogę, którą w ekspresowym tempie przeszły Zjednoczone Emiraty Arabskie. A była to droga od chat z liści palmowych do wieżowców, które stanęły na ich miejscu. To wszystko w zaledwie sześć dekad. Jak pieniądze z wydobycia ropy naftowej wpłynęły na Emiratczyków? Jaki kraj dzięki nim zbudowali?? Autorka przemyślanie dobierając rozmówców zaznajamia nas z każdym etapem zmian, jakie zachodziły i wciąż zachodzą w ZEA. I tak swoją historię przedstawia Ahmed, pierwszy emiracki nauczyciel. Jest Amerykanka, która założyła fundację pomagającą ubogim imigrantom. Ale są również polskie akcenty. I to jakie! Dudzińska przedstawia historię Iwony, która jeździła po kraju, aby spisać stare arabskie bajki, aby następnie wydano je po angielsku i polsku. Jest historia polskiego architekta, który pracował przy budowie najwyższego budynku świata a także arabskiego Luwru. W końcu są opowieści polskiego duchownego, który posługiwał w katedrze Świętego Józefa i polskiego anestezjologa pracującego w największym szpitalu w emiracie Szardża. Wszyscy ci bohaterzy, a w reportażu jest ich jeszcze więcej, opowiadają nam o Emiratach z własnej perspektywy, a ta jest w każdym przypadku inna. Co ich ściągnęło do państwa nad Zatoką Perską? Co ich nadal trzyma? Co lubią w Emiratach, a czego nie?
„Dubaj. Miasto innych ludzi” to w końcu książka o samych obywatelach Zjednoczonych Emiratów Arabskich, którzy cieszą się znacznie większymi przywilejami niż reszta społeczeństwa. Jacy są? Jak się czują w kraju, w którym są mniejszością? Czy obcowanie wśród tak wielu narodowości ich zmienia? A może jest wręcz odwrotnie? Może zdecydowali się pozostać w swojej bańce i odcięli się od tych, którzy na codzień im usługują i budują ich kraj? Czy ich dom może stać się domem również dla ekspatów i imigrantów zarobkowych? Czy religia i tradycja wciąż są dla nich ważne?
To prawdziwa wieża Bąbel, w której mieszkają ludzie ze wszystkich krajów świata. Jeśli wszyscy są „obcy”, to tak naprawdę nikt obcy nie jest
— mówi jedna z bohaterek książki Anny Dudzińskiej.
Emiratczycy chcą być pierwsi. Twierdzą, że o tych, co są drudzy szybko się zapomina. Liczą się tylko wygrani. Stąd m.in. najwyższy budynek świata, sztuczne wyspy, luksusowe hotele i wiele innych. Ale czy można powiedzieć, że ZEA to tylko i wyłącznie to? Że to tylko szkło, beton i stal? Nie. To także mądrość z jaką prowadzony jest kraj złożony z siedmiu emiratów. Tu nikt nie zapomina, że ropa już niedługo się skończy. Co wtedy? Obywatele ZEA wiedzą. A Europejczycy? O tym i nie tylko o tym jest reportaż Anny Dudzińskiej. Warto po niego sięgnąć przed wyjazdem do ZEA. Jeżeli takiej podróży nie macie w planach, to po lekturze tej książki z pewnością będziecie mieli.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/615711-blaski-i-cienie-zea-fascynujacy-reportaz-anny-dudzinskiej