Ta książka jest jak zimny prysznic i to w dodatku w piekielnie zimną noc. Jest jak osoba, która dawała nam dobre rady, ale jej nie posłuchaliśmy, a gdy już wpadliśmy w tarapaty, to przyszła do nas, aby z wyrzutem powiedzieć: „A nie mówiłam?!”. Po jej lekturze ma się chęć wsiąść w samolot i polecieć do Paryża, Berlina czy Waszyngtonu, aby zasiadającym tam politykom wykrzyczeć ze złością w twarz, że muszą być skończonymi głupcami, skoro przez tyle lat dawali się jak przedszkolaki ogrywać putinowskiej Rosji.
Polska premiera książki „Ludzie Putina. Jak KGB odzyskało Rosję i zwróciło się przeciwko Zachodowi” autorstwa Catheriny Belton, byłej korespondentki „Financial Times” w Moskwie, przypada na szczególny czas. Na czas wojny. Wszyscy od kilkunastu dni obserwujemy tragedię, która ma miejsce na Ukrainie. Zastanawiamy się, co popchnęło Władimira Putina do podjęcia decyzji o bandyckiej napaści na swoich i naszych sąsiadów, a także jak ten konflikt może się potoczyć. Trudno więc tej ponad 700-stronicowej książki nie odnosić do obecnych wydarzeń. Nie da się również inaczej o niej pisać, zwłaszcza, że dzieło Belton może nam przynieść odpowiedzi na nurtujące nas w ostatnich dniach pytania.
Mroczna przeszłość Putina
Przede wszystkim książka „Ludzie Putina” jest formą monumentalnego oskarżenia pod adresem grupy ludzi rządzącej dzisiaj Rosją. Kto dziś sprawuje władzę w największym państwie świata? Jak Putin i jego kamraci doszli do władzy? Jakie mają cele? Jak sami siebie postrzegają? Jak patrzą na Zachód? Niestety, Belton nie ma dla nas dobrych wiadomości. Na Kremlu zasiadają „typy spod ciemnej gwiazdy”. Nas, Polaków, którzy Moskali znają jak mało kogo, taka konstatacja jednak chyba nie zdziwi. Ale przecież jest spora grupa osób na Zachodzie, która jeszcze do niedawna nie widziała w Moskwie żadnego zagrożenia. Pozostaje mieć nadzieję, że po bandyckiej inwazji wojsk Putina na Ukrainę, wielu z tych, którzy nie chcieli dostrzec pewnych oczywistych rzeczy, w końcu otworzy oczy.
Jak więc doszło do tego, że Rosji tak skutecznie udało się zaciemnić rzeczywistość i skutecznie ukryć swoje prawdziwe intencje wobec Zachodu i swoich sąsiadów?
Przyznam, że z niedowierzaniem czytałem słowa prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który po wybuchu wojny przyznał, że dał się oszukać Putinowi. W podobnym tonie wypowiedziała się szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock. Cóż, chyba nie czytali książki Belton, a przecież mieli ku temu okazję, bo jej światowa premiera miała miejsce w 2020 r. Gdyby to zrobili, może nie daliby się oszukać człowiekowi wywodzącemu się z KGB. Jak można było mieć zaufanie do osoby o takiej przeszłości, która zresztą nigdy jej się nie wyrzekła?
Pozwolą Państwo, że zacytuję dwa fragmenty z książki „Ludzie Putina”.
Pierwszy:
Przez ten czas Putin zgodnie z odebranym w KGB wyszkoleniem przejawiał takie poglądy, jakich po nim oczekiwano: najpierw podobne do swojego nowego, pseudodemokratycznego pana, a potem ludzi ze starej gwardii i z establishmentu, z którymi również współpracował. „Zmieniał barwy jak kameleon, tak szybko, że nie sposób było stwierdzić, kim naprawdę jest - mówił Sedelmayer.
I drugi:
Putin był specjalistą od pozyskiwania sobie ludzi. Według jednego z jego byłych bliskich współpracowników tym właśnie się zajmował w KGB. „W szkole bezpieczniackiej uczyli, jak wywierać pozytywne wrażenie na ludziach, z którymi się rozmawia. Putin opanował tę sztukę do perfekcji - mówił pewien wysokiej rangi agent rosyjskiego wywiadu zagranicznego. - W wąskim kręgu osób potrafił być ogromnie ujmujący. Potrafił oczarować każdego. Również jako wicemer był niezwykle skuteczny.
W kontekście tych dwóch fragmentów, słowa Macrona o tym, że został oszukany przez Putina, brzmią naprawdę złowieszczo.
Belton w swojej książce poświęciła bardzo wiele miejsca KGB-owskiej przeszłości Władimira Putina. Jest to bowiem bardzo istotny etap w jego życiu, o którym w gruncie rzeczy niewiele wiemy. Skąpy we wspomnieniach z tamtych lat jest zresztą sam Putin, ale nawet gdyby rozwiązał mu się język, to czy można byłoby mu ufać? Belton wykonała tytaniczną pracę, aby uchylić przed nami drzwi do zamkniętych do tej pory komnat. Dzięki jej ogromnej pracy, dowiadujemy się całkiem sporo o tym, co Putin jako młody agent KGB robił w Dreźnie, które do 1990 roku należało do NRD. Co Putin robił tam przez pięć lat? Czy był tylko zwykłym, mało znaczącym agentem zajmującym się sprawami administracyjnymi, czy raczej kimś ważnym, o jasno określonych zadaniach? Belton do tego, co już wiadomo, dodaje nowe, ciekawe wątki. Odkrywa prawdę, o której Putin nie chce żebyśmy wiedzieli. Także dzięki rozmowom z osobami, które znają Putina z czasów, gdy pracował jako oficer operacyjny.
Skorumpowany Zachód
Ale to ponad 700-stronicowe dzieło, to również mocne oskarżenie pod adresem Zachodu, który dał się skorumpować putinowskiej Rosji. Zachód pozostający w euforii po zakończeniu i wygraniu zimnowojennej rywalizacji, był przekonany, że na jego gruzach powstanie nowoczesna Rosja, którą da się okiełznać, gdy podepnie się ją pod światową gospodarkę. Panowało powszechne przekonanie, że kapitalizm i liberalizm wcześniej czy później wszystko załatwią, że pieniądze zakotwiczą Rosję w świecie zachodnich wartości. Dziś widzimy, że stało się zupełnie inaczej. To Zachód przekupiony miliardami płynącymi z kont rosyjskich oligarchów dał się opleść KGB-owskimi mackami.
W książce Belton nie brakuje szokujących fragmentów, które pokazują, jak głęboko Rosja wniknęła w europejską tkankę. Z niedowierzaniem czytałem o tym, z jaką lekkością i pewnością siebie, rosyjscy oligarchowie do pory poruszali się po brytyjskim systemie sprawiedliwości. Belton opisuje to bardzo szczegółowo, ale pozwolą Państwo, że zacytuję tylko krótki fragment dotyczący historii Siergieja Pugaczewa, byłego bankiera Putina:
Łatwość, z jaką Kreml zdołał przeprowadzić rozprawę z Pugaczewem na terenie Londynu, wydawała się samemu zainteresowanemu ledwie „łastoczką” - czyli pierwszym tchnieniem wiosny. W stolicy Anglii zaczynały obowiązywać reguły Moskwy; Kreml potrafił wypaczyć tutejszą praworządność tak, by wyroki sądów spełniały jego zapotrzebowanie.
Trudno więc się dziwić, że Rosjanie w pewnym momencie zaczęli na stolicę Anglii mówić „Londyngrad” czy też „Moskwa nad Tamizą”, o czym również pisze Belton. Autorka zresztą w swojej książce bardzo często przywołuje „Londyngrad”, który rosyjscy oligarchowie szczególnie sobie upodobali. Miliardy, które ze sobą przywozili na Wyspy, skutecznie osłabiały czujność Brytyjczyków. A na brak gotówki rosyjscy oligarchowie narzekać nie mogli. Swoje zyski czerpali bowiem z przejętego przez państwo sektora energetycznego.
Rezultatem przejęcia przez KGB gospodarki kraju - a także jego systemu politycznego i prawnego - stał się reżim, który miliardy dolarów, jakimi dysponowali kolesie Putina, aktywnie wykorzystywał do podkopywania i korumpowania zachodnich instytucji oraz ataku na demokrację Zachodu
— czytamy.
To wcale nie jest nowa strategia, bo była ona stosowana już podczas zimnej wojny, gdy wykorzystywano pieniądze do siania „niezgody i podziałów w łonie przeciwnika”, m.in. poprzez finansowanie sojuszniczych partii politycznych.
System stworzy przez ludzi Putina stanowił swoistą kapitalistyczną hybrydę spod ręki KGB, której zadaniem było akumulowanie gotówki po to, by kupować i korumpować oficjeli z Zachodu. Zachodni politycy, pełni samozadowolenia po zakończeniu zimnej wojny, zapomnieli już o taktyce Sowietów z nieodległej przeszłości. Zachodnie rynki chętnie przyjęły nowe, napływające z Rosji bogactwo, nie zwracając większej uwagi na stojące za nimi służby specjalne oraz kryminalistów.
Zawłaszczenie Rosji
Putin wraz ze swoimi ludźmi ukradł Rosję. Co to znaczy? Dobrze to obrazuje opisana przez Belton historia jednego z rosyjskich oligarchów, który w wyniku pewnych okoliczności wypadł z łask Putina. Jego historia, opisana w książce, pokazuje że Rosja nie ma nic wspólnego z praworządnością, o czym zresztą chyba większość z nas i tak od dawna była przekonana. Kraj, w którym jednego dnia jesteś bliskim współpracownikiem Putina, aby następnego dnia być przez niego ściganym i niszczonym, a prawo jest naginane w taki sposób, aby móc odebrać ci wielomiliardowe imperium biznesowe, jest po prostu krajem mafijnym. Autorka opisując historię Pugaczewa przytacza zapis jego rozmowy z Walentinem Jamuszewem. Obaj panowie są odpowiedzialni za wyniesienie Putina do władzy. Podczas rozmowy, która miała miejsce w listopadzie 2007 r., słyszymy jak dwóch oligarchów niemal z trwogą opisuje system władzy, który stworzył Putin. System, który polegał na tym, że jeżeli dostałeś stanowisko i dzięki niemu nie zarabiałeś, to byłeś „idiotą”. Oczywiście konkretna działka musiała zawsze trafiać do kieszeni prezydenta Rosji, tego który takiemu delikwentowi gwarantował bezpieczeństwo, o ile ten nie występował przeciwko niemu. Januszew i Pugaczew podczas swojej rozmowy wspomnieli również m.in. o osobach skupionych wokół Putina, które nazwali „potakiwaczami”, wznoszącymi „przydługie toasty” na cześć prezydenta, choć byli doskonale „rozumiejącymi hipokryzje samego systemu”.
Wieczna wojna z Zachodem
Ale, gdyby problem było jedynie to, że Putin jest izolowany od faktów i otaczają go sami klakierzy, to nie byłoby jeszcze najgorzej. Prawdziwym problemem jest to, że Putina otaczają ludzie, dla których- jak pisze Belton - „zimna wojna nigdy się nie skończyła, a jedyna liczącą się rzeczą było odbudowanie imperialnej potęgi Moskwy”.
Nie byłoby to również żadnym problemem, gdyby twardogłowi siłowicy z otoczenia Putina postrzegali Zachód jako partnera, a nie - coraz częściej - jako wroga, który pragnie osłabiać potencjał Rosji w roli globalnego supermocarstwa. (…) W tym świecie, od samego początku rosyjskich przemian rynkowym, niektóre frakcje KGBT pojmowały kapitalizm wyłącznie jako narzędzie wyrównywania rachunków z Zachodem; w tymże świecie Putin wierzył, że może kupić każdego. Dla bezpieczniaków prezydenta fizyczne zbliżenie się Zachodu, za pośrednictwem NATO, do granic Rosji stanowiło zagrożenie samego ich istnienia, a ruchy demokratyczne, które obaliły prorosyjskie rządy na Ukrainie i w Gruzji, postrzegano jako finansowane przez Amerykanów rewolucji, nie zaś wraz wolnej woli tamtejszych narodów
— pisze Belton.
Czy dzisiejsze absurdalne wyjaśnienia powodów inwazji Ukrainy, które wygłasza kremlowska wierchuszka nie brzmią podobnie? W książce, jakby proroczo, pojawia się wątek dotyczący Ukrainy. Na Kremlu od zawsze postrzegano ją jako strefę rosyjskich wpływów. Z lektury książki Belton wyłania się mroczny obraz Putina i jego akolitów, dla których koszmarem był to, że na Ukrainie może zakwitnąć demokracja. W głowach KGB-istów uroiło się, że demokratyczny porządek chcą na Ukrainie zaprowadzić Amerykanie, których ostatecznym celem ma być - według ich - obalenie kremlowskiego reżimu. Czy dzisiejsza wojna to więc wynik paranoi Putina i jego szaleństwa, czy chirurgiczny ruch KGB-isty, który po trupach dąży do odbudowania imperium?
Ta ponura paranoja miała oddziaływać na wiele podjętych później decyzji
— stwierdza Belton, która podkreśla, że Putin z biegiem lat stał się człowiekiem, który dał się przekonać swojemu otoczeniu, że Zachód chce obalić jego rządy.
Putin jednak nie zamierzał czekać, aż władza wypadnie mu z rąk. Nawet jeżeli jego przekonanie o tym, że Amerykanie czekają na koniec jego rządów, było tylko paranoją. Belton w swojej książce szeroko opisuje w jaki sposób Kreml poszerzał swoje wpływy w Unii Europejskiej, inwestując w ultralewicowe i ultraprawicowe partie, które podkopywały jedność UE. Miliardy płynące z Kremla skutecznie uśpiły czujność Zachodu. Elity, którym Putin wypchał kieszenie dolarami zarobionymi na sprzedaży surowców energetycznych i przy okazji robienia różnych innych szwindli, były zachwycone. Autorka pisze:
Rosyjskie firmy dopuszczone do obrotu giełdowego w Londynie zapewniały strumień zysków bankierom, prawnikom, konsultantom oraz specjalistom od PR-u. Miasto kąpało się w rosyjskiej gotówce. Lecz zamiast zmian w samej Rosji pod wpływem integrowania się jej rynków z zachodnimi następował proces przeciwny - to Rosja zmieniała Zachód. Przybywający do brytyjskiej stolicy potentaci finansowi, którzy - jak liczono - staną się niezawisła siła napędową przemian, coraz bardziej się uzależniali od Kremla. Byli zakładnikami bądź wasalami obrastającego w autorytaryzm Putina i jego oleptokratycznego państwa. Zachód nie zdołał wprowadzić w Rosji systemu polegającego na praworządności - powoli sam ulegał skorumpowaniu. Jakby wstrzyknięto mu jakieś wirus.
A ten wirus spowodował, że jedność Europy, Unii Europejskiej, penetrowana przez miliardy płynące z Moskwy, zaczęła coraz bardziej przypominać pełen dziur ser szwajcarski. M.in. to właśnie ośmieliło Putina do agresji na Ukrainę. Nie da się ukryć, że macki Kremla oplotły Europę bardzo mocno.
Podsumowując: Catherine Belton wykonała fantastyczną robotę. Pracując nad książką sięgnęła do wielu źródeł i rozmawiała z wieloma osobami, które doskonale znają zawisłości putinowskiego systemu władzy. Drobiazgowo, krok po kroku opisała „Jak KGB odzyskało Rosję i zwróciło się przeciwko Zachodowi”. Książka „Ludzie Putina” to również opowieść o Rosji z czasów transformacji, o upadku Związku Sowieckiego, co dla wielu było katastrofą, również dla samego Putina, czego on sam nie omieszkał publicznie ogłosić. To opowieść o oligarchach, którzy nie licząc się ze swoimi obywatelami, zawłaszczyli narodowe dobra w postaci wielkich państwowych firm, aby całkowicie podporządkować je polityce Kremla. To w końcu opowieść o samym Putinie, ale opowieść bez zbędnego psychologizowania. Za przewodnik po jego duszy służą fakty i ocena tych, którzy mieli z nim do czynienia. I ostatnie, chyba nawet najważniejsze, ta książka to 700 stron powodów na to, że Rosja w Zachodzie widzi wroga, a nie partnera. I powinniśmy o tym pamiętać, że dopóki Rosja jest w rękach KGB-stów, to żadnej zmiany nie będzie.
Książka Catheriny Belton powinna być lekturą obowiązkową na Zachodzie, ale i w Polsce nie brakuje polityków, dziennikarzy, komentatorów, którzy jeszcze do niedawna widzieli w Rosji partnera dla Zachodu. Również i oni powinni przeczytać tę rewelacyjną pozycję.
Catherine Belton, „Ludzie Putina. Jak KGB odzyskało Rosję i zwróciło się przeciwko Zachodowi”, Wydawnictwo SQN, premiera 09.03.2022 r.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/588845-ksiazka-belton-powinna-byc-wyrzutem-sumienia-dla-zachodu