W maju zeszłego roku świat obiegło zdjęcie papieża Franciszka całującego wytatuowany na lewej ręce numer obozowy ocalałej z obozu Auschwitz-Birkenau. Tą ocalałą osobą była Polka - Lidia Maksymowicz, a to niezwykłe wydarzenie, które miało miejsce podczas audiencji generalnej na dziedzińcu świętego Damazego w Watykanie, stało się inspiracją do powstania książki pt. „Dziewczynka, która nie potrafiła nienawidzić”. Wstęp do tomu jej wspomnień, których współautorem jest watykanista Paolo Rodari, napisał sam papież Franciszek.
Nadzieja, miłość i przebaczenie
Lidia Maksymowicz przez wiele lat wstydziła się numeru, który Niemcy wytatuowali jej na lewej ręce. Po tym, jak obóz został wyzwolony, a ona trafiła do nowej rodziny, dla mieszkańców Oświęcimia, którzy znali jej historię, była albo Żydówka albo „dziewczynką z obozu”. Lidia wolała więc ten numer zaklejać plastrem, aby nie musieć odpowiadać wciąż na te same pytania. Nie zdecydowała się jednak na jego usunięcie. To, co przeżyła w obozie, w którym poddawana była bestialskim eksperymentom doktora Menegelego, zostanie z nią do końca życia. Zamiast jednak podjąć skazaną z góry na przegraną walkę z upiorami przeszłości, postanowiła dać świadectwo wielkiej nadziei, miłości i przebaczenia.
Nadziei bo aby przeżyć w miejscu, które śmiało można nazwać piekłem na ziemi, trzeba było mieć jej ponad miarę.
Niesamowita jest siła, jaką dzieci mogą się wykazać, kiedy znajdują się w ciężkiej sytuacji. Wiele mieszka ze mną w baraku Mengelego. Żadne z nich nie powiedziałoby, że mogą w sobie znaleźć energię niezbędną do przetrwania. A jednak większość z nich się udaje, przeżywają
— czytamy.
Nadziei bo Lidia Maksymowicz nigdy nie przestała wierzyć, że jej biologiczna matka żyje i że w końcu się odnajdą. Nadziei, która choć wydawała się gasnąć i była już małym płomykiem, to w końcu po wielu długich latach mogła w końcu wybuchnąć wielkim płomieniem.
Miłości matki do córki i córki do matki, która dawała siłę do walki o przeżycie obozowego piekła.
W końcu, i co chyba najważniejsze, Lidia Maksymowicz daje wielkie świadectwo o sile przebaczenia, bo jak sama stwierdza, gdyby nie przebaczyła swoim oprawcom i całe życie żyła żądzą zemsty, to by ją to zabiło. Polka podkreśla, że przebaczenie pozwoliło zachować jej wolność. W swoich wspomnieniach przypomina, że w obozie nie potrafiła kochać, ani nie potrafiła nienawidzić. Piekło obozowego życia zabiło w niej wszelkie uczucia.
Może to zabrzmi dziwnie, ale nie potrafię nienawidzić. Wiem, że jeśli będę nienawidziła, to będę cierpiała jeszcze bardziej niż ci, którzy przyczynili się do mojego złego losu. Jeśli ocalałam, to również dzięki nadzwyczajnej sile, która nade mną czuwała. Jestem o tym głęboko przekonana. Ale skoro mi się udało, skoro ta siła pozwoliła mi wyjść żywą, to nie po to, by odpłacać nienawiścią za nienawiść, ale by dawać świadectwo temu, czym było zło, i udowadniać, że dobro zawsze może zwyciężyć
— podkreśla Lidia Maksymowicz.
Niewidzialne rany
Wydawać by się mogło, że przeżycie obozowego terroru i doczekanie wyzwolenia, powinno poskutkować rzuceniem się powracającej wolności w ramiona. Okazuje się, że w przypadku kilkuletniej Lidii wcale tak nie było. Można zresztą przypuszczać, że nie tylko w jej przypadku. Czy po miesiącach w obozie, radość z wolności jest czymś oczywistym a może czymś nieznanym? Czymś, z czym niewiadomo jak się obejść i co zrobić?
Nie widzieć Niemców wokół nas to dziwne uczucie. Jesteśmy wolni, ale nie do końca to rozumiemy. Jesteśmy wolni, ale nie jesteśmy w stanie zdać sobie z tego sprawy
— czytamy.
Pobyt w Auschwitz-Birkenau odbije na kilkuletniej Lidii dożywotnie piętno. W książce przypomina, jak po tym, gdy trafiła do nowej polskiej rodzinny, bała się, że ktoś może zabrać jej jedzenie, więc wszystko łapczywie połykała. To tylko jeden przykład z wielu na to, że choć Polce udało się opuścić obóz, to jego upiory pozostaną w niej na zawsze.
Jesteśmy pokoleniem, które w nocy nie ma złych snów, gdyż one towarzyszą nam na każdym kroku, cały czas
—podkreśla Lidia dzieląc się swoimi wspomnieniami z Paolo Rodarim.
Książka „Dziewczynka, która nie potrafiła nienawidzić” ukazała się w Polsce pod koniec stycznia. Swoją premierę miała również we Włoszech, gdzie bardzo szybko trafiła na szczyt bestsellerów non-fiction. Zainteresowanie Włochów taką pozycją może tylko cieszyć. Świadectwo Lidii Maksymowicz jest bowiem nie tylko lekcją historii i przypomnieniem tego, co się działo na polskich ziemiach okupowanych przez Niemców, ale także ostrzeżeniem.
Zło może stać się dobrem, światłem dla ludzi. Ten numer, który mówi strasznej rzeczywistości, może stać się światłem dla innych, a pocałunek papieża świadczy o jego przekazie
— podkreśla w książce Lidia Maksymowicz.
Lidia Maksymowicz, Paolo Rodari, „Dziewczynka, które nie potrafiła nienawidzić”, Znak Horyzont 2022.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/585841-swiadectwo-lidii-maksymowicz-o-przebaczeniu-recenzja