Dzieła plastyczne obrazy, grafiki, plakaty, instalacje tworzone po ogłoszeniu stanu wojennego powstawały także poza oficjalnym obiegiem. Można je oglądać na wystawie „Nie ocenzurowano. Polska sztuka niezależna lat 80”. w Centrum Sztuki Współczesnej na Zamku Ujazdowskim w Warszawie. Wystawa potrwa do 5 czerwca br.
To przegląd zjawisk kulturalnych z okresu stanu wojennego aż do końca istnienia PRL w 1989 roku.
Powiew wolności w latach 80. był bardzo silny. Wyrażała się ona nie tylko w akcie tworzenia, ale dialogu ze społeczeństwem. Poprzez wolną sztukę wobec wolnego człowieka
— tłumaczy Tadeusz Boruta, kurator wystawy, a także malarz i krytyk.
Na Zamku Ujazdowskim można zobaczyć prace kilkudziesięciu artystów. Między innymi Teresy Murak, Mariana Kępińskiego, Piotra Młodożeńca, Jana Rylke, Wiesława Szamborskiego, Jerzego Tchórzewskiego, Jerzego Kaliny, Jacka Sempolińskiego Marka Sapetty. Ten ostatni był pomysłodawcą tzw. „wystaw walizkowych”. Artyści wykonywali małe lub zminiaturyzowane repliki dużych prac, które w walizce przenoszone były na nieoficjalne wystawy. Wielki fotos jednej z takich ekspozycji, autorstwa znanego fotografika Erazma Ciołka, a prezentowanej na murach Cytadeli Warszawskiej w listopadzie 1982 roku, można zobaczyć w jednej z Sal tematycznych. Ich nazwy nawiązują do tytułów wystaw organizowanych w tym czasie w Polsce.
„Wszystkie nasze dzienne sprawy” to tytuł wystawy zorganizowanej w 1987 roku w krużgankach klasztoru Dominikanów w Krakowie. Dzieła tam pokazane przedstawiały egzystencjalną kondycję człowieka i scenerię dnia codziennego PRL lat 80. Ze słynną instalacją „Dzień dobry” Jerzego Kaliny ukazującą korytarz bloku mieszkalnego (zielony gumolit klatki schodowej), gdzie pod drzwiami wejściowymi mieszkań ustawione są butelki mleka. ”Priwiet z Jałty” Jana Rylke pokazuje Stalina, Roosevelta i Churchilla w czasie konferencji jałtańskiej których buty depczą polską flagę narodową. Sala zatytułowana „Znak krzyża” nawiązuje natomiast do zrealizowanej w czerwcu 1983 roku wystawy w ruinach zniszczonego w trakcie powstania warszawskiego kościoła Miłosierdzia Bożego przy ul. Żytniej. Jednej z najważniejszych w tym czasie manifestacji kultury niezależnej. Poza obrazami można tam zobaczyć także film dokumentalny z nagraniem spektaklu „Wzlot” poznańskiego Teatru Ósmego Dnia.
Na wystawie spotykamy prace artystów którzy wybrali firmę agresywnej ekspresji. W Sali „Wściekły pies na zielonym tle” poza tytułowym obrazem (pies jest oczywiście czerwony) zobaczymy np. niesamowitych „Zdobywców Moskwy” Zbigniewa Macieja Dowgiałły.
Chciałem w ten sposób pokazać, że nadchodzi ich koniec, że to koniec komunizmu, którego autentycznie nienawidziłem i z którym walczyłem
— tłumaczy malarz.
W innej z Sal seria fotografii dokumentujących happeningi wrocławskiej Pomarańczowej Alternatywy wraz z filmem dokumentalnym na jej temat. Świetnie pokazującym bezradność oddziałów milicji wobec szalejących po Świdnickiej tłumów młodzieży przebranej za krasnoludków lub czerwonoarmistów.
Sztuka niezależna działająca poza obiegiem oficjalnym funkcjonowała już przed powstaniem Solidarności w 1980 r. Stan Wojenny zaostrzył kurs polityczny, wzmagając cenzurę i szykanując twórców. Szczególnie po zawieszeniu, a potem likwidacji przez władze Związku Polskich Artystów Plastyków. Zrzeszał on niemal całe środowisko, gdyż to jego legitymacja, uprawniała do zakupu np. materiałów plastycznych. ZPAP przyznawał też pracownie, decydował o zakupach dzieł do muzeów i galerii itd.
Przede wszystkim stan wojenny wywołał pewien odruch moralny i obywatelski. W kwietniu 1982 roku wystosowano apel „Głos który jest milczeniem” w którym uznano za nieetyczny udział w oficjalnych wystawach organizowanych przez instytucje państwowe zarówno w kraju, jak i za granicą. Po prostu wielu artystów nie chciało i nie wyobrażało sobie swojej działalności w oficjalnym obiegu. Ich bojkot polegał na nie występowaniu, nie publikowaniu i nie prezentowaniu swoich prac w instytucjach i mediach PRL-u.
Szczególnie po papieskiej pielgrzymce w 1983 roku nikt nie chciał wstępować do nowych organizacji licencjonowanych przez władze, a poza tym wzięliśmy w swoje ręce odpowiedzialność za nasze życie
– tłumaczy kurator Tadeusz Boruta.
Chodziło o szukanie niezależnych od polityki komunistycznych władz i od stosowanej przez nią cenzury form dzielenia się ze społeczeństwem swoją twórczością. Zaowocowało to olbrzymią liczbą niezależnych wystaw w których uczestniczyło ok. 1700 twórców, powstaniem kilkudziesięciu galerii przykościelnych, drukowaniem plakatów i towarzyszących wydarzeniom katalogów i pism krytycznych, organizowaniem licznych sesji naukowych. Niezależny ruch wystawienniczy łączył w jedno polityczny protest i religijno-społeczne odniesienie z twórczym poszukiwaniem formy plastycznej.
Wystawy odbywały się na strychach, pracowniach, garażach lub po prostu w prywatnych mieszkaniach. Ich zasięg był początkowo ograniczony do grona osób „wtajemniczonych”. Jednak większość twórców, mając poczucie solidarności ze społeczeństwem, szukała miejsc wystawienniczych otwartych dla każdego. Dlatego wydarzenia artystyczne w kościołach realizowano na dużą skalę, przy masowej obecności publiczności. Co ciekawe stanowiły one realną konkurencję dla oficjalnych instytucji wystawienniczych.
Plastycy często zabierali się także za tworzenie szopek bożonarodzeniowych i grobów pańskich w czasie Wielkanocy. W 1984 r. na dziedzińcu kościoła św. Stanisława Kostki w Warszawie urządzono najbardziej wstrząsający w wymowie żłobek. Dzieciątko było położone w wypełnionym sianem bagażniku starego fiata - takiego, w jakim przewożono uprowadzonego ks. Jerzego Popiełuszkę.
Obecność artystów w przestrzeni świątyń spowodowała częstsze nawiązywanie przez nich do symboliki chrześcijańskiej. W kończącym wystawę kuluarze zobaczyć możemy płótno z nadrukowanym zdjęciem instalacji „Ostatnia Wieczerza”, zrealizowanej w 1983 roku przez wspomnianego już Jerzego Kalinę. Przysypany gruzem stół i krzesła symbolizują zagrożoną niebytem wspólnotę. Inne z prac posługują się symboliką chleba, a Sala „Wieczernik” nawiązuje wprost do sztuki Ernesta Bryla po tym samym tytułem. Po raz pierwszy wystawionej w 1985 roku w reżyserii Andrzeja Wajdy najpierw w ruinach kościoła przy ul. Żytniej, a potem w kościele św. Maksymiliana M. Kolbego w krakowskich Mistrzejowicach jest powszechnie uznawana za najważniejszą manifestację teatru niezależnego w latach 80.
Jego ponowna inscenizacja miała miejsce w 2017 roku w Oratorium przy bazylice na Kawęczyńskiej w Warszawie w reżyserii Krzysztofa Tchórzewskiego.
MWa
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/593707-niezalezni-nie-ocenzurowani-wolni