Odchodzą wielkie postaci naszego jazzu. W ub.r. straciliśmy m.in. Wojciecha Karolaka i Jerzego „Dudusia” Matuszkiewicza, teraz żegnamy Zbigniewa Namysłowskiego, zmarłego 7 lutego br. w wieku 82 lat. Był jednym z najoryginalniejszych, nie tylko w polskiej skali, saksofonistów, kompozytorów, liderów muzyki synkopowanej.
Urodził się pod bombami 9 września 1939 r. Kazimierz i Maria Namysłowscy wyruszyli z Warszawy do Wilna. W pociągu ostrzelanym przez Niemców koło Mińska Mazowieckiego Maria poczuła bóle porodowe, przyszły artysta pojawił się na świecie w opuszczonej wiejskiej chacie. W powiększonym już składzie dotarli do Wilna, gdzie jednak losy rodziny potoczyły się tragicznie. W1944 r. ojciec trafił na gestapo i stamtąd nie wrócił, matka zmarła w obozie w Stutthofie. Osieroconym Zbyszkiem…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/585908-zbigniew-namyslowski-mag-jazzowych-klimatow