Słynny amerykański muzyk Bruce Springsteen na swoim ostatnim albumie „Letter to You” ma piosenkę „Kiedy byłbym księdzem” („If I was a Priest“).
To jedna z jego najstarszych piosenek, napisana jeszcze w 1971 roku. Boss porusza w niej jeden z jego ulubionych tematów – katolickiej imaginacji, w której się wychował.
Wyobrażenie to miesza się w piosence z obrazami Dzikiego Zachodu, a więc nic dziwnego, że Jezus stał się w niej „szeryfem”, a Maryja Dziewica „prostytutką w salonie”.
Obrazy, których używa są szczególnie bluźniercze, zwłaszcza, gdy wiadomo, że jest to autor, który w swojej późniejszej karierze z wielkim szacunkiem, a nawet miłością posługiwał się katolickimi metaforami.
Dlaczego Springsteen zdecydował się wydać tę piosenkę po raz pierwszy od 50 lat, właśnie teraz? Mogę się mylić, ale myślę, że zrobił to, ponieważ czuł, że profanacja w tej piosence dobrze pasuje do ducha czasu.
W tym momencie w zachodniej kulturze popularnej niezwykle łatwo jest zaatakować chrześcijaństwo. Jest to pewien trend związany z wojną kulturową w Stanach Zjednoczonych, gdzie przemysł rozrywkowy naturalnie staje po stronie lewicowo-liberalnej agendy i przeniósł się na inne rynki muzyczne.
Oczywiście, obrona chrześcijaństwa i chrześcijańskiego systemu idei nigdy nie była przesadnie „cool“. Natomiast, dziś niezwykle „cool“ jest atakować chrześcijaństwo. Takie atakowanie stało się częścią mainstreamu.
W tym sensie piosenka polskiej pop gwiazdy Dawida Podsiadło „Post“, w której atakuje „hipokryzję” katolików, nie jest żadną niespodzianką, ale klasycznym wytworem właśnie kultury popularnej.
Nie wpisuje się ona w ten nurt tylko tematem, ale także podejściem do tego tematu.
Podobnie jak inne piosenki na Zachodzie, jest ona pełna uogólnień i banalnych uproszczeń o Kościele i ludziach wierzących. Katolicy przedstawiani są jako hipokryci, a problem hipokryzji, która jest powszechna i niestety rozprzestrzenia się na wszystkie warstwy społeczeństwa, przedstawiana jest jako coś charakterystycznego wyłącznie dla nich. W jakiś dziwny sposób Podsiadle udało się tą piosenką upodobnić do tych, których chce krytykować - faryzeuszów i moralizatorów.
Nigdy nie lekceważyłbym znaczenia kultury popularnej i myślę, że my w Kościele powinniśmy słuchać jej uważnie jako znaku czasu. Tak, może to być dla nas rodzaj rachunku sumienia i informacja o tym, jak postrzega nas społeczeństwo.
Nie zgadzam się jednak z niektórymi przedstawicielami strony katolickiej, którzy zobaczyli w piosence Podsiadło wezwanie do uderzenia się w piersi (a były takie komentarze). Uważam, że piosenka „Post“ jest po prostu zbyt powierzchowna i konfekcyjna, żeby mogła wysłać taki poważny przekaz.
Jako katolik widzę znacznie większe „wyzwanie” w muzyce, zespołu Lao Che, jeśli mówimy o Polsce lub Nicka Cave’a czy Arcade Fire, jeśli mówimy o zagranicy. Ich „metafizyczny bunt” przeciwko chrześcijaństwu jest znacznie poważniejszy i bardziej wymagający, a w porównaniu z nim przebój Podsiadło brzmi nieco infantylnie.
Ale w muzyce pop wszystko to kwestia gustu.
Cóż, dopuszczam możliwość, że piosenka „Post“ może coś dla kogoś znaczyć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/606211-nieco-infantylna-krytyka-kosciola